Do zdarzenia doszło na ulicy Gdańskiej w Stargardzie, około godziny 20, w poniedziałek 4 lipca.
- Ten groźny pies był bez kagańca, na smyczy, ale wyrwał się właścicielce i napadł na naszego kundelka - opowiada Monika Cieluch, której konkubent był na spacerze z Barim. - U tej pani - około 40-letniej blondynki - nie było żadnej reakcji, chęci pomocy. Nie przejęła się też tym, że miała być wezwana policja. Wzięła psa i poszła w swoją stronę.
Bari miał poważną operację, po której obudził się w środku nocy i skonał. Jego właściciele są bardzo rozżaleni.
- On był jak członek rodziny, człowiek dbał jak o dziecko, tyle radości nam dawał, a teraz dom jest pusty - płacze pani Monika. - Nie chcemy od tej kobiety pieniędzy, ale chcemy żeby poniosła odpowiedzialność za swojego psa. On był najprawdopodobniej groźnej rasy bulmastiff. Mógł też napaść np. na dziecko.
Sprawą zajmuje się stargardzka policja. Nie udaje jej się na razie dotrzeć do właścicielki groźnego psa. Dlatego poszkodowani sami próbują ją znaleźć. O pomoc proszą także stargardzkich internautów. Kto ma informacje na ten temat, proszony jest o przekazywanie ich do pani Moniki, pod nr 501 958 703
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?