Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NaM ocenia(ć) Spójnię. Derby znowu przegrane. Trenerze, tu nie ma się z czego cieszyć

PGE Spójnia Stargard przegrała 27 grudnia 2021 roku w Szczecinie z Kingiem 81:93. To siódma porażka w siódmym derbowym spotkaniu od powrotu stargardzkiego klubu w 2018 roku do ekstraklasy. Oceniliśmy grę stargardzkiego zespołu.

W PGE Spójni zagrał już Justin Gray, który z powodu kontuzji nie wystąpił w dwóch poprzednich meczach. Stargardzki zespół zagrał więc w derbach w komplecie. W przeciwieństwie do rywala. W Kingu Szczecin nie zagrało trzech podstawowych, zagranicznych koszykarzy. W szczecińskim zespole wystąpiło tylko dwóch obcokrajowców, w Spójni pięciu.

W roli oceniających redaktorzy Naszego Miasta Stargard Grzegorz Drążek i Maciej Gładysiewicz.

Tytułem wstępu

G.D.: Niejeden kibic Spójni bez chwili zastanowienia oddałby zwycięstwa nad Anwilem Włocławek, Zastalem Zielona Góra czy Stalą Ostrów Wielkopolski w zamian za wygrane w derbach. Nic chyba bardziej nie boli kibica stargardzkiego klubu jak to, że od powrotu do koszykarskiej elity Spójnia ani razu nie pokonała Kinga Szczecin. Okrzyki fanów szczecińskiego zespołu pod koniec spotkania w miniony poniedziałek "Siedem zero, siedem zero" musiały bardzo boleć kibiców Spójni zgromadzonych w hali Netto Arena Szczecin, a zebrało się ich tam bardzo dużo. Tymczasem trener PGE Spójni Marek Łukomski na pomeczowej konferencji podkreślił, że prowadzony przez niego zespół nie potraktował derbów wyjątkowo i podszedł do tego meczu jak do każdego innego. Czyli już przed meczem zawalił pan swoją robotę. Może i w PGE Spójni wychowankowie stanowią tylko tło, a grają w większości zawodnicy, którzy ze Stargardem nie mają nic wspólnego, ale na derby należy przygotować zespół jak na sportową bitwę i wytłumaczyć zawodnikom, którzy może tego nie rozumieją, że derbowe zwycięstwa znaczą więcej niż tylko dwa punkty dopisane w ligowej tabeli. Może gdyby koszykarze PGE Spójni o tym wiedzieli i mieli zupełnie inne nastawienie do tego spotkania, to nie byłoby po dziesięciu minutach 17:32. A może panu wcale nie zależy na tym, żeby Spójnia wreszcie pokonała zespół ze Szczecina? Może pan za bardzo związany jest ze szczecińską koszykówką, żeby zrozumieć czym są dla kibiców Spójni derby? Nie dziwi mnie, że z sektora zajmowanego przez fanów Spójni, w pewnym momencie słychać było wołanie do pana "zostań w Szczecinie".

M.G.: W bagatelizowaniu znaczenia derbowego starcia trenerowi wtórował Kacper Młynarski, mówiąc o tym, że takie mecze mają znaczenie tylko dla kibiców. Takie słowa nigdy nie powinny paść z ust trenera i zawodników Spójni Stargard. Na pewno nie w przestrzeni publicznej. Brzmią bowiem - nazwijmy rzecz po imieniu - pogardliwie wobec co najmniej tysiąca stargardzkich kibiców, którzy stanowili zdecydowaną większość widzów w NETTO Arenie. Z takim nastawieniem sztabu szkoleniowego i zawodników wyszydzany głośno w poniedziałek przez szczecinian bilans 0:7 przestaje zaskakiwać. Wygląda na to, że protegowani prezesów Pawła Księdza i Tadeusza Gutowskiego nie powiedzieli jeszcze w tej kwestii ostatniego słowa i 0:8 jest jedynie kwestią czasu. Trener Łukomski całą sytuacją nie przejmuje się zresztą przesadnie, promiennie uśmiechnięty zaraz po kompromitującej porażce ze zdziesiątkowanym Kingiem.

Słowa obu panów o tym, że podchodzą do tego meczu, jak do każdego innego, niepokoją zwłaszcza z powodu, że - w mojej opinii - zespół wyszedł na derbowe spotkanie kompletnie do niego nieprzygotowany. Sytuacja w klubie zaczyna być coraz bardziej podobna do tej z budową wiaduktu nad ulicą Wyszyńskiego. Tu i tu w tle duże pieniądze, sporo betonu, wykonawcom nie zależy na zgrzytających zębami w korkach stargardzianach, a władze miasta mają na to wpływ, jak na zeszłoroczny śnieg. Prezydent Włocławka chwali się przed świętami dwoma milionami złotych na promocję miasta poprzez koszykówkę. Mam nadzieję, że Rafał Zając nie przekazuje pieniędzy na taki cel, bo efekt osiągany jest w tej kwestii odwrotny. Pozostaje szkolenie młodzieży. Tylko gdzie ją można potem zobaczyć w seniorskiej koszykówce?

King Szczecin - PGE Spójnia Stargard. Co nam się podobało

G.D.: Najbardziej podobało mi się to, co działo się na trybunach Netto Areny. Powołując się na protokół meczowy, derby obejrzało 4120 osób. Takiej frekwencji nigdy nie było na derbowej rywalizacji klubów ze Stargardu i Szczecina. Poprzednie derby w tej samej hali w Szczecinie nie miały chyba nawet połowy tej frekwencji. Fani obu zespołów stworzyli w poniedziałkowy wieczór świetną atmosferę. Nie było chamstwa i wulgaryzmów. Była głośna, sportowa rywalizacja na doping. I tutaj Spójnia nie przegrała.

Jeśli chodzi o to, co działo się na boisku, to pochwalę stargardzki zespół za drugą kwartę. Tylko w niej gra Spójni mogła się podobać. 31 rzuconych punktów przy tylko 19 rywali, cztery celne trójki, no i odrobienie dystansu, co dawało szansę na grę o zwycięstwo. No, ale taka była tylko druga kwarta.

W statystykach świetnie wygląda Erick Neal. Amerykanin rzucił 27 punktów, miał 6 zbiórek, 6 asyst, 11 razy był faulowany. Tylko że to, co na papierze, nie zawsze przekłada się na to, co na boisku. Neal daje dużo dobrego Spójni, ale ma swoje wady. Przeciętna gra w obronie, ciągłe przetrzymywanie piłki, rzucanie na siłę. Jeśli trafia, jest super. Jeśli pudłuje, wygląda to słabo. A może niepotrzebnie się czepiam? Może po prostu Erick Neal widzi, że zespół jest niepoukładany i próbuje ratować sytuację jak potrafi.

Na plusie: Kibice obu zespołów

M.G.: Kibice Spójni to klasa sama w sobie. Na ostatnim meczu stargardzian w NETTO Arenie bez problemu można było postawić auto kilkanaście metrów od wyjazdu, w poniedziałek - ciężko było zaparkować gdziekolwiek. Nie wierzę trochę w te 4 tysiące potencjalnej widowni z komunikatu EBL, bo stargardzian musiałoby być w tej sytuacji ze 2,5 tysiąca, a tylu nie pojawia się w hali przy Pierwszej Brygady. Ale był biało-bordowy tłum. Trzeba mieć tupet, żeby go tak zlekceważyć.

Eric Neal, ze wszystkimi swoimi wadami, które trafnie wymienia wyżej red. Drążek, ma jedną cechę, która zaczyna go wyróżniać w zespole. Nie sposób podważyć jego motywacji do gry. Nie mam pewności, czy robi to dla kibiców, dla statystyk, czy z innego powodu, ale porządnie wykonuje swoją robotę na parkiecie.

Na plusie: Eric Neal

King Szczecin - PGE Spójnia Stargard. Co nam się nie podobało

G.D.: O trenerze Spójni było już we wstępie, ale sportowo także wypada mu coś wytknąć. A jest z czego wybierać. Wprawdzie o tym, że rywal wystąpi bez kilku ważnych zawodników stargardzki zespół podobno dowiedział się dopiero w drodze na spotkanie derbowe, ale właśnie w takich sytuacjach trenerzy mogą pokazać swój kunszt. Tymczasem Markowi Łukomskiemu posypał się cały plan, czego efektem minus piętnaście punktów po pierwszej kwarcie. A mógł wyjść za ławkę i spytać się pierwszego z brzegu kibica Spójni, to by dowiedział się, co w takiej sytuacji należy zrobić. Przede wszystkim wykorzystać wielką dziurę pod koszem, która zrobiła się w Kingu i grać dwoma wieżami, które ma w swoim składzie. Baylee Steele już by wiedział, jak to wykorzystać i jakoś jestem przekonany, że punktowałby rywala zarówno spod kosza, jak i na dystansie. Marek Łukomski zdziwiony był, że w czwartej kwarcie rywale raptownie przestali faulować. No niemożliwe! A byłem przekonany, że naturalną reakcją na to, jak się ma po cztery faule jest poluzowanie obrony. Tylko po pierwsze trzeba o tym wiedzieć, a po drugie, jak już się to wie, to należy to wykorzystać odpowiednio dyrygując swoimi koszykarzami.

Niestety, niezły poprzedni mecz Kacpra Młynarskiego był wyjątkiem potwierdzającym regułę, że polski skład Spójni jest mocno pod kreską. W derbach zawiodła cała trójka z podstawowego składu: Kacper Młynarski, Tomasz Śnieg, Daniel Szymkiewicz. Razem zdobyli 11 punktów! Kibice stargardzkiego klubu przecierają oczy ze zdumienia obserwując ich grę w kolejnych spotkaniach. Co się stało ze Śniegiem i Młynarskim, którzy w poprzednich sezonach tyle dobrego potrafili dawać Spójni? A może ich forma jest po prostu potwierdzeniem tego, że u trenera Marka Łukomskiego koszykarsko rozwinąć się nie da? Inne przykłady? Baylee Steele dwa pierwsze spotkania po powrocie do Spójni miał świetne, dwa kolejne słabiutkie.

Justin Gray wrócił do gry po dwóch spotkaniach przerwy i nie poszło mu najlepiej. Nawet jeśli tydzień czy dwa nie trenował, to taki zawodnik jak on nie powinien seryjnie pudłować. Może za wcześnie wrócił do gry i powinien jeszcze odpocząć po kontuzji? Bez niego Spójnia pokonała Astorię Bydgoszcz i była o krok od zwycięstwa z zespołem ze Słupska. A i King udowodnił, że można grać w okrojonym mocno składzie i wygrać. No ale to już Marek Łukomski powinien wiedzieć najlepiej, czy lider prowadzonego przez niego zespołu powinien grać czy nie.

Na minusie: Marek Łukomski

M.G.: Nie mam tu wiele do dodania. Marek Łukomski nie powinien, w moim przekonaniu, kontynuować kariery na stanowisku trenera Spójni w tym sezonie. Uwagi co do jakości gry koszykarzy w tym meczu pominę z przekonaniem, że mogą być bezpośrednią konsekwencją postawy sztabu szkoleniowego.

Na minusie: Marek Łukomski

Liczba plusów w sezonie

Justin Gray 7
Erick Neal 7
Admon Gilder 4
Jonas Zohore 3
Jake O'Brien 2
Tomasz Śnieg 2
Jacobi Boykins 1
Kacper Młynarski 1
Baylee Steele 1
Daniel Szymkiewicz 1

Liczba minusów w sezonie

Jake O'Brien 6
Tomasz Śnieg 6
Marek Łukomski 5
Jacobi Boykins 3
Kacper Młynarski 3
Erick Neal 3
Daniel Szymkiewicz 2
Jonas Zohore 2
Baylee Steele 1

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: NaM ocenia(ć) Spójnię. Derby znowu przegrane. Trenerze, tu nie ma się z czego cieszyć - Stargard Nasze Miasto

Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto