Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ul. Basztowa. Strażacy ratowali gołębie [zdjęcia]

Emila Chanczewska
Zimno, za mało pokarmu, za dużo samochodów i niespodzianki na drzewach. To zabija gołębie.

W piątek mieszkanka starówki zawiadomiła straż, że na drzewie przy Bramie Wałowej są zaplątane w linkę gołębie. Strażacy od razu przyjechali i je uwolnili. Niestety jeden już nie żył.
- Przy ul. Basztowej były dwa zaobrączkowane gołębie - mówi Maciej Onycher z Państwowej Straży Pożarnej w Stargardzie. - Od czasu do czasu wyjeżdżamy do zaplątanych na drzewach gołębi, nie są to jednak częste przypadki.

Nasza Czytelniczka Agnieszka mówi, że na drzewa wrzucane są linki, stare taśmy, worki, co stanowi śmiertelne zagrożenie dla ptactwa. Ostatnio też na stargardzkich chodnikach widać padnięte gołębie.

- Jest zimno, nie mają co jeść, jeździ za dużo samochodów - podaje inne przyczyny zdychania gołębi Kazimierz Wąsaty, prezes stargardzkiego okręgu Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych. - W Stargardzie na pewno nie ptasia grypa, nasze miasto nie jest nią zainfekowane. Jednak do końca lutego obowiązuje i u nas ogólnopolski zakaz wypuszczania, wystawiania i sprzedaży drobiu. Nie wszyscy handlarze się do niego stosują, stąd wizyty policji w niedziele, na rynku przy Reja.

Martwe gołębie należy zgłaszać Miejskiemu Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej.
- Jeżeli wpływa taki sygnał czy zgłoszenie, to MPGK takie martwe zwierzęta zbiera, z wyłączeniem prywatnych posesji - informuje Milena Iżewska z MPGK w Stargardzie.

Hodowcy są w stanie zidentyfikować właściciela gołębia po numerach na obrączce. Bezpańskie gołębie nazywają „znajduchami”, według niektórych nadającymi się tylko na rosół, gdy są ranne. Uważają też, że nie należy ich dokarmiać.
- Gdy zaczniemy je karmić, będą się mnożyć i zanieczyszczać Stargard - mówi Kazimierz Wąsaty. - Takie gołębie są słabe i łapią choroby. Dużo ludzi do nas dzwoni, że gdzieś jest gołąb ze złamanym skrzydłem, ale nie ma dla nich przytułku.
- Hodowcy gołębi pocztowych mają właśnie takie podejście do dzikich gołębi - przyznaje pani Agnieszka. - Ile razy potrzebowałam pomocy przy okazji znalezienia jakiegoś biedaka, np. pisklaka, to radzili, żeby łeb ukręcić, bo na pewno nic z niego nie będzie.

Pani Agnieszce udało się jednak odchować jesienią pisklaka. Swoją wiedzą pomógł Michał Kudawski, ornitolog ze znanego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Wielgowie.

Stargardzcy hodowcy zapewniają, że też pomagają w przypadku znalezienia gołębia. Można ich szukać w każdy czwartek, w godzinach 17-19, na stadionie Pomorze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto