Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stargard. Nie odpuszczają kierowcom

Wioletta Mordasiewicz
Rodzice uczniów Szkoły Podstawowej nr 5 są bardzo zadowoleni z pracy "stopki" przy Galerii Handlowej Starówka. - Tam ulica jest bardzo ruchliwa, samemu ciężko przejść - przyznają uczniowie.
Rodzice uczniów Szkoły Podstawowej nr 5 są bardzo zadowoleni z pracy "stopki" przy Galerii Handlowej Starówka. - Tam ulica jest bardzo ruchliwa, samemu ciężko przejść - przyznają uczniowie.
Odziane w pomarańczowe peleryny panie z wielkim znakiem Stop w ręku każdego dnia dbają o bezpieczeństwo uczniów A Dzieci mówią na nie "pomarańczki", "stopki" i "przeprowadzaczki".

Genowefa Dobczyńska od 15 lat pracuje jako strażnik ruchu drogowego. Dba o bezpieczeństwo dzieci na Starym Mieście, na jednym z przejść dla pieszych przy galerii Starówka.

- Codziennie tędy przechodzę - mówi Zuzanna Nowocień, uczennica Szkoły Podstawowej nr 5. - Jak pani przeprowadza nas przez jezdnię, czuje się bezpieczna. Sama trochę się boję.

- Lepiej jak pani staje na jezdni, bo samochody się zatrzymują - mówi Ewelina Botur, uczennica piątki. - Jak jej nie ma, to różnie z tym bywa. Strażnik ruchu ma obowiązek pilnować wyznaczonych przejść dla pieszych i przeprowadzać dzieci przez jezdnię.

Pani Genowefa pilnowała wcześniej ruchu na ul. Chrobrego. Ale tam zamontowano sygnalizację świetlną. Dzieci mogą tam teraz bezpiecznie przejść na drugą stronę ulicy. Obecnie stoi przy ul. Kazimierza Wielkiego. Czy śnieg czy deszcz "lizakiem" dyscyplinuje kierowców.
- Ja nigdy nie czuję zimna - śmieje się pani Genowefa. - Sama się nieraz dziwię, że tak ze mną jest. Nawet jak którejś zimy było ponad trzydzieści stopni na minusie, to nie marzłam. Staram się ubierać stosownie do pogody. Przez te lata pracy na dworze chyba się już porządnie zahartowałam. Sporadycznie boli mnie gardło, rzadko gorączkuję. Na zwolnienia lekarskie chodzę sporadycznie, mimo takich warunków pracy. Pracuję teraz na pół etatu.

Zdarzają się szaleńcy

W godzinach porannych, gdy dzieci udają się do szkoły stopka ma ręce pełne roboty. Co chwilę musi wchodzić na jezdnie, bo nie wszystkim kierowcom przychodzi do głowy, by przepuścić dzieci przez pasy.
- Ta pani jak najbardziej jest tutaj potrzebna - mówi Kamil Pszczoła, tata Natalii, która uczy się w SP 5. - Córka zazwyczaj sama chodzi do szkoły. Ale czasem ją odprowadzam. To przejście jest niebezpieczne, kierowcy nie zawsze zachowują się jak należy.

Stopka wiele razy tego doświadczyła.
- Bywa, że niektórzy nie patrzą na to, że wychodzę - opowiada pani Genowefa. - Raz jeden kierowca zygzakiem przejechał obok mnie. Inny z piskiem opon przede mną się zatrzymał. Myślał, że zejdę z jezdni i go puszczę. A ja nie odpuszczam! Zazwyczaj kierowcy jak mnie widzą przy przejściu, to sami się zatrzymują. Wiedzą, że ja i tak wyjdę, gdy piesi chcą przejść. Bezpieczeństwo dzieci jest dla mnie najważniejsze.

Są spokojniejsi

Za zatrudnianie szkolnych strażników płaci miasto. Gdy ta ogólnopolska akcja weszła w życie przez rok za pracę "stopek", "pomarańczek" lub "przeprowadzaczek" jak nazywają je dzieci, płacił rząd. Potem koszty spadły na samorządy. Dlatego strażników z roku na rok ubywa. Zastępują ich sygnalizacja czy progi zwalniające.

Szkoła Podstawowa nr 5 póki co, nie zamierza rezygnować z usług pani Genowefy.
- Mamy dużo dzieci, które same chodzą do szkoły - mówi Zenon Ozga, kierownik działu gospodarczego w Szkole Podstawowej nr 5. - Na przejściu koło galerii nie są bezpieczne. Uczniów z klas zerowych i pierwszych przyprowadzają rodzice, ale te starsze przychodzą same.

Zimno daje w kość

Strażnik ruchu potrzebny jest także w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 1. Przeprowadza dzieci na przejściu dla pieszych znajdującym się na rogu ulic Piłsudskiego i Sienkiewicza. Jest tam w godz. do 7.30 do 8, a potem od godziny 12 do 14.45.
- I rano i w południe ruch jest tu duży - mówi Grażyna Toś, która pracuje dla uczniów "jedynki" od sześciu lat. - Niemal jak na Marszałkowskiej w Warszawie. Praca jest dobra, tylko kierowcy są niedobrzy. Potrafią jeździć za szybko, nie zatrzymywać się gdy dzieci stoją przed przejściem dla pieszych. A nawet bywa tak, że wymijają mnie gdy jestem na jezdni. Albo na przykład wjeżdżają na pasy, gdy jeszcze nie zdążyłam zejść na chodnik. Niektóre ich zachowania są karygodne!

Praca strażników jest najbardziej nieprzyjemna jesienią i zimą. Bywa, że pogoda daje w kość.
- Czy pada deszcz czy jest silny mróz muszę tu być - mówi pani Grażyna. - Nie ma żadnej budki, żeby się schronić. Mimo, że nałożę płaszcz, rękawiczki czasem zimą marznę. Znak, który trzymam ma metalową rurkę, co też potęguje zimno w rękę. Przykleiłam sobie gąbkę, by było mi cieplej. Ale gdy pada deszcz to nasiąka wodą.

Panią Stop, bo tak też uczniowie nazywają strażników, ma także Szkoła Podstawowa nr 8 w stargardzkiej dzielnicy Kluczewo.
- Od 1997 roku w naszej szkole jest zatrudniona osoba na stanowisku strażnika ruchu - mówi Aleksandra Dubaniewicz, dyrektor SP 8. - Strażnik wykonuje pracę na przejściu przy ulicy Traugutta. Pracuje tam w godzinach od 7.30 do 15.30.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto