Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moją córkę skrzywdził ksiądz Roman

Emilia Chanczewska
Ksiądz Roman zabrał Kasię na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. Przywiozła stamtąd figurkę świętego. Świątka trzyma ojciec. Kiedy zdecydowała się opowiedzieć o księdzu Romanie, odłupała figurce głowę i ręce...
Ksiądz Roman zabrał Kasię na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. Przywiozła stamtąd figurkę świętego. Świątka trzyma ojciec. Kiedy zdecydowała się opowiedzieć o księdzu Romanie, odłupała figurce głowę i ręce... Emila Chanczewska
O tej dziewczynie głośno zrobiło się w całym kraju. Dla jednych, to ofiara straszliwego przestępstwa, inni mają ją za lolitkę, która romansowała z księdzem.

HISTORIA, OPOWIEDZIANA PO LATACH, 17.01.2020 r.

MATERIAŁ Z GS24.PL, Z DNIA 14.07.2008 r.
32-letni ksiądz Roman B. od 21 czerwca siedzi w areszcie. 15-letnia Katarzyna (imię zmienione) 13 czerwca trafiła do domu dziecka, jest pod opieką psychologa.

- Fajna koleżanka - mówią dzieci z piaskownicy i wskazują reporterce "Głosu Szczecińskiego" rodzinny dom Katarzyny. W obejściu szczupły, młody jeszcze mężczyzna. Ojciec. Nie jest łatwo namówić go na rozmowę.

- Serce mi pęka, jak słyszę głosy bawiących się dzieciaków, a córci tam nie ma - mówi pan Andrzej. - Była taka żywa, wesoła, w piłkę grała lepiej ode mnie. Potem się zmieniła, zamknęła w sobie. Nie chciała do domu ze Szczecina przyjeżdżać. Tylko czasem dzwoniła w środku nocy i mówiła tak, jakby majaczyła.

Komu ufać, jak nie księdzu?

Zaczęło się niewinnie.
- Córcia miała problemy z matematyką, a on chciał niby jej pomóc - opowiada ojciec. - Była z tego dumna, zadowolona. A ja mu ufałem, bo komu ufać, jak nie księdzu? Ze trzy razy jechałem z nim samochodem. Przywoził córkę wieczorami do domu ze Szczecina, ze szkoły. Zastanawiałem się po co on jeździ ze Stargardu do Szczecina i tu do nas. Teraz wiem, że nią manipulował. Upatrzył ją sobie, bo tacy szukają ofiar w wiejskich rodzinach. Mam poczucie winy, że sam do tego nie doszedłem.

Nie pójdę już do kościoła

Dziewczyna podupadła na zdrowiu, kilkakrotnie leżała w szpitalu dziecięcym na ul. Wojciecha w Szczecinie. Ksiądz Roman załatwił jej miejsce w Gimnazjum Towarzystwa Salezjańskiego. Przez jakiś czas mieszkała w domu, który opuściła matka pochodzącego ze Szczecina księdza Romana.
- Zastraszył ją - denerwuje się pan Andrzej. - Woził po prywatnych lekarzach. Potem zwierzyła się ze wszystkiego pani psycholog. Zabrali ją ze szkoły do domu dziecka. Mądrzejsi zadecydowali, że tak będzie lepiej, żeby nie było matactwa. Już doszła do siebie. Ale tego, co przechodzimy, nie da się opisać słowami. Oczy mam jak wilk. Schudłem 7 kilo. Nie jem, nie śpię. Zacząłem palić, choć nie powinienem ze względu na stan zdrowia. Nasza rodzina jest bardzo wierząca, ale ja już do kościoła nie chodzę. Mam piątkę dzieci, bardzo chorą matkę, siostry. Jak ja im to wszystko wytłumaczę?

Krzywda i pogarda

Pan Andrzej cieszy się, że doszło do aresztowania księdza. Jest przekonany, że do zarzutów wobec Romana B. o wielokrotne molestowanie seksualne małoletniej i nadużycie zaufania powinien dojść zarzut gwałcenia.
- Jestem pewien, że są też inne ofiary tego księdza! - mówi ojciec. - Ale czy ich rodziny zdecydują się to ujawnić widząc, co nas teraz spotyka? Szum, wstyd, hańba i pogarda... Ja wierzę policji i córce! Bo przecież nie temu łowcy dusz.

Ksiądz zawieszony

Księdzu grozi za to do 12 lat więzienia. Towarzystwo Chrystusowe zawiesiło go w obowiązkach kapłana. Tuż przed wyjazdem do Anglii, gdzie miał być przeniesiony.
Obrońca księdza złożył zażalenie do sądu na postanowienie o tymczasowym aresztowaniu. Prokuratura przesłała akta sprawy do stargardzkiego sądu, który podjął decyzję o zastosowaniu aresztu.
- Sąd nie przychylił się do zażalenia i skierował je do rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Szczecinie - powiedział Mariusz Jasion, prezes Sądu Rejonowego w Stargardzie.

Ksiądz Roman jest w areszcie w Szczecinie - swoim rodzinnym mieście. Prokurator nie zezwala na widzenia z dziennikarzami. Trwa śledztwo. Badane są dowody rzeczowe, komputer, telefon komórkowy.
- Badamy szereg wątków - mówi Mirosław Sykucki, prokurator rejonowy w Pyrzycach. - Sprawdzane są urządzenia techniczne. Sprawa będzie obszernie wyjaśniona, potrwa to kilka miesięcy.

Dziewczynka w domu dziecka

Ofiara, razem z młodszym bratem, w połowie czerwca była zabrana do domu dziecka. Tak postanowił sąd rodzinny, obawiając się matactwa w zeznaniach. Dziewczynka była na krótkim urlopie, ale wróciła do domu dziecka, gdzie musi na razie pozostać. Jak ustaliliśmy, szansę na szybki powrót do domu rodzinnego ma tylko jej brat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto