Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. Trenerzy personalni - codzienni bohaterowie od niecodziennych sukcesów

Maciej Żmudzki
Czasami zdarza się, że stoimy przed lustrem i nie podoba nam się to, co akurat widzimy. To jedno spojrzenie może być zapalnikiem do wprowadzenia poważnych zmian w dotychczasowym trybie życia. W takim momencie ważne jest, by znaleźć odpowiednią osobę, która nie tylko nie da tej iskrze zgasnąć, ale też zdoła ją należycie podsycić.

Trenerów personalnych, bo właśnie o nich mowa, ostatnimi czasy jest coraz więcej. Jeszcze niedawno status ten wydawał się dość elitarny i przeznaczony dla niewielu. Dziś spowszedniał i stracił nieco na znaczeniu. Obecnie takim tytułem przedstawia się niemal co druga osoba w siłowni.

Jak zatem znaleźć tego odpowiedniego?

- Według mojej definicji właściwy trener personalny to ktoś, kto potrafi poprowadzić zainteresowaną osobę do celu, który ta sobie wyznaczyła. Ma za zadanie odpowiednio skonstruować wysiłek fizyczny, dopasować do tego należyte odżywianie i uzupełnić to na przykład elementami suplementacji – tłumaczy swój punkt widzenia Łukasz Plewnia, trener personalny ze szczecińskiego Prime Fitness Clubu.

Ta stosunkowo nowa grupa zawodowa dość znacząco różni się od wcześniej znanych instruktorów, których można spotkać w każdej siłowni. Ci drudzy przybliżają nam mechanikę działania maszyn i tłumaczą, w jaki sposób ich prawidłowo używać. Trenerzy personalni mają dużo większą wiedzę i doświadczenie, dzięki którym efektywna praca nad własnymi słabościami staje się łatwiejsza. Relację tę można skojarzyć z rzemieślniczo-artystycznym podejściem do malarstwa. Instruktor opowie o charakterystyce płótna, budowie i właściwym używaniu pędzla, a trener stanie obok i sprawi, że zaczniesz malować.

Bycie trenerem personalnym z prawdziwego zdarzenia to jednak dużo więcej niż zwykłe odbębnienie kursu. Ten trwa około trzech miesięcy i może go zrobić w zasadzie każdy. – Taka osoba musi przede wszystkim posiąść umiejętność odpowiedniej komunikacji, a także potrafić sprzedać siebie i swoją wiedzę. Każdy człowiek jest inny i dlatego tak istotne jest, aby podchodzić do ludzi indywidualnie i szukać odpowiedniej płaszczyzny do porozumienia. Jeśli uda się zainteresować klienta i stworzyć między nami unikatową relację, to mamy szansę osiągnąć wspólnie coś fajnego. Należy też pamiętać, że od teorii zdecydowanie ważniejsza jest praktyka. Trzeba popracować i zdobyć doświadczenie, bo to właśnie te elementy poszerzają naszą wiedzę. Gdy jej brakuje, to możemy nieświadomie wyrządzić komuś krzywdę – tłumaczy Łukasz.

CZYTAJ DALEJ:

Pierwsze spotkanie z trenerem personalnym zazwyczaj jest darmowe i całkowicie niezobowiązujące. Służy temu, aby się poznać, porozmawiać swobodnie o wielu tematach i zobaczyć czy wytworzy się chemia. Jeśli zaiskrzy, to można działać i zająć się wyznaczeniem konkretnego celu. Ten musi być wymierny i osadzony w sprecyzowanych ramach czasowych. Optymalna częstotliwość spotkań z trenerem to z początku dwa, później trzy razy w tygodniu. Trening trwa godzinę zegarową, ale jest ona wykorzystywana tak efektywnie, jak tylko się da. Nie liczy się rozgrzewka, aeroby czy końcowe wyciszenie, tylko pełne sześćdziesiąt minut pracy we dwoje.

Jeśli chodzi o koszt takich spotkań, to sprawa jest nieco złożona. Wytrwali poszukiwacze znajdą w internecie oferty sięgające nawet trzydziestu złotych, ale trzeba się liczyć z tym, że godzinny trening z wykwalifikowanym trenerem to zazwyczaj wydatek przekraczający sto złotych. - W naszym przypadku cena to 120 złotych za zajęcia ze mną i 140 złotych za pracę z Łukaszem - tłumaczy Agata Plewnia, która także współpracuje z Prime Fitness Clubem jako trener personalny. - Włożyliśmy dużo wysiłku, żeby znaleźć się w miejscu, w którym teraz jesteśmy i dlatego nauczyliśmy się, że trzeba odpowiednio cenić swoją pracę. Nikt nie wchodzi do salonu Ferrari i próbuje targować się o cenę. Jeśli ktoś szuka wysokiej jakości, to ją u nas znajdzie, bo wkładamy w pracę maksymalnie dużo zaangażowania i serca.

Bardzo ważne w tym zawodzie jest ustawiczne kształcenie się i podnoszenie umiejętności. Na rynku co rusz pojawiają się nowinki w technice, sprzęcie czy odżywianiu, a dobry trener musi być ze wszystkim na bieżąco. - Szkolenia i wykłady to w pewnym sensie nasz chleb powszedni. Bardzo chętnie doskonalimy swój warsztat. Przez lata działalności nawiązaliśmy już sporo kontaktów z ekspertami w danych dziedzinach i z wielką chęcią oraz ciekawością konsultujemy z nimi konkretne zagadnienia. Chcemy się rozwijać i między innymi dlatego zdecydowaliśmy się też odbyć szkolenie z komunikacji i rozwiązywania konfliktów. Umiejętności mediacyjne pomogły nam nauczyć się rozmawiać, dzięki czemu jesteśmy w stanie lepiej porozumiewać się z klientami. Możemy ich słuchać, pomóc się wyciszyć, pogłębić relację i wzmocnić wzajemne zaufanie. Sporo osób w pierwszej chwili patrzy na naszą pracę stereotypowo i widzi nas tylko jako ludzi od fikołków. My się z tego powodu absolutnie nie gniewamy, bo nauczyliśmy się, żeby nie brać tego do siebie. Pracujemy nad sobą, czujemy głód wiedzy i stale dążymy do tego, aby się rozwijać – kontynuuje Agata.

CZYTAJ DALEJ:

Do trenerów personalnych najczęściej zgłaszają się ludzie dojrzali, czyli ci, którzy bardziej doceniają zdrowie i wiedzą już, że nie zostało ono dane raz na zawsze. Takie osoby zdają sobie sprawę, że trzeba pracować nad jego utrzymaniem i są bardziej zdeterminowane, aby realizować wyznaczone cele. Czasem o zgłoszeniu się do trenera zadecydują też pojedyncze impulsy. Zbliża się sezon plażowy, koleżanka z pracy wygląda lepiej itd. Grunt to zdać sobie sprawę, że cel wymaga czasu i poświęcenia. Co ważne, z trenerem personalnym może ćwiczyć w zasadzie każdy. - Miałem już osoby podchodzące pod siedemdziesiątkę, a był też chłopak, który miał dziesięć lat. W tym drugim przypadku po prostu skupialiśmy się na tym, aby wypracować u niego właściwe nawyki ruchowe. Każdego podopiecznego traktujemy indywidualnie i staramy się ułożyć taki plan treningowy, aby zaspokoić jego potrzeby. Jeśli przychodzi do mnie nastolatek, który trenuje bieganie, to wspólnie pracujemy nad tym, aby zwiększyć jego szybkość czy wydolność. W innym przypadku pojawi się młody siatkarz i tam będziemy skupiać się przede wszystkim nad skocznością – wyjaśnia Łukasz.

Czasami efekty współpracy z trenerem personalnym przechodzą najśmielsze oczekiwania. W przypadku Agaty jednym z jej największych sukcesów zawodowych była kobieta, która w nieco ponad pół roku schudła aż o 53 kilogramy. – O tym, że jej się udało zadecydowało to, że była niewiarygodnie zdyscyplinowana. Słuchała się w stu procentach i w 6-7 miesięcy zrobiła coś tak niesamowitego.

Podobny wynik w swojej pracy odnotował także Łukasz. Prowadzony przez niego 57-letni pan Grzegorz nie tylko zrzucił 60 kilo, ale zrobił też kratę na brzuchu. – Gdy podopiecznemu udaje się osiągnąć zamierzony cel, to jest to tak niesamowite uczucie, że ciężko je do czegokolwiek porównać. Satysfakcja z czyichś sukcesów jest ogromna i napędza nas do dalszego działania. Kiedy ktoś podejdzie i powie: „Udało nam się, osiągnęliśmy to razem, bo bez ciebie nie dałbym rady”, znaczy to więcej niż można sobie wyobrazić.

Jak wypracować w sobie odpowiednią mobilizację do wykonania pierwszego kroku i podjęcia współpracy z trenerem personalnym? - Zależy nam, żeby nie wykorzystywać do tego klasycznego impulsu motywacyjnego, bo to tylko emocja, a my zdecydowanie bardziej wolimy pracować na uczuciach. Emocje są jak słoma – szybko zapłoną i można nie zdążyć utrzymać tego ognia zanim się wypali. Motywacja to zatem tylko zapalnik. Emocje są krótkotrwałe i szybko gasną, z uczuciami jest inaczej. Na nich można budować coś większego. Chcemy, żeby ludzie nam zaufali i cieszyli się z drogi, w którą z nami za każdym razem wyruszają – twierdzą zgodnie małżonkowie.

CZYTAJ DALEJ:

Sami o sobie mówią, że trenerzy personalni to w powszechnej opinii sadyści, którzy zakazują dobrego jedzenia, zmuszają do ćwiczeń i jeszcze biorą za to pieniądze. Rodowici szczecinianie Agata i Łukasz stanowią świetną parę nie tylko w życiu prywatnym. Podzielili się pracą – ona trenuje kobiety, on mężczyzn. Łukasz z uśmiechem mówi, że tak jest lepiej, bo może skupić się na realizowaniu zajęć i nie musi patrzeć kątem oka, z jakim facetem ćwiczy akurat jego żona. Ona na każdym kroku podkreśla, jakim autorytetem jest dla niej mąż.

Oboje zgadzają się ze słowami serialowego doktora House’a, że wszyscy kłamią, choć nieświadomie. „Przyłapywanie” podopiecznych na odstępstwach od diety i planów ćwiczeniowych określają mianem trenerskiej zabawy w kotka i myszkę. Najważniejsze jednak, że kochają to, co robią i wkładają w to maksimum serca. Bo właśnie takie zaangażowanie sprawia, że ludzie zapisują się do nich przez cały rok, a nie tylko na początku stycznia, czyli w gorącym okresie noworocznych postanowień.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto