Mój komentarz: Protesty kobiet przeciwko policji (?!)

Od dokładnie 6 tygodni w Polsce trwają protesty kobiet (z silnym wsparciem mężczyzn) przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Wyjściowy postulat prawa do aborcji w przypadku ciężkiego upośledzenia lub choroby płodu, który trybunał uznał za niezgodny z konstytucją, Ogólnopolski Strajk Kobiet rozwinął w aż 13 obszarów - pól walki. Są to:
1) prawa kobiet - koniec piekła kobiet,
2) prawa osób LGBTQIA+ LGBT - to ludzie, nie ideologia,
3) świeckie państwo,
4) praworządność wolne sądy i służby państwowe, nie partyjne,
5) państwo legalne instytucje, prawdziwi RPO i RPD,
6) pandemia walka z katastrofą w ochronie zdrowia i łagodzenie skutków pandemii,
7) klimat i prawa zwierząt,
8) stop faszyzacji życia publicznego - no pasaran!,
9) rynek pracy niech nie będzie śmieciowy!,
10) edukacja - walka z katastrofą w szkolnictwie,
11) niepełnosprawność - prawdziwe wsparcie dla osób z niepełnosprawnościami,
12) media wolne media, stop propagandzie,
13) nigdy nie będziesz szła sama - wsparcie dla dzieci i młodzieży, walka z kryzysem w psychiatrii.
Każde z tych pól walki wymaga pochylenia się, zrozumienia, sformułowania osobnych postulatów. To jest podstawą protestów kobiet, które trwają na polskich ulicach mimo nadchodzącej zimy i stanu epidemii. Walka o prawa kobiet szybko stała walką z władzą, z całym systemem. Sztandarowym hasłem stało się wulgarne "je**ć PiS". Ostatnio, po wydarzeniach w stolicy, wielu brutalnych interwencjach policji, psikaniu ludziom w twarz gazem łzawiącym, protest kobiet fokusuje się na starciach z policją.
Tak jest także w Stargardzie. Relacje uczestników sobotnich protestów samochodowych skupiają się na policyjnych kontrolach, a ostatni poniedziałkowy (30.11) przemarsz przez miasto, pełen przypadkowych uczestników, polegał głównie na gubieniu po drodze policyjnych patroli.
Moim zdaniem gubi się w tym sens i cel protestów, a daje pole do popisu dla zwykłych ulicznych chuliganów.