Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NaM ocenia(ć) Spójnię. Wygrała z Legią, bo miała Neala. I Graya

Grzegorz Drążek
Grzegorz Drążek
Maciej Gładysiewicz
Maciej Gładysiewicz
PGE Spójnia Stargard w czwartym występie tego sezonu,a pierwszym na wyjeździe, pokonała Legię Warszawa 86:84. Oceniliśmy grę stargardzkiego zespołu w tym spotkaniu.

Legia Warszawa grała z PGE Spójnią Stargard 25 września 2021 roku. W roli oceniających redaktorzy NaM Grzegorz Drążek i Maciej Gładysiewicz.

Tytułem wstępu

G.D.: Stargardzki zespół skazywany był na pożarcie w Warszawie i trudno się było temu dziwić, jeśli we wcześniejszych spotkaniach nie grał dobrze, a jedyne zwycięstwo zawdzięczał temu, że koszykarze MKS Dąbrowa Górnicza zagrali bardzo nieskutecznie. A Legia przecież stawiana jest w tym sezonie w grupie faworytów do udziału w play off, a może i wywalczenia medali. Tylko że polska ekstraklasa wielokrotnie udowadniała, że tutaj nie ma faworytów, poziom raczej nie jest wielki i każdy może wygrać z każdym. Na papierze może ktoś i jest faworytem, ale na boisku niekoniecznie to się potwierdza. I tak też było w stolicy. PGE Spójnia wygrała, bo zagrała na wysokiej skuteczności rzutów trzypunktowych (42,3 procent). Skuteczność rywali to 23,3 proc. I dlatego, że miała w składzie Ericka Neala, który rozegrał najlepsze, ale podkreślmy - w ataku, spotkanie w sezonie zdobywając 26 punktów, mając 61,5 procent skuteczności rzutów z gry i trafiając wszystkie sześć osobistych.

M.G.: Fanpejdż warszawskiej Legii nie jest - delikatnie mówiąc - oblegany przez komentarze nielicznych kibiców koszykówki w stolicy, ale po meczu ze Spójnią zastygł w milczeniu, czy w niedowierzaniu, jak kto woli. I taka konsternacja u rywali jest po prostu zawsze miła dla ucha stargardzkiego kibica:) Co do ojcostwa wygranej nie stawiałbym jednak najcięższych odważników na szali z nazwiskiem Eric Neal, co nie zmienia faktu, iż był bohaterem spotkania w hali na Bemowie. Jak Nick Faust w meczu z Ostrowem przy Pierwszej Brygady, a jednak z jakichś powodów trener Łukomski nie skorzystał z jego oferty w tym sezonie Energa Basket Ligi... Redaktor Drążek często podkreśla, że przy nieobliczalnym charakterze gry Spójni w kolejnych sezonach po powrocie do elity, poukładanym po bożemu ekipom jest po prostu ciężko grać z nieprzewidywalnym przeciwnikiem. I pewnie jest w tym sporo racji, ale o zwycięstwie w Warszawie decydowała skuteczność z dystansu i w tym miejscu trudno nie wyróżnić rozgrywającego PGE, który trafił 4 na 7 prób za trzy punkty.

Legia Warszawa - PGE Spójnia Stargard. Co nam się podobało

G.D.: Erick Neal udowodnił, że może być liderem ofensywy stargardzkiego zespołu i że nie boi się odpowiedzialności. Amerykański zawodnik kolejny raz potwierdził, że rozgrywa piłkę chaotycznie, czego efektem siedem zgubionych piłek. Ale tym razem plusy przysłoniły minusy. Cztery celne trójki na siedem prób, 26 punktów, 100 procent skuteczności w osobistych, pięć asyst. No i to najważniejsze trafienie, w ostatniej sekundzie czwartej kwarty, po indywidualnej akcji rzucając wcale nie w takiej łatwej sytuacji.

Justin Gray to w tym sezonie podpora stargardzkiego zespołu. To chyba na dzisiaj jedyny zawodnik, który potrafi utrzymać równowagę pomiędzy grą w obronie i ataku. W obu tych elementach daje coś na plus. W Warszawie rzucił 10 punktów i miał 9 zbiórek. Jego skuteczność rzutów z gry to 80 procent. Trafił obie trójki. Cichy bohater tego spotkania. Być może nawet większy niż Neal.

Pod koszami nieźle radził sobie Jonas Zohore. Rosły Duńczyk może nie gra tak skutecznie jak na inaugurację przeciwko Kingowi Szczecin, ale swoje robi. 8 zbiórek, 10 punktów mając 50 procent skuteczności. A nie grał nawet 25 minut.

W Warszawie stawiła się grupka kibiców Spójni i podczas transmisji internetowej było słychać jej doping.

Na plusie Eric Neal

M.G.: W przypadku Neal'a najbardziej podobała mi się cisza, jaka zaległa w warszawskiej hali po jego game winnerze. Każdemu należy się od życia odrobina satysfakcji. Na przebieg gry znacznie większy wpływ miał jednak Justin Gray, którego w grze obronnej nie wypada nawet porównywać z amerykańskim kolegą na pozycji 1. Wykonał tam robotę za trzech, praktycznie wyłączając z gry ofensywnej Raya Cowelsa, którego już w pierwszej części spotkania wbił w parkiet efektownym blokiem z pomocy. To gracz, który wyraźnie przedkłada grę zespołową nad indywidualne osiągnięcia. Zastanawiam się, czy słusznie, bo przyjdą za chwilę mecze z trudnymi przeciwnikami, w których Neal nie będzie miał szans błyszczeć z powodu słabych warunków fizycznych i niepewnego - co tu owijać w bawełnę - prowadzenia gry. Kto wtedy rzuci game winnera?

No chyba tylko Kacper Młynarski, którego pozytywne nastawienie do gry bardzo mi się w tym sezonie podoba. Kacper jest też dobrze fizycznie przygotowany do gry, coraz lepiej wykorzystuje w obronie długie minuty, jakie dostaje od trenera Łukomskiego. W ataku musi odnaleźć równowagę między kanonadą z dystansu, a wejściami na kosz, których po zwodzie próbował z Legią kilkukrotnie, choć - patrząc z boku - powinien raczej rzucać ze swojej ulubionej pozycji. Jak znajdzie patent na selekcję przy tych decyzjach, będzie wyróżniającym się zawodnikiem ligi.

Na plusie Justin Gray

Legia Warszawa - PGE Spójnia Stargard. Co nam się nie podobało

G.D.: Po krótkiej przerwie do gry powrócił Daniel Szymkiewicz. I od razu wybiegł w pierwszej piątce. Jego pierwsza akcja ofensywna zakończyła się zdobyciem dwóch punktów. No i tyle, jeśli chodzi o pozytywy. Pan Daniel jest daleki od optymalnej formy i wcale nie piszę tego złośliwie. Koszykarz, który cały poprzedni sezon nie grał wracając do zdrowia po kontuzji, nie może na początku kolejnego sezonu błyszczeć. Organizmu się nie oszuka. Szymkiewicz potrzebuje czasu.

Jacobi Boykins trafił w Warszawie trójkę i w zasadzie to wszystko, co zdziałał. Pozostałe cztery rzuty spudłował. Trener Marek Łukomski musiał zauważyć, że Amerykanin wiele tego dnia nie pomoże zespołowi. Trzy czwarte spotkania przesiedział więc na ławce rezerwowych.

W drugim kolejnym spotkaniu nie podobała mi się gra Kacpra Młynarskiego. Jak go chwaliłem za mecz z MKS Dąbrowa Górnicza, tak za grę przeciwko Treflowi Sopot i Legii Warszawa nie widzę takiej możliwości. Pewnie, że 10 punktów rzucił i miał 5 zbiórek. Ale rzucał znacznie więcej, tyle że nie trafiał. Nie podejmował właściwych decyzji w ataku, a i w obronie nie było super.

Na minusie Jacobi Boykins

M.G.: Bohaterów powinno się obnosić po mieście z wieńcem na skroniach, ale w tym akurat miejscu muszę po raz kolejny wyrazić swoje obawy co do gry Neal'a w kolejnych meczach. Jego głównym zadaniem powinno być organizowanie gry i pełna kontrola nad kozłowaną i podawaną piłką, a nie budowanie statystyk. Siedem strat w meczu to na tej pozycji liczba dyskwalifikująca. Mam nadzieję, że stać go fizycznie i psychicznie na zmianę charakteru gry.

Jacobi Boykins nie jest przydatny w obronie i to chyba zdecydowało o tym, że większość meczu spędził na ławce. Być może nie jest odpowiednio wykorzystywany w ustawieniach Marka Łukomskiego, być może problem tkwi gdzie indziej. Podpisał kontrakt, po którym kibice spodziewają się strzelca z dystansu w każdym meczu, a nie w wybranych końcówkach co drugiego spotkania...

Nie podobają mi się też kolejne przeciętne mecze dochodzących do siebie po kontuzjach Daniela Szymkiewicza i Tomasza Śniega. W przypadku tego ostatniego mam wrażenie, że na poziomie gry ciążą też kwestie pozazdrowotne. Jak zostało napisane powyżej, organizmu się nie oszuka i obydwaj potrzebują czasu na dojście do optymalnej dyspozycji. Problem w tym, że Spójnia tego czasu na wygrywanie ważnych meczów nie ma w nadmiarze... Trzymam kciuki za świetne mecze obu graczy, bez których nie zmienimy tempa gry i transmisji piłki po obwodzie. A jesteśmy dzisiaj w tym elemencie często bezradni.

Na minusie: Straty (19!!!) w meczu z Legią

Liczba plusów w sezonie

Jake O'Brien 2
Jonas Zohore 2
Jacobi Boykins 1
Justin Gray 1
Kacper Młynarski 1
Erick Neal 1

Liczba minusów w sezonie

Jacobi Boykins 2
Marek Łukomski 2
Jake O'Brien 2
Erick Neal 1

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: NaM ocenia(ć) Spójnię. Wygrała z Legią, bo miała Neala. I Graya - Stargard Nasze Miasto

Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto