Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NaM ocenia(ć) Spójnię. Śląsk wygrywa. Raczyński się myli. Zarząd w końcu sięga do kasy

Fot. Tadeusz Surma
Oceniamy koszykarzy PGE Spójni Stargard w wyjazdowym meczu ze Śląskiem Wrocław. Stargardzki zespół przegrał 23 grudnia po dogrywce 94:95 (26:23 | 21:16 | 20:22 | 16:22 | d: 11:12).

W roli oceniających redaktorzy Naszego Miasta Stargard "NaM" Maciej Gładysiewicz i Grzegorz Drążek. To było rewanżowe spotkanie za porażkę w pierwszej rundzie 73:74. Wrocław ponownie lepszy o jeden punkt.

Skala ocen 1-6

1 fatalny
2 przeciętny
3 przyzwoity
4 solidny
5 bardzo dobry
6 gwiazdorski

Tytułem wstępu

M.G.: Można przykleić odpowiedzialność za przegraną błędnym decyzjom Macieja Raczyńskiego w ostatnich sekundach podstawowej części gry. Można zrzucić winę na szalonego Nicka Fausta, który fauluje przy rzucie za trzy w kluczowej akcji w obronie. Ale można też wrzucić kamyczek do ogródka zarządu klubu, który zostawił Raczyńskiego z krótką ławką. Pierwsza refleksja kadrowa powinna nastąpić przy spodziewanej absencji Filipa Matczaka. Nie nastąpiła. Nick Faust nie uzupełnił braku na obwodzie, wypełnił wakat po Blackshearze. Następnie zarząd ugiął się pod dyktatem Tarranta, czy jego agenta i pozostawił Spójnię z jednym rozgrywającym. Uzupełnienie powinno nastąpić natychmiast, ale tak się nie stało. Tomasz Śnieg eksploatowany był na granicy kontuzji i w meczu ze Śląskiem niewiele brakowało, by ziścił się najgorszy scenariusz – Spójnia zostaje bez zawodnika na pozycji nr 1. Łańcuch niemocy został przerwany transferem Jerome Dysona. Miejmy nadzieję, że przyjedzie do Stargardu w formie.
Drużynie należą się za mecz we Wrocławiu wielkie brawa. Za fajny basket. Ale trenerowi Raczyńskiemu zwrócimy tym razem uwagę nawet nie na błędy w końcówce, ale na współodpowiedzialność za politykę kadrową zespołu. Liczenie wyłącznie na szybkie decyzje zarządu klubu może się zakończyć wypadnięciem z walki o czołową ósemkę.

Przeczytaj relację z meczu we Wrocławiu

G.D.: Fajny mecz obejrzeli kibice, którzy chwilę przed świętami zasiedli przed ekrany telewizorów, by zobaczyć w akcji koszykarzy Śląska i Spójni. W tym spotkaniu worek ze szczęściem w ligowych meczach stargardzkiego zespołu został zawiązany. A może powinienem napisać, że Spójnia sama go sobie zawiązała. To spotkanie po prostu powinna wygrać. Miała rywala na deskach. Śląsk jak zamroczony bokser ratował się w końcówce szalonymi akcjami licząc, że uda mu się zadać cios i odwróci losy pojedynku. No i Spójnia dała się zaskoczyć. Sami zawodnicy, bo źle bronili w decydujących akcjach czwartej kwarty. Trenerzy, bo wyraźnie się wtedy zagotowali i podejmowali decyzje, które wiązały ręce koszykarzom Spójni. No i to wszystko skończyło się, jak się skończyło. Mimo to brawa dla Spójni za podjęcie walki w tak dramatycznej sytuacji kadrowej, którą klubowi włodarze zafundowali zespołowi.

Tomasz Śnieg na pozycji „Kevin sam w domu”

M.G.: Daje póki co świetnie radę, umiejętnie wspierany przy wyprowadzaniu piłki przez niskich skrzydłowych Spójni. Pewnie przytrzymuje piłkę, wybiera optymalne warianty zakończenia ataku, podejmuje skuteczne próby penetracji i… przesadza w ambitnym podchodzeniu do gry. 40 minut i 41 sekund „na zegarze” to nie jest standard przyjęty dla pozycji rozgrywającego w europejskiej koszykówce. Ktoś w tej spirali absurdu musi się w końcu opamiętać, bo kontuzja i dezintegracja zespołu dosłownie wisi w powietrzu. Ocena 5.

G.D.: Nie ma co dodawać wiele do tego komentarza. Rozgrywający, choćby był jednym z najlepszych zawodników na tej pozycji na świecie, potrzebuje co jakiś czas chwili odpoczynku na złapanie oddechu. Trener Maciej Raczyński nie wiadomo dlaczego nie chciał mu jej dać w drugiej połowie. Odwagi, panie trenerze. Rezerwowi nie zepsują meczu, trzeba im ufać. Trener Śląska wprowadził zawodnika z ławki i jak się okazało, to on w dużej mierze przyczynił się do wygranej wrocławskiego zespołu. A kilka dodatkowych minut odpoczynku mogło jeszcze bardziej "rozpędzić" Tomasza Śniega. Nota 5.

ZOBACZ TAKŻE:

Tak Spójnia Stargard rozbiła w hali OSiR Trefla Sopot ZDJĘCIA

Kostrzewski i Młynarski. Rutyniarze rządzą

M.G.: Kostrzewskiego, Młynarskiego, czy Śniega z czystym sumieniem można by obwołać zawodnikiem meczu ze Śląskiem, ale przy przegranej takie tytuły smakują dziegciem. Kostrzewski zdobywa 24 punkty, trafia 2 z 3 rzutów z dystansu, zbiera 7 piłek, sieje zamieszanie w pomalowanym przeciwnika. Zalicza 40 minut na parkiecie. Ocena 4,5.

G.D.: Ja akurat jako gracza meczu widzę zawodnika spoza tej trójki, choć trzeba powiedzieć głośno, że Tomasz Śnieg, Mateusz Kostrzewski i Kacper Młynarski byli pierwszoplanowymi postaciami stargardzkiego zespołu. Kostrzewski kolejny raz brał na siebie odpowiedzialność za grę w ataku widząc nieporadność Raymonda Cowelsa III. Przydałaby się trochę lepsza skuteczność rzutów dwupunktowych i lepsza kontrola piłki w niektórych akcjach. Nota 5.

M.G.: Młynarski zalicza niewiele gorszy występ, niż ten z Sopotem, za który wybrany został MVP. Trafia trzykrotnie za trzy, zdejmuje 7 piłek z tablicy i rozdaje 4 asysty. Praktycznie nie schodzi z parkietu. Łapie naprawdę imponującą formę. Ocena 4,5.

G.D.: Kacper Młynarski zrobiłwiele w tym spotkaniu, ale przede wszystkim w pierwszej połowie. W drugiej pomagał w zbiórkach, ale zgubił skuteczność rzutową. A kilka dodatkowych skutecznych jego akcji bardzo by się przydało. Nota 4.

M.G.: Ocenimy w tym doborowym gronie również młodego Amerykanina, który imponował grą w ataku, świetnie odnajdując się zwłaszcza na dobitkach, ale i rażąc z półdystansu. Zalicza kolejne double-double w sezonie, zaliczając aż sześć zbiórek w ataku, dwa bloki i trzy przechwyty. Eval na poziomie… 31 nie zdarza się w tej lidze zbyt często. Steele rozgrywa najlepszy mecz w obronie i tak należałoby go ocenić, gdyby nie fatalne przedwczesne zerwanie akcji w 4 sekundzie na pół minuty przed końcem spotkania. Ocena 4.

G.D.: Ja właśnie Amerykanina widzę jakop gracza meczu w stargardzkiej drużynie. Oczywiście, zawalił niezwykle ważną akcję w ostatniej minucie czwartej kwarty, ale gdyby ten pochopny rzut trafił, byłby bohaterem zespołu i kibiców. Nie trafił i zbiera za to cięgi. I tutaj wraca temat błędów popełnionych przez trenerów. Ta akcja powinna być rozrysowana ze szczegółami, a zawodnicy powinni dostać jasne wskazówki. No chyba, że takie były, a Steele się wyłamał. Obojętnie jak było, w całym meczu Amerykanin grał bardzo dobrze. Nota 5.

Gwiazdą ostatniego akapitu Nick Faust

M.G.: Trafił się Spójni zawodnik nietuzinkowy, który uwielbia grać w koszykówkę i pod względem motoryki być może nie ma sobie równych w lidze. Jeśli zapanuje trochę nad zwariowaną głową, która każe mu pędzić do przodu za wszelką cenę, uniknie zbyt licznych strat i zbędnych fauli. I wejdzie do elity najlepszych amerykańskich graczy w Energa Basket Ligi, bo oprócz ewidentnego potencjału w ataku coraz lepiej spisuje się także w obronie. Ocena 3,5. Punkt zdejmę za bezsensowny faul na Stewarcie, po którym wrocławianin doprowadził do dogrywki, a Faust nie wystąpił w dogrywce.

G.D.: To przewinienie nie miało prawa się wydarzyć. Ale może nie wynikało z tego, że Faust nie potrafił się w tej akcji zachować? Koszykarze czasem reagują instynktownie, chcą dobrze, a nie zawsze tak wychodzi. Aż tak surowy nie będę, żeby odejmować mu cały punkt. Ale połówkę odbieram. Nota 4.

M.G. Występ Gudula i Cowelsa znacznie poniżej oczekiwań. Nie będę po raz kolejny rozwodził się nad przydatnością Raya w obronie. Ocena 3. Omari Gudul tym razem w cieniu Steele’ego. Ocena 2.

G.D.: Jeden na dziesięć w rzutach z gry. Tak wypadł Raymond Cowels III, lider Spójni i, było nie było, świetny strzelec. Amerykanin zawiódł w drugim kolejnym spotkaniu. A jeśli w zespole są takie problemy kadrowe, to Cowels III musi grać lepiej i grozić w ataku. Nie groził i chyba byłoby lepiej, gdyby trener Maciej Raczyński więcej pozwolił mu posiedzieć na ławce rezerwowych. Wątpie, żeby ktokolwiek ze zmienników wypad gorzej rzutowo. Nota 2. Omari Gudul ma inne zadania na boisku niż Cowels III, ma grać skutecznie bliżej koszy, ale tym razem nie miał nawet wiele czasu na pokazanie skutecznych akcji. Baylee Steel tak zagrał, że Omari Gudul musiał schować się w jego cieniu. Nota 2.

Podsumowanie ocen (średnia ocen po siedemnastu meczach)

Raymond Cowels III 3,8
Ricky Tarrant 3,7
Filip Matczak 3,6
Tomasz Śnieg 3,5
Mateusz Kostrzewski 3,5
Kacper Młynarski 3,4
Baylee Steele 3,4
Nick Faust 3,3
Szymon Walczak 3
Omari Gudul 2,7
Wayne Blackshear 2,6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: NaM ocenia(ć) Spójnię. Śląsk wygrywa. Raczyński się myli. Zarząd w końcu sięga do kasy - Stargard Nasze Miasto

Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto