Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NaM ocenia(ć) Spójnię. Noty za mecz z Treflem Sopot. Nie było proporczyka dla Tarranta

Oceniamy koszykarzy PGE Spójni Stargard w meczu z Treflem Sopot. Stargardzki zespół wygrał 18 grudnia 2020 roku 83:63.

W roli subiektywnie oceniających redaktorzy "NaM" Maciej Gładysiewicz i Grzegorz Drążek.

W składzie nie było Tarranta, który opuścił klub i grać będzie w drugiej lidze w Izraelu. Nie oceniamy gry Filipa Siewruka, Piotra Potapa i Szymona Szmita, którzy spędzili na parkiecie zbyt mało czasu.

Skala ocen 1-6

1 "fatalny"
2 "przeciętny"
3 "przyzwoity"
4 "solidny"
5 "bardzo dobry"
6 "gwiazdorski"

Tytułem wstępu

M.G.: Wielu kibiców Spójni mocno obawiało się spotkania z Treflem Sopot po niesmacznej rejteradzie Tarranta, który wybrał cieplejszy klimat Izrazela i – wobec kontuzji Filipa Matczaka - zostawił klub w bardzo trudnej sytuacji kadrowej na obwodzie. Na pozycji nr 1 naprzeciwko Kolendy i Hawsa stanąć miał osamotniony Tomasz Śnieg z kozłującym z błędem kroków Cowelsem. Na szczęście otrzymali mocne wsparcie i Spójnia gładko odprawiła sopocian, po meczu o mocno umiarkowanym poziomie sportowym. Po dwóch kolejnych trójkach Fausta ostatnie fragmenty meczu porównać można pod względem dramaturgii, tempa i zaskakujących zwrotów akcji chyba tylko do pomeczowych konferencji prasowych Spójni. Z parkietu wiało nudą. Ale oby więcej takich zwycięskich końcówek:) Przeczytaj relację z meczu

G.D.: Wspomniane powyżej względy powodowały, że rzeczywiście można było obawiać się tego spotkania. Na szczęście dla Spójni, rywal miał jeszcze większy problem niż stargardzki zespół. Tym problemem była długa przerwa w ligowym graniu. Wcześniej tak przekładane były mecze Trefla, że ten na spotkanie ze Spójnią czekał ponad miesiąc. I jak się okazało, było to wybawieniem stargardzkiego zespołu. Nie oszukujmy się, PGE Spójnia zagrała przeciętnie. Ale na tle Trefla i tak znakomicie. Koszykarze sopockiego klubu mieli kłopoty ze wszystkim. Od rzucania, utrzymywania się przy piłce, ustawiania pod koszami, po kondycję i dyscyplinę w obronie. Może to odważna teza, ale uważam, że Spójnia z taką grą jak 18 grudnia mogła pokonać w tym momencie tylko trzy zespoły: Trefla Sopot, Arkę Gdynia i Anwil Włocławek. Na szczęście z jednym z nich grała.

ZOBACZ TAKŻE:

Tak Spójnia Stargard rozbiła w hali OSiR Trefla Sopot ZDJĘCIA

Tomasz Śnieg i nieoczekiwane wsparcie z ławki

M.G.: Tomasz Śnieg nie miał w tym meczu łatwo stając w pojedynkę wobec rotujących w kryciu graczy z Sopotu. Wyprowadzał wszystkie piłki w ataku, na dodatek przy dużej presji obrońców na połowie Spójni. Nic dziwnego, że kończył mecz z pięcioma stratami. W pierwszym fragmencie meczu wziął na siebie ciężar zdobywania punktów i zagrał w końcu na bardzo wysokiej skuteczności. Gdy Spójnia zaskoczyła w ataku, zaliczył 7 asyst, a przede wszystkim cierpliwie przetrzymywał piłkę, kontrolując wydarzenia na parkiecie. Był moment – w 5 minucie ostatniej kwarty – gdy zwyczajnie odcięło mu na moment prąd. Pobiegał jednak chwilę bez piłki, podłączył sztuczne płuco i po profesorsku dociągnął mecz do końca. Występ może niezbyt efektowny, ale budzący duży szacunek. Ocena 4,5.

G.D.: Rywale rzeczywiście straszyli gospodarzy obroną na ich połowie, ale powiedzmy sobie szczerze, fatalnie im to wychodziło. Tomasz Śnieg nie jest pierwszym lepszym zawodnikiem, żeby nie wykorzystać tych wszystkich błędów, które mający go naciskać rywale popełniali. A w drugiej połowie, kiedy sił już było mniej, rzeczywiście po profesorsku rozgrywał akcje, kiedy trzeba było przyśpieszając czy wyczekując przewinień przeciwników. Może nieco na wyrost, ale ocena 5.

M.G.: Duże wsparcie dla Śniega przyszło dosyć nieoczekiwanie ze strony Szymona Walczaka, który nie otrzymywał dotąd zbyt wielu minut od trenerów Spójni. Tym razem spędził na parkiecie prawie 9 minut i dał naprawdę dobrą zmianę z dwoma asystami, dwoma punktami i pewnym prowadzeniem piłki. Być może powinien pojawić się na moment także w drugiej części gry i Śnieg nie musiałby rozpaczliwie łapać oddechu na bokach prowadzonych akcji. To pierwsza ocena tego gracza, której dokonujemy. Jak dla mnie 3.

G.D.: Na Szymona Walczaka, najpierw Jacek Winnicki, a teraz Maciej Raczyński, uparcie nie chcą stawiać. Będąc pod ścianą, po tym co zrobił Ricky Tarrant, trener PGE Spójni wyjścia nie miał i wprowadził wiecznego rezerwowego na parkiet. A ten się nie zagotował, mimo że brakuje mu ligowego ogrania. To dzięki niemu Tomasz Śnieg w drugiej połowie mógł zagrać tak, jak zagrał. Nota 3.

Kacper Młynarski najlepszy na parkiecie w Stargardzie

M.G.: Bardzo ofensywny występ Młynarskiego był fundamentem wygranej z Treflem. Nie lubię oceniać gry po statystykach, w tym wypadku jednak świetnie oddają efektywność gracza, który wreszcie zaczyna grozić nie tylko z dystansu. Trafił wszystkie 4 rzuty z półdystansu i 3 na 4 próby za trzy punkty. Do tego 2 asysty, 4 zbiórki, blok i konsekwentna gra obronie. Więcej zamieszania na parkiecie robił tego dnia tylko Nick Faust. Siał jednak głównie chaos, podczas gdy Młynarski – totalne zniszczenie. Ocena 5.

G.D.: Krótko przed rozpoczęciem meczu, napisałem że to będzie mecz Kacpra Młynarskiego. I cieszę się, że się nie pomyliłem. Pan Kacper rozegrał świetne spotkanie i to jemu przede wszystkim należy gratulować tej wygranej. Kacper Młynarski był nie do zatrzymania dla rywali i to jego akcje zapewniły Spójni bezpieczny wynik. Nota 5.

M.G.: Wywołany już Nick Faust ze swoją ochotą do gry w koszykówkę zachowuje się trochę jak chłopiec zamknięty w sklepie z zabawkami. Bawi się każdą, wiele wypada mu z rąk, kolejne psuje, wszędzie go pełno i zagląda na każdą półkę (najmniej chętnie na tę z grami planszowymi i strategicznymi). Na koniec trafia jednak dwie kolejne trójki, które odsyłają przeciwnika do szatni na długo przed końcem spotkania. I jak takiego gracza krytykować? Ocena 3,5.

G.D.: Pełna zgoda w tej ocenie. Nick Faust jakby nie chciał przyjąć do siebie, że wychodzi na ważny ligowy mecz o punkty, a bardziej się czuje uczestnikiem jakiejś wakacyjnej ligi, w której zamiast dyscypliny taktycznej liczy się dobra zabawa. Ale jak widać, w tym szalenstwie jest metoda. Jego trójki znokautowały rywali. Nota 3,5.

M.G.: Gdy Faust się bawił, na równorzędnej pozycji harował jak wół Mateusz Kostrzewski, który spędził ze Śniegiem najwięcej czasu na parkiecie (obydwaj ponad 30 minut). Mocno wspierał go przy wyprowadzaniu piłki i intensywną grę na całym parkiecie podobnie jak Śnieg przypłacił 5 z rekordowych 24 strat Spójni w tym spotkaniu. Był jednym z głównych konstruktorów dobrej defensywy Spójni tego dnia. Ocena 4.

G.D.: Mateusz Kostrzewski nie uniknął pomyłek, ale nie wynikały one z nonszalancji, a z tego, że grając za dwóch nie da się zagrać bezbłędnie. A tak właśnie było w tym spotkaniu. Słabszy niż zazwyczaj występ Raymonda Cowelsa III powodował, że Mateusz Kostrzewski musiał zasuwać na boisku non stop. I może być ze swojej harówki zadowolony. Ocena 4,5.

#gudulout Pusty hasztag z forum kibiców

M.G.: Już dosyć dawno w tych ocenach napisaliśmy, że ocenianie Gudula po jego grze na atakowanej tablicy zwyczajnie nie ma sensu. Nie jest klasycznym centrem, nie jest wirtuozem manewrów, nie będzie dominował nad innymi graczami z tej pozycji w Energa Basket Lidze. I tyle. Gdy jednak trzeba długo ciągnąć konsekwentną grę w obronie, jego przydatność gwałtownie wzrasta. Dlatego w meczu z Sopotem spędził na parkiecie ponad 28 minut, czyli niemal trzykrotnie więcej niż Baylee Steele, którego Gudul przerasta w obronie o głowę. 10 punktów, 7 zbiórek. Bardzo przyzwoity występ. Ocena 3,5.

G.D.: Omari Gudul nie będzie wirtuozem gry podkoszowej i nie ma co oczekiwać od niego czegoś, czego nie wykona. Ale solidnym graczem może być i potwierdził to w tym meczu. Wychodzi na boisko i stara się wykonać swoją pracę najlepiej jak potrafi. Mając takich rywali jak w piątek zawodnicy Trefla może być z siebie zadowolony. Nota 3,5.

M.G.: Baylee Steele najwyraźniej zirytował tego dnia Macieja Raczyńskiego, bo spędził na parkiecie niewiele więcej minut niż Szymon Walczak. Może dlatego, że Raczyński grał tego dnia twardą, brzydką dla oka, fizyczną koszykówkę, z którą Trefl zwyczajnie sobie nie poradził. A Steele wciąż trochę jeszcze myślami na akademickim parkiecie. Ocena 2,5.

G.D.: Tutaj także się zgodzę. Baylee Steele nie potrafił znaleźć dla siebie miejsca w grze, która toczyła się tego dnia w hali OSiR. Paradoskalnie, wcale nie zależało to od niego. Rywale grali źle, chaotycznie i ta niepoukładana gra nie pasowała amerykańskiemu podkoszowemu Spójni. Ocena 2,5.

Ostatni akapit dla Raymonda Cowelsa

M.G.: Który oddał w całym meczu 5 rzutów, z których trafił dwa. W pierwszej połowie nie podjął ani jednej próby rzutowej. Oczywiście rozumiemy, że wynika to z zadań defensywnych przydzielonych mu przez Raczyńskiego. Że to zawodnik ciężko pracujący dla całego zespołu. Że potrafi odstawić na bok indywidualne ambicje i zaniedbać statystyki. Ale wrócił do Stargardu w charakterze gwiazdy. Superstrzelca. I takiego chcemy go oglądać. Ocena 3.

G.D.: Nie podobała mi się gra lidera PGE Spójni, który właśnie w tym momencie, kiedy nie było w składzie Tarranta, powinien zaproponować coś więcej. Tymczasem Amerykanin schował się za plecami innych koszykarzy stargardzkiego zespołu. Nawet w obronie nie był tak zadziorny jak w innych spotkaniach. Nota 2,5.

Podsumowanie ocen (średnia ocen po szesnastu meczach)

Raymond Cowels III 3,9
Ricky Tarrant 3,7
Filip Matczak 3,6
Tomasz Śnieg 3,4
Kacper Młynarski 3,4
Baylee Steele 3,3
Mateusz Kostrzewski 3,4
Nick Faust 3,2
Szymon Walczak 3
Omari Gudul 2,8
Wayne Blackshear 2,6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: NaM ocenia(ć) Spójnię. Noty za mecz z Treflem Sopot. Nie było proporczyka dla Tarranta - Stargard Nasze Miasto

Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto