Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NaM ocenia(ć) Spójnię. Noty za mecz z Pszczółką. Kto trafia osobiste, ten wygrywa

Oceniamy koszykarzy PGE Spójni Stargard w meczu z Pszczółką Startem Lublin. Stargardzki zespół przegrał 2 marca na wyjeździe 86:87 w zaległym spotkaniu szesnastej kolejki ekstraklasy.

W PGE Spójni nie grali kontuzjowani Tomasz Śnieg i Nick Faust. Nie oceniamy występu Filipa Siewruka, który był na parkiecie tylko pięć minut. Warto jednak podkreślić, że zagrał poprawnie, rzucił 2 punkty i tylko szkoda dwóch spudłowanych osobistych. Trener Marek Łukomski powinien wprowadzić go do gry także w drugiej połowie, ale tego nie zrobił.

W roli oceniających redaktorzy Naszego Miasta Stargard "NaM" Grzegorz Drążek i Maciej Gładysiewicz.

Skala ocen 1-6

1 fatalny
2 przeciętny
3 przyzwoity
4 solidny
5 bardzo dobry
6 gwiazdorski

Tytułem wstępu

G.D.: Stargardzki zespół był o krok od sprawienia kolejnej niespodzianki w tym sezonie. Aspirujący do gry o medale zespół z Lublina do ostatnich sekund musiał walczyć o zwycięstwo. Tak jak dwa dni wcześniej osobiste zadecydowały o tym, że PGE Spójnia wygrała w Radomiu, tak teraz przesądziły one o porażce stargardzian. Koszykarze radomskiego klubu spudłowali szesnaście rzutów wolnych i grająca przeciętnie Spójnia to wykorzystała. We wtorek w decydujących fragmentach spotkania Start Lublin trafił sześć z sześciu osobistych, a PGE Spójnia dwa z sześciu. A że Start wygrał punktem, to widać jak duże miało to znaczenie. W całym spotkaniu koszykarze Startu trafili 20 z 21 osobistycych, a zawodnicy Spójni 6 z 14. Stargardzki zespół przegrał nieznacznie, ale to nie oznacza, że grał dobrze. Wciąż brakuje zespołowości, za dużo jest biegania bez ładu i składu i przypadkowości. Czemu więc PGE Spójnia gra jak równy z równym niemal ze wszystkimi w ekstraklasie? Najwidoczniej inne zespoły nie potrafią i nie lubią grać z drużynami słabo poukładanymi, w których często rządzi przypadek.

M.G.: Po Pucharze Polski kolejne mecze PGE Spójni wyglądają trochę tak, jakby klub - w tym zaciężni zawodnicy - osiągnęli już w tym sezonie wszystko, co było do osiągnięcia. Sukces w PP zaliczony, resztę spotkań trzeba jakoś tam do końca dograć. Piszę zaciężni, bo polscy zawodnicy grają akurat fajnie i z zaangażowaniem, choć też już pewnie zastanawiają się nad miejscem do gry w kolejnym sezonie Energa Basket Ligi. Co do Amerykanów, to każdy widzi na ekranie komputera to, co chce zobaczyć. Ja osobiście zbyt wielu emocji na emocje.tv w tej ostatniej kwestii nie dostrzegam. Mocno to martwi w kontekście wyjątkowo napiętego kalendarza ostatnich meczów Spójni. Swoją drogą swoistym "majstersztykiem" jest przełożenie z 30. kolejki na najbliższy piątek meczu z Ostrowem, który w pełni wypoczęty zmierzy się na luzie z przesiadającymi się z autokaru na autokar koszykarzami Spójni. Ostatnia kolejka rundy zasadniczej od zawsze miała w lidze charakter "nieprzekładalnej". Mało kto wyraża zgodę na taką roszadę. Ale jak widać "mało kto" nie oznacza "nikt".

TUTAJ RELACJA:

Ray pokazał co potrafi i zniknął

G.D.: Raymond Cowels III świetnie rozpoczął mecz w Lublinie trafiając dwie trójki. I na tym koniec pozytywów w jego grze. Później już były tylko pudła w ataku. Tym razem Amerykanin słabiutko także bronił. Rywale mijali go łatwo i zdobywali punkty. Widział to trener Marek Łukomski, który długo przytrzymywał go na ławce rezerwowych. I dobrze, bo poza pierwszymi minutami spotkania więcej przeszkadzał niż pomagał swojemu zespołowi. Ocena 2.

M.G.: Z czegokolwiek nie wynikałby kryzys w grze tego zawodnika, jest on faktem, któremu przyglądamy się z zaskoczeniem, bo jeszcze podczas Pucharu Polski Cowels imponował grą obronną, podczas gdy w lidze ma momenty gry na poziomie statysty. Zasługi tego gracza dla klubu są oczywiście ewidentne, jego wielkie mecze zostaną w pamięci kibiców na lata, ale trzeba się też chyba oswajać z myślą, że więcej ich już nie będzie. Ocena 2.

G.D.: Jay Threatt w przeciwieństwie do Raymonda Cowelsa III aż za bardzo chciał pomóc zespołowi. Tego dnia miał jednak fatalnie nastawiony celownik, co skończyło się jednym trzypunktowym trafieniem na osiem prób. Threatt widząc że nikt inny nie chciał brać na siebie odpowiedzialności za kreowanie akcji w ataku i nie mając pomocy od Cowelsa III decydował się na indywidualne akcje. A że nie był skuteczny, to i wiele one nie dawały. Na usprawiedliwienie trzeba napisać, że Jay Threatt zabiegał sam siebie nie mając pomocy kolegów z zespołu, a przez to mogło brakować mu sił na skuteczne wykończenie akcji. Ocena 4.

M.G.: Jay był jedynym Amerykaninem, który zostawił płuca na parkiecie w Lublinie. Obawiam się, że mocno odbije się to na jego dyspozycji w starciu z Ostrowem. Jak nie idzie, to nie idzie. Threatt wziął na siebie ciężar gry i zdobywania punktów trochę wobec niemocy kolegów z drużyny. Wymuszone rzuty w koszykówce kończą się co do zasady, tak jak się kończą. Bez punktów. Ocena 3 będzie w przypadku tego gracza wystarczającą.

G.D.: Francis Han to postać wyjątkowa w stargardzkim zespole. Patrząc na to, co robi na boisku, można wnioskować, że dla niego gra w ataku kończy się na linii wyznaczającej rzut za 3 punkty. Jak ją widzi, ma jakiś przymus, by tam się zatrzymać i wyczekiwać. Tymczasem rozgrywający powinien czasem minąć, podbiec z piłką bliżej kosza, odegrać ją do kogoś. On woli postać i zaliczyć asystę w stylu podania piłki po obwodzie do kolegi, który zdecyduje się na rzut. Takie asysty są jednak naciągane. Ocena 2.

M.G.: Han wygląda na parkiecie blado i niewiele chyba się w tym zakresie zmieni. Ktokolwiek myślał, że zastąpi choć w części kontuzjowanego Tomasza Śniega, naoglądał się zbyt wielu baśni i filmów sci-fi. Cudów i teleportacji koszykarskiego kunsztu tu raczej nie będzie. Twarde rzemiosło i tyle. Ocena 2.

W tym szaleństwie jest metoda

G.D.: Kacper Młynarski w przeciwieństwie do Raymonda Cowelsa III i Francisa Hana aż palił się do gry i rzucania. Tym razem zanotował piętnaście rzutów, a siedem trafił. Ale co ważne, dziewięć było trzypunktowych i pięć z nich był celnych. Chyba trzeba już przestać narzekać, że pozycja numer 2 na boisku nie jest dla niego i że powinien skupić się na grze bliżej kosza. Pan Kacper się już nie zmieni i trzeba przyjąć do wiadomości, że będzie rzucał jak tylko znajdzie kawałek miejsca. Nawet jak czasem dostanie bolesną czapę. W Lublinie rzucił 19 punktów, najwięcej w stargardzkiej drużynie. Na tle większości zawodników wypadł doskonale. U mnie ocena 5.

M.G.: Pełna zgoda. Najlepszy zawodnik Spójni na parkiecie, jeśli nie pod względem techniki, to na pewno zaangażowania i ochoty do gry. Fakt, najwyraźniej urodził się "dwójką" w ciele "czwórki", ale obiektywnie trzeba też przyznać, że w meczu z Pszczółką nad wyraz dla siebie często szukał także pozycji w "pomalowanym". Trójka na koniec meczu, jakkolwiek bez znaczenia dla wyniku, to jednak "parkiety świata". Ocena 4,5.

G.D.: Filip Matczak nie mógł się wstrzelić w ataku, choć po kilku jego akcjach Spójnia sporo zyskała. Biorąc pod uwagę całe spotkanie, nie było jednak najlepiej. Pięć celnych rzutów z gry na piętnaście oddanych to nie jest dobre osiągnięcie gracza obwodowego. Tym razem nie był też najmocniejszym punktem zespołu w obronie. Być może to efekt zmęczenia meczem dwa dni wcześniej w Radomiu, gdzie biegał za dwóch, a czasem za trzech w defensywie. Ocena 3.

M.G.: Trzeciego z rzędu maratonu na takiej intensywności najprawdopodobniej - w świetle niefortunnej decyzji o przełożeniu meczu z 30. kolejki - już nie zobaczymy. Ludzie są tylko ludźmi. Matczak imponuje jednak stylem powrotu po długiej absencji spowodowanej rehabilitacją po operacji i wypada tylko podtrzymać wyrażoną już jakiś czas temu opinię, że to najlepszy transfer Spójni w tym sezonie. Ocena 3,5

G.D.: Mateusz Kostrzewski zaliczył niezły mecz, jeśli chodzi o rzucanie, a przeciętny, jeśli chodzi o grę podkoszową i w obronie. Trener Marek Łukomski powinien bardziej wykorzystać go w ataku w tym spotkaniu. Pan Mateusz zakończył mecz z pięcioma celnymi rzutami z gry na dziewięć prób. Ocena 4.

M.G.: Pod nieobecność Fausta Kostrzewski jest niestety jedyną, oprócz Matczaka, opcją Spójni na penetracyjną grę w okolicach atakowanej tablicy, co koncentruje na nim uwagę obrońców. To akurat dla charakteru tego koszykarza żaden kłopot - popisał się zresztą po takim potrojeniu rewelacyjną asystą do Steele'ego - ale kondycyjnie nikt takiego "zainteresowania" długo w meczu nie pociągnie. No i tradycyjny brak koncentracji na linii osobistych. Ocena 3,5.

Statystyki fajne, ale u rywala też

G.D.: Omari Gudul tym razem pierwszy poddawany jest ocenie z dwójki graczy podkoszowych, bo i moim zdaniem na to zasłużył. W statystykach lepiej wypadł Baylee Steele, ale to Omari Gudul był autorem ważniejszych akcji, które wyprowadziły w trzeciej kwarcie Spójnię na pięciopunktowe prowadzenie. Gudul w pojedynkę wtedy do tego doprowadził, notując trzy kolejne celne rzuty i zbiórkę. Ocena 3,5.

M.G.: Niby tak, ale pamiętajmy, że Gudul to gwiazda epizodów, a nie seriali. Kilka dobrych minut w meczu raz na jakiś czas kontra setki marnych minut, które kibice w Stargardzie pamiętają aż nadto wyraźnie. Ocena 3.

G.D.: Baylee Steele w statystykach wygląda następująco: 10 punktów, cztery celne rzuty z gry z siedmiu wykonanych, 13 zbiórek. Wygląda to doskonale. Ale aż tak świetnie to nie było. Po drugiej stronie Devin Searcy rzucił 15 pkt, trafiając sześć z dziewięciu rzutów z gry, miał 11 zbiórek. No a ktoś na to pozwolił podkoszowemu zawodnikowi Startu. Ocena 4.

M.G.: Kolejne double-double zakłóca obraz rzeczywistej przydatności tego gracza w ostatnich meczach, ale też nie ma co podważać indywidualnych statystyk koszykarza w przekroju całego sezonu. Steele ma niewątpliwy talent i pewnie będzie go rozwijał z korzyścią dla kolejnego klubu na ścieżce swojej profesjonalnej kariery. W Stargardzie z tym rozwojem w pewnym momencie mocno zwolnił. Ocena 3,5.

ZOBACZ TAKŻE:

Pszczółka nie użądliła Spójni. Spójnia - Start na ZDJĘCIACH ...

Podsumowanie ocen (średnia ocen po 26 meczach)

Jay Threatt 4
Nick Faust 3,7
Ricky Tarrant 3,7
Raymond Cowels III 3,6
Filip Matczak 3,6
Kacper Młynarski 3,5
Tomasz Śnieg 3,5
Mateusz Kostrzewski 3,4
Baylee Steele 3,3
Szymon Walczak 3
Szymon Szmit 3
Omari Gudul 2,7
Francis Han 2,6
Wayne Blackshear 2,6
Jerome Dyson 2
Francis Han 2,6
Wayne Blackshear 2,6
Jerome Dyson 2

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: NaM ocenia(ć) Spójnię. Noty za mecz z Pszczółką. Kto trafia osobiste, ten wygrywa - Stargard Nasze Miasto

Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto