Miejsca, które trzeba umieć zauważyć

Dziś niebywała uczta w postaci pięknych zdjęć Jerzego

- mówiła na wernisażu Ludmiła Sabadini, prezes Stargardzkiego Stowarzyszenia Miłośników Sztuk Plastycznych BRAMA. -

Są na nich miejsca, które trzeba umieć zauważyć.

Jerzy Tatoń mówił, że przed wystawą zawsze ma dylemat z wyborem fotografii. Tym razem postanowił nie pokazywać zdjęć ze Stargardu, lecz z miejsc "kilka kroków dalej", za miastem. A są to przede wszystkim miejsca w Bieszczadach i na Roztoczu.

-

Każde z tych miejsc ma swoją historię

- mówił Jerzy Tatoń. -

Na przykład średniowieczny młyn, który przetrwał wszystkie powodzie, w odróżnieniu od nowych domów, które ich nie wytrzymały. Albo wieś w województwie podkarpackim, która przestała istnieć po akcji Wisła. Są tu zdjęcia z miejsca, gdzie najpierw moim oczom ukazały się zapadliska po domach, potem pagórek po cerkwi, a dalej coś, co spowodowało, że na chwilę wstrzymałem oddech. Na powierzchni około hektara stały przepiękne rzeźby, jak się okazało nagrobne. Niestety, z czasem co któraś znika...

Są też konie, które jak opowiadał pan Jerzy, przez gospodarza traktowane są jak... psy.

51-letni Jerzy Tatoń od 2010 r. należy do Fotoklubu RP. Wcześniej działał w Związku Polskich Fotografów Przyrody. Fotografuje już od podstawówki. Zaczynał pod okiem ojca Jerzego, nieżyjącego od ponad 4 lat znanego działacza ZHP.

Jerzy Tatoń najchętniej fotografuje przyrodę, krajobrazy, dokumentuje znikające pomału miejsca i przyznaje, że dręczy go przeświadczenie, że nie zdąży dotrzeć do wszystkich na czas.

Ma za sobą udział w wystawach zbiorowych, pokonkursowych i indywidualnych. Współpracuje z wieloma wydawnictwami, w ich publikacjach można oglądać jego prace. Można je także podziwiać na stronie www.jerzytaton.pl.

W galerii Bramy Wałowej wystawa "Przystanek za miastem" dostępna dla odwiedzających będzie do 26 listopada. Wstęp wolny.