Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ojciec świętuje, ale to nie on decyduje? Kilka słów o prawach ojców w Polsce

Redakcja
Canva
- Chciałem być ojcem, który ma wiele do powiedzenia. Niestety, na początku swojej ojcowskiej drogi dostałem jedynie prawo wyboru imienia dla swojej córki - opowiada Paweł, ojciec 7-letniej Julki, który po rozwodzie ma ograniczone kontakty z własnym dzieckiem. Jego przypadek nie jest wyjątkiem. Czy ojcowie w Polsce mają poczucie, że ich prawa do opieki nad dziećmi w przypadku rozwodów są szanowane? O tym, jak wygląda ich sytuacja prawna oraz z czym muszą zderzać się na co dzień rozmawiamy w dniu ich święta, z ich perspektywy.

Czy to prawda, że przed rozwodem kontakty taty z dzieckiem wydają się rzeczą naturalną, a po rozwodzie są kwestionowane? Czy rola ojca powinna sprowadzać się wyłącznie do płacenia alimentów? Czy zdarza się, że matki ograniczają kontakty ojców z ich dziećmi? Jakie prawa ma polski ojciec?

Kocham ją, ale muszę się trzymać sztywnych ram widzeń

Historia pana Pawła jest podobna do historii wielu ojców w Polsce. Zakochanie, ślub, ciąża i sielanka. A później kryzys, rozwód, zasądzenie alimentów i ograniczone kontakty z dzieckiem. Paweł twierdzi, że nie rozumie decyzji swojej byłej żony i matki swojego dziecka. - Moja żona była w ciąży, gdy poinformowała mnie o tym, że składa pozew o rozwód. Nie chciała o tym dyskutować. Byłem w kropce, wydawało mi się, że między nami wszystko jest w porządku. Pytałem ją, co się stało i jak możemy to naprawić, ale ona nie chciała żadnych negocjacji. W trakcie rozprawy rozwodowej widywałem się ze swoim dzieckiem jeden dzień w tygodniu. Na szczęście psycholodzy stwierdzili, że mam bardzo wysoki potencjał wychowawczy, dzięki temu sąd pozwolił na widzenia się dwa razy w tygodniu. Do tego 4 dni w weekendy.

Zgodnie z Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym relacje rodzic – dziecko obejmują trzy piony. Są to: władza rodzicielska, alimentacja oraz kontakty. W przypadku, gdy rodzice decydują się na rozwód, rozpoczyna się proces przed Sądem Okręgowym właściwym dla ostatniego wspólnego miejsca zamieszkania. Niekiedy strony wszczynają dodatkowe postępowania sądowe przed Sądem Rejonowym. Procesy okołorozwodowe mogą ciągnąć się latami. Straty emocjonalne, poniesione w międzyczasie zarówno przez dziecko, jak i rodziców, są niemożliwe do oszacowania. Pan Paweł to potwierdza: - Proszę sobie to wyobrazić. Ojcostwo zamykane jest przez sądy w ramach sztywnych widzeń, a złamanie sądowych nakazów to igranie z prawem. Kiedyś zabrałem swoją córkę nad morze. Spędziliśmy razem trzy dni, chociaż kosztowało mnie to wiele strachu. Przekroczyłem termin widzenia, więc cały czas myślałem o ryzyku, które ponoszę. A przecież wiem, że relacje ojca z dzieckiem są bardzo ważne, jeśli chodzi o stabilność emocjonalną, pewność siebie i wiele innych cech, które determinują życie dorosłego człowieka. Chcę dla córki jak najlepiej, dlatego psychicznie zmagam się z tym, że narażam się dla niej na bycie kryminalistą. Takie myśli mnie prześladują.

Zgodnie z danymi GUS** władza rodzicielska zdecydowanie częściej przyznawana jest matkom. W 2014 r. wykonywanie władzy rodzicielskiej powierzono matkom 23075 razy, w 2015 r. 23005 razy, w 2016 r. 17395 razy, w 2017 r. 15697 razy (dla porównania podobny wskaźnik dla ojców wygląda następująco: 2014 r. - 1700, 2015 r. - 1781, 2016 r. - 1480, 2017 r. - 1445; warto dodać, że z roku na rok coraz częściej władza rodzicielska jest przyznawana obojgu rodzicom). Część ojców, oderwanych od swoich dzieci, uważa się za pokrzywdzonych i bezsilnych. Ich frustracja, poczucie niesprawiedliwości uderza także w dziecko. Polskie prawo i instytucje nie dostarczają jednak żadnych metod, które mogłyby pomóc rozwiązać tak skomplikowane sprawy. - Julia ma już 7 lat. Gdy była mniejsza, byłem bojowo nastawiony, chciałem móc częściej się z nią widzieć, móc uczestniczyć w jej wychowaniu. Musiałem jednak stłumić po czasie te emocje. Dziś nie roztrząsam już, dlaczego matka mojego dziecka nie zwraca uwagi na moje prośby… dziś jestem zły przede wszystkim na system prawny, który wywodzi się z głębokich lat 60. A obecne relacje i modele społeczne są zupełnie inne niż 50 lat temu! Ludzie po prostu się rozchodzą, rozwody nie są niczym dziwnym. Polski system prawny traktuje jednak ojców jakby byli z automatu patologiczni, jakby konieczne było ich oderwanie od dziecka. Na Zachodzie rozwody wyglądają zupełnie inaczej. W Hiszpanii opieka naprzemienna jest domniemaną formą opieki nad dzieckiem po rozstaniu.

Rzeczywiście, polskie prawo rodzinne zmienia się bardzo powoli. Obowiązujący Kodeks rodzinny i opiekuńczy z 1964 r. ciągle nie doczekał się gruntownej nowelizacji. Doskonałym przykładem żółwiego tempa prawodawców jest kwestia uregulowania przepisów o karceniu małoletnich. W Polsce dopiero w 2010 r. ustawowo zakazano stosowania na dzieciach kar cielesnych.

Rozetnijcie to dziecko na dwoje i weźcie po połowie

Polscy ojcowie walczą o opiekę naprzemienną od wielu lat. Śląskie Stowarzyszenie Obrony Praw Ojca od początku czerwca 2019 r. promuje petycję skierowaną do sędziów Sądów Rejonowych i Okręgowych. Członkowie Stowarzyszenia domagają się uznania, że naprzemienna opieka rodzicielska jest jednym z podstawowych praw dziecka. Jak czytamy w uzasadnieniu petycji:

Naruszenie naturalnego prawa dziecka do równej opieki i miłości obojga rodziców jest najgorszą krzywdą, jaką można zrobić dziecku, stanowi wobec dziecka przemoc.

Według pana Pawła rodzice powinni mieć równe prawa i obowiązki względem dziecka: - Dla mnie idealnym rozwiązaniem byłoby zagwarantowanie dziecku swobodnych kontaktów z obojgiem rodziców. Moja córka powinna mieć nieskrępowany dostęp do mamy i taty. Obowiązujący system widzeniowo-alimentacyjny to porażka. Rodzice powinni się wznieść ponad swoje konflikty i nie krzywdzić swoich dzieci przepychankami.

Problem z opieką naprzemienną w Polsce jest taki, że w zasadzie polski system prawny… jej nie przewiduje. Sędziowie w Polsce próbują co prawda iść z duchem czasu, ale nie jest to proste. Kłopoty z tym związane tłumaczy sędzia rodzinny z Sądu Rejonowego w Cieszynie, członek Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce, Marta Jarząbek-Słobodzian: - Aktualnie obowiązujący Kodeks rodzinny i opiekuńczy w swych przepisach nie przewiduje opieki naprzemiennej. Idąc naprzeciw potrzebom współczesnego życia, sądy wydają wyroki w sprawach rozwodowych i postanowienia przy związkach partnerskich w taki sposób, że ustalają miejsce pobytu dziecka przy jednym rodzicu i to jest rodzic pierwszoplanowy, a z drugim rodzicem ustalają kontakty. Dziecko, zgodnie z przepisami Kodeksu cywilnego, ma ustalone miejsce pobytu i miejsce zameldowania przy jednym rodzicu. Oczywiście, taki stan rzeczy doprowadza do konfliktów. Niestety, polski system prawny jest niedostosowany do rzeczywistości.

Trudno jest wytłumaczyć skonfliktowanym rodzicom, że dziecko potrzebuje każdego z nich tak samo mocno. Zwaśnieni dorośli niekiedy wykorzystują dziecko do osobistej zemsty. Marta Jarząbek-Słobodzian uważa, że „opieka naprzemienna” polegająca w warunkach polskich na ciągłym zmienianiu środowiska przez dziecko, nie jest wskazana. - Jako sędzia nie mogę przecież przekroić dziecka na pół lub go sklonować. Dlatego tłumaczę rodzicom, że dziecko, o które walczą, jest owocem łączącej ich kiedyś miłości i powinni się szanować. Idealnie by było, gdyby zwaśnieni rodzice kupili sąsiadujące ze sobą mieszkania z jednym pokojem dla dziecka i wyjściami do każdego z mieszkań. Ale w praktyce tak to nie wygląda. Dochodzi do sytuacji, że przedszkolak przez tydzień mieszka z tatą w jednym mieście i chodzi tam do przedszkola, a w kolejnym tygodniu wraca do innego miasta. Rozpoznawałam sprawy rodziców, którzy kłócili się o dietę dziecka. Maluch w jednym tygodniu u mamy żywił się inaczej, w drugim, u taty, jadł co innego. Takie warunki nie są odpowiednie dla dziecka, zwłaszcza gdy konflikt dotyczy np. diety bezglutenowej.

Rozwód to wojna. Naboje trafiają w dziecko

W par. 3 art. 95 KRO znajduje się zasada dotycząca władzy rodzicielskiej. Mówi ona o tym, że rodzice powinni władzę rodzicielską sprawować tak, by ich poczynania były zgodne z interesem dziecka. Trwające latami konflikty na sali sądowej stanowią jednak dowód na to, że emocje mamy i taty nie zawsze ogniskują się wyłącznie na dobru potomka. Potwierdza to sędzia Marta Jarząbek-Słobodzian: - Ludzie po rozstaniu idą na wojnę. Często na sali sądowej cytuję skonfliktowanym rodzicom zdanie, które usłyszałam na szkoleniu psychologicznym: „Rodzice rozstając się, świadomie lub zupełnie nieświadomie, zabierają swoje dziecko na wojnę i z tej wojny dziecko nie wraca już takie samo”. Często te słowa wywołują u stron refleksję, która prowadzi do mediacji. Ale nie jest tak zawsze.

Zgodnie z badaniami amerykańskiego psychiatry sądowego Richarda Gardnera***, dzieci z rozbitych rodzin gorzej radzą sobie w życiu dorosłym. Ich dysfunkcje tłumaczy się m.in. przez teorię o alienacji rodzicielskiej. Koncepcja ta odnosi się do celowego odseparowywania dziecka od jednego z rodziców. Dzieci wychowane w takim środowisku cierpią na zaburzenia rozwojowe, osobowościowe i emocjonalne. - Dlaczego, prowadząc sprawy z Ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich, w większości rozpatruję sprawy dzieci rodziców po rozstaniu? - pyta sędzia. Rozwód i konflikty okołorozwodowe mają fatalny wpływ na dzieci. Rozpoznawałam kiedyś sprawę chłopca, który ukradł batony, ale na sali rozpraw z serdecznym uśmiechem patrzył na rodziców, bo mimo rozwodu i własnych konfliktów oboje stawili się w sądzie i murem stali za swoim synem.

Alienacja rodzicielska została w maju 2019 r. uznana przez WHO za chorobę i wpisana na listę klasyfikacyjną ICD-11.

Kogo faworyzuje polski sąd?

W mediach często spotykamy się z teorią dotyczącą faworyzowania matek przez sędziów. Zgodnie z tymi doniesieniami ojcowie nie mają szans w walce o władzę rodzicielską. Wszystkie przywileje mają zgarniać mamy. Jaka jest prawda? - Rodzicem pierwszoplanowym faktycznie często staje się matka. Wynika to jednak z tego, że to matka w pierwszym okresie życia dziecka jest dla niego najważniejsza biologicznie i psychologicznie. – tłumaczy Marta Jarząbek-Słobodzian. To nie oznacza, że ojcowie nie stają się rodzicami pierwszoplanowymi. Jest wielu ojców w sformalizowanych rolach rodzica pierwszoplanowego. Bardzo często oboje rodzice ustalają między sobą, u kogo dziecko będzie zameldowane, kto najbardziej zaangażuje się w wychowanie dziecka. Zwykle rezultatem zgodnych ustaleń jest wybór matki jako rodzica pierwszoplanowego, ale coraz częściej zdarza się także, że to matki przyjmują rolę rodzica drugoplanowego.

Władza podsunęła pomysł na to, w jaki sposób wspomóc ojców w walce o kontakt z dziećmi. W nowelizowanym Kodeksie karnym miał pojawić się nowy typ przestępstwa - „utrudnianie kontaktów z dzieckiem”. Rodzic, który nie dopuszcza drugiego rodzica do dzieci, mógłby podlegać karze grzywny lub ograniczenia wolności. Marta Jarząbek-Słobodzian podkreśla jednak, że: - Karanie nie jest sposobem na rozwiązanie problemu. Konieczna jest edukacja, mediacja i uświadamianie - potencjalnym rodzicom - jak ważną rolę mają do odegrania w życiu dziecka, jak ważny jest czas, uwaga, po prostu bycie z dzieckiem. Dzieciństwo to bardzo krótki okres w życiu człowieka, który rzutuje na całe dorosłe życie. To, jakie dziś decyzje podejmowane są wobec małej Zosi czy Jasia, będą rozliczane przez dorosłych Zofię i Jana. Ważne jest, by rodzice zatrzymali się w konflikcie i zaczęli budować świat dziecka po rozstaniu dla dobra kochanego przez ich oboje potomka.

Nie można zapominać o tym, że sądy nie są w stanie naprawiać relacji między zwaśnionymi rodzicami. Nawet najlepsze prawodawstwo nie zmieni świata w utopię, nawet najlepszy sędzia nie zmusi stron do porozumienia, jeśli skłóceni sami tego nie chcą.

Na ewentualną nowelizację Kodeksu karnego trzeba będzie poczekać. Ile? Tego nie wiadomo. Autorem pomysłu o wprowadzeniu nowego przestępstwa było Ministerstwo Sprawiedliwości, propozycję zaakceptował m. in. Rzecznik Praw Dziecka. W ostatnim czasie legislatorzy wycofali się jednak z kontrowersyjnego projektu. To oznacza, że ojcowie muszą ciągle funkcjonować w starym systemie prawnym. - Cieszę się, że udało mi się zbudować relację z córką mimo wszystkich przeszkód, jakie stawia przede mną prawo i jej matka. Straciłem mnóstwo czasu, wiem, że nigdy nie będzie tak, jak powinno być od samego początku. A przecież w wieku 10-11 lat córka nie będzie już miała takiej potrzeby kontaktu z ojcem w takiej formie, o jaką ja walczyłem. Na razie mogę liczyć tylko na to, że moje starania zaprocentują w przyszłości, gdy Julia będzie starsza, niezależna i sama będzie mogła o sobie decydować – konkluduje pan Paweł.

* Imiona głównych bohaterów, ojca i córki, zostały celowo zmienione.
** Dane zaczerpnięte z Roczników Demograficznych GUS.
*** Termin Parental Alienation Syndrome (PAS) Richard Gardner (Uniwersytet Columbia) wprowadził w 1985 r. Badacz oparł się na obserwacji dzieci i rodziców uczestniczących w procesach sądowych. Dzięki tym obserwacjom udało mu się wyodrębnić behawioralne i psychologiczne kryteria PAS.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ojciec świętuje, ale to nie on decyduje? Kilka słów o prawach ojców w Polsce - Dziennik Zachodni

Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto