Internautka ze Stargardu była dziś świadkiem tego zdarzenia. Jak mówi, przez dłuższy czas, z mieszkania na II p. bloku przy Kazimierza Wielkiego (w pobliżu szkoły muzycznej), na ludzi i samochody leciały duże włoskie orzechy. Rzucała je dziewczynka, stojąca w oknie.
- Sama dostałam orzechem i widziałam, jak przechodzący tamtędy ludzie łapali się za głowę - opowiada. - Orzechy leciały też na dachy samochodów. Gdyby taki orzech trafił w przednią szybę jadącego auta, mogłoby dojść do wypadku. Cały chodnik pod tym blokiem był w orzechach. To dziecko najprawdopodobniej było samo w domu, bo w całym mieszkaniu było ciemno.
Sytuacja zgłoszona została do straży miejskiej.
- Sprawa jest w toku, na miejscu już nic się nie dzieje, ale potwierdzam, że doszło do takiej sytuacji - mówi dyżurny SM Stargard. - Patrol był w tym bloku, ale nikt nie otworzył drzwi. Teraz trzeba będzie porozmawiać z rodzicami. Mamy na nich namiary, mamy dane. Rzucanie z okna orzechami w przechodniów i samochody stwarza niebezpieczeństwo, ale być może największe zagrożenie to dziecko stwarzało dla samego siebie wychylając się z okna.
Z naszych ustaleń wynika, że dziewczynka ma skończone 10 lat. Miała więc prawo być sama w domu, ale oczywiście nie miała prawa rzucać czymkolwiek w ludzi i samochody.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?