Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NaM ocenia(ć) Spójnię. PGE bez wielkich szans w starciu z sopockim Treflem

Grzegorz Drążek
Grzegorz Drążek
Maciej Gładysiewicz
Maciej Gładysiewicz
Trzecia kolejka spotkań Energa Basket Ligi i druga porażka PGE Spójni. Tym razem rywal z Sopotu pewnie kontrolował przebieg meczu, zwyciężając w Stargardzie 94:82. Oceniliśmy grę Spójni w tym spotkaniu

Wynik chluby stargardzkiej obronie nie przynosi. Czy będą kolejne w okolicy straconych 100 punktów? Wszystko zależy od chłodnej oceny sytuacji przez zarząd klubu. A w tym akurat przypadku od dawna trzymamy się zasady ograniczonego zaufania.

Przedstawione w tym materiale oceny mają oczywiście charakter subiektywny. Od wielu lat oglądamy mecze Spójni, ale nigdy nie wpisywaliśmy sobie do życiorysu etykiety koszykarskich ekspertów. Nie krążymy, jak wielu, wokół władz tego klubu z kadzidłem. Interes stargardzkiej koszykówki zawsze będzie dla nas ważniejszy, niż to, kto tam akurat w tej chwili nim zarządza.

W roli oceniających redaktorzy NaM Maciej Gładysiewicz i Grzegorz Drążek.

Tytułem wstępu

M.G.: Mamy początek sezonu, a więc optymiści wciąż przeważają nad tymi, którzy coraz odważniej wskazują na nietrafione transfery, które zaważyć mogą na starcie PGE Spójni w tegorocznych rozgrywkach EBL. Wielu kibiców ostrzyło sobie zęby na starcie z Treflem, spodziewając się zwycięstwa na gorącej hali przy ulicy Pierwszej Brygady. Z dużej chmury spadł mały deszcz, bo sopocianie mieli tego dnia lepszych koszykarzy na niemal każdej pozycji.

- Spędziliśmy dużo czasu by wybrać zawodników - mówił na pomeczowej konferencji trener Marek Łukomski w kontekście lepszej gry Jake’ a O’ Briena. Gdybyśmy planowali wymienić kogoś po jednym, dwóch meczach, to by nie najlepiej świadczyło o klubie.

Zgadzam się z każdym słowem panie trenerze, choć rozumiemy je każdy na swój sposób. Ma pan te dwa, trzy mecze za sobą, proszę więc dłużej nie czekać i nie przejmować się tym, co tam o kim źle świadczy. Z tą akurat kwestią zdążyliśmy się w Stargardzie oswoić od momentu powrotu do ekstraklasy.

G.D.: Na starcie sezonu stargardzki zespół rozegrał trzy mecze u siebie. Optymiści liczyli na komplet zwycięstw, w końcu nikt wielki tutaj nie przyjeżdżał, bo Spójnia grała z Kingiem Szczecin, MKS Dąbrowa Górnicza, Treflem Sopot. Nieco mniejsi optymiści stawiali na dwa zwycięstwa. A mamy tylko jedną wygraną i to dzięki temu, że MKS akurat w Stargardzie trafił w kosmiczną dziurę nieskuteczności. Po trzech spotkaniach można pokusić się o pierwsze oceny startu rozgrywek. PGE Spójnia wygląda źle i oby się nie okazało, że po kolejnych trzech meczach, tym razem wyjazdowych, bilans nie był 1-5.

Spójnia Stargard - Trefl Sopot. Stargardzcy kibice nie zobac...

PGE Spójnia Trefl Sopot. Co nam się podobało

M.G.: Będę mało oryginalny zwracając w tym miejscu uwagę na metamorfozę Jake’ a O’ Briena, który zakończył mecz z najwyższym dorobkiem punktowym w Spójni (19 pkt), 7 zbiórkami i 50-procentową (4/8) skutecznością z dystansu. Jake pokazał fajną, akademicką koszykówkę, nieźle poruszał się w obronie. W dwóch pierwszych meczach grał bardzo źle, więc mocno jestem zdziwiony jego nagłą przemianą, ale pal sześć wątpliwości, jeśli tylko utrzyma skuteczność z meczu z Treflem.

Bardzo dobre wrażenie sprawia w kolejnym meczu Justin Gray, na dzisiaj najlepszy transfer Spójni w tym sezonie. Śmiertelnie niebezpieczny w penetrowaniu "pomalowanego", gdzie wymusił 7 fauli, dosyć skutecznie egzekwując osobiste. Chyba nie do końca wykorzystywany w przejściu z obrony do ataku, ale też nie bardzo jest komu tę tranzycję uruchamiać.

To chyba na temat indywidualnych wyróżnień tyle, bo Jacobi Boykins i Erik Neal wstrzelili się wprawdzie efektownie za trzy, ale uczynili to w momencie, gdy losy spotkania były już praktycznie przesądzone. Wspomnę więc tylko jeszcze o fajnym zrywie Spójni w 3 kwarcie, gdy PGE zepchnęła do narożnika sopocian. Szczególnie zwróciłem uwagę na silną sportową złość Tomasza Śniega, który daleki jest po kontuzji od swojej dawnej dyspozycji, ale pod wpływem adrenaliny ma już tej dyspozycji przebłyski. Niestety, Trefl ma u siebie Karola Gruszeckiego, który w nietypowej dla siebie roli rozgrywającego poradził sobie o niebo lepiej, niż jedynki Spójni.

Na plusie: Jake O’ Brien

G.D.: Bezdyskusyjnie Jake O'Brien był numerem jeden Spójni w tym meczu. Nie wiem, skąd ta nagła przemiana po dwóch słabiutkich spotkaniach. Może po prostu trafił na swój dzień? A może paradoksalnie pomogła ma absencja Daniela Szymkiewicza i Jake bardziej otworzył się na granie i znalazł swoje miejsce na boisku? Kolejne mecze pokażą, czy był to jednorazowy wyskok czy początek dobrego grania Amerykanina.

Patrząc tylko na suche liczby w statystykach powinniśmy piać z zachwytu nad grą Ericka Neala. Rozgrywający PGE Spójni miał 11 asyst, rzucił 10 punktów, wymusił sześć fauli. Na papierze rewelacja. Nie dam się jednak zmylić suchymi liczbami. Amerykański rozgrywający oczywiście bardzo chciał dobrze wypaść, prowadził grę stargardzkiego zespołu, ale wbrew temu, co pokazują liczby w statystykach, długimi fragmentami był bezradny, a jego wejścia pod kosz i odegrania piłki czytelne. No i w obronie nie był mocnym punktem.

Mimo że Piotr Niedźwiedzki był na boisku tylko pięć minut, to zwrócił pozytywnie na siebie uwagę, choćby skutecznym wykończeniem akcji z Tomaszem Śniegiem. Żeby jednak oceniać przydatność zawodnika do zespołu, musi on dostawać szansę gry. Trener Marek Łukomski sprowadził Niedźwiedzkiego do Spójni, ale grać mu nie daje.

Na plusie: Jake O'Brien

PGE Spójnia Trefl Sopot. Co nam się nie podobało

M.G.: Erick Neal zakończył mecz z double-double (10 punktów i 11 asyst), a więc statystyki bronią pozornie jego pozycję w zespole trenera Łukomskiego. Trzeba też jednak otwarcie powiedzieć, że to najgorszy amerykański playmaker, który trafił na początku sezonu do Spójni od początku najnowszej historii gry klubu w Energa Basket Lidze. Amerykanin nie ma warunków fizycznych na grę w tak fizycznej lidze i nie przeskoczy tego ani boiskowym sprytem, ani ambicją i zaangażowaniem w grę. Otwartym pytaniem pozostaje, jak zatrudnienie gracza o takich parametrach ma się do przedsezonowych deklaracji klubu o budowaniu mocnego, fizycznie grającego zespołu.

Powoli można też już pokusić się o porównanie zagranicznych potencjałów ubiegłorocznej i bieżącej (z ustawienia w meczu z Treflem) pierwszej piątki Spójni. Na pozycji nr 1 Nick Neal nie broni się pod żadnym względem w zestawieniu z Jayem Threattem, ale również z Ricky Tarrantem. Na pozycji nr 2 Jacobi Boykins utrzyma być może nawet wyższą skuteczność w rzutach z dystansu, niż Ray Cowels, ale w grze obronnej nie wytrzymuje porównania z graczem Legii. Z kolei na pozycji nr 3 mam mocne wrażenie, że Justin Gray jest lepszym wyborem, niż nieobliczalny Nick Faust, choć o tym ostatnim wszyscy w Stargardzie wypowiadają się niezmiennie z olbrzymią sympatią. Na "czwórce" Jake O’ Brien właściwie nie miał odpowiednika z zagranicznym paszportem. Na "5" Jonas Zohore zarówno w ataku, jak i w obronie bije na głowę w grze w "pomalowanym" Baylee Steele’ ego, ale na razie nie widać, by dysponował rzutem z pół- i z dystansu.

Na minusie: Erick Neal

G.D.: Trener Marek Łukomski musi szybko znaleźć pomysł na poukładanie stargardzkiego zespołu. Na tle dotychczasowych rywali Spójnia nie wyglądała dobrze. Przeciwnicy grają zespołowo, dzielą się piłką, pomagają sobie wypracować pozycje rzutowe, a w PGE Spójni widać chaos, indywidualne akcje, klepanie do znudzenia piłki, rzucanie na siłę.

W czwartej kwarcie odżyły na chwilę nadzieje kibiców stargardzkiego zespołu na zwycięstwo po tym, jak Jacobi Boykins trafił trzy kolejne rzuty trzypunktowe. Wygranej nie było, ale Boykins został zapamiętany z tych celnych rzutów. Także je zapamiętałem, ale nie przysłoniły mi one całej oceny jego występu. Jacobi Boykins pod nieobecność Daniela Szymkiewicza dostał szansę gry w pierwszej piątce, ale zagrał słabo. Przez większość spotkania był nieskuteczny, podejmował złe decyzje, nie bronił jak należy, a i nie pomagał w zbiórkach.

Tydzień temu chwaliłem Kacpra Młynarskiego za występ przeciwko MKS i uznałem go nawet za plusa meczu. O spotkaniu z Treflem musi on jednak szybko zapomnieć.

Więcej odwagi wypada życzyć Szymonowi Szmitowi. Wychowanek Spójni wybiegł na boisko bez wiary, że może pomóc zespołowi. Efekt to nieudana kontra, faul i przestrzelona trójka. Szybko więc wrócił na ławkę rezerwowych i więcej w tym spotkaniu nie grał.

Na minusie: Jacobi Boykins

Liczba plusów w sezonie

Jake O'Brien 2
Jonas Zohore 2
Jacobi Boykins 1
Kacper Młynarski 1

Liczba minusów w sezonie

Jacobi Boykins 1
Erick Neal 1
Jake O'Brien 2
Marek Łukomski 2

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: NaM ocenia(ć) Spójnię. PGE bez wielkich szans w starciu z sopockim Treflem - Stargard Nasze Miasto

Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto