Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pracownicy Agrofirmy Witkowo przed sądem. Mają zarzuty za znęcanie się nad zwierzętami. Była kolejna rozprawa

Wioletta Mordasiewicz
Dziś zeznawali m.in. lekarze weterynarii.
Dziś zeznawali m.in. lekarze weterynarii. Wioletta Mordasiewicz
Dziś przed stargardzkim sądem odbyła się kolejna rozprawa przeciwko 13 pracownikom Agrofirmy Witkowo. Na sprawę stawiła się nieliczna część oskarżonych.

Sąd przesłuchiwał kolejnych świadków. Część z nich, a także oskarżonych sąd wysłuchał na poprzednich posiedzeniach. Dziś zeznawali między innymi lekarze weterynarii, wyznaczeni do badania zwierząt przed ubojem i mięsa po uboju, a także pracownicy rzeźni.

- Za transport zwierząt odpowiada kierownik danego zakładu - mówił dziś na rozprawie Ryszard M. - Nigdy nie widziałem, by pracownicy Agrofirmy znęcali się nad zwierzętami, nie widziałem brutalnych zachowań lub takich, które by były niewłaściwe. - Na filmie Fundacji Viva! widziałem jak pracownik zbyt agresywnie próbował nogą pomóc świni się oswobodzić z krat. Ale nie było to kopanie, tylko wyciskanie łba kolanem. Ten 9-minutowy filmik zrobiony w ciągu pół roku nie odzwierciedla tego, co jest w zakładzie. Elektryczne poganiacze są dopuszczone, ale używane są bardzo rzadko.

Zachowanie pracowników Agrofirmy Witkowo odpowiedzialnych za transport zwierząt do rzeźni, nagłośnili Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva! oraz aktywiści Inicjatywy na Rzecz Zwierząt Basta! Od lutego do sierpnia 2016 r. zbierano materiał dowodowy. Filmy i zdjęcia, wykonane w pobliżu rzeźni w Witkowie, trafiły do prokuratury. Zarzuty znęcania się nad zwierzakami usłyszało 13 osób. Zarzucono im znęcanie się nad zwierzętami z użyciem rąk, tatuownicy, plastikowych rurek czy elektrycznych poganiaczy.

Przesłuchiwano też Bogdana M., drugiego weterynarza, pracującego w Agrofirmie.
- Częściowo widziałem ten film i negatywnie oceniam wykopywanie głowy tucznika na przepędzie - mówił. - Nie powinno się go kopać, tylko należało pomóc mu dłońmi. Negatywnie oceniam użycie młotka oraz tatuownicy. Do przepędzania nie powinno się jej używać, bo to jest ostre narzędzie. Panie wagowe nie zgłaszały mi nigdy nieprawidłowości.

Przesłuchiwana dziś w charakterze świadka Jolanta P., zajmująca się ważeniem bydła w ubojni i dokumentacją zapewniała, że na jej zmianie nigdy nie dochodziło do niewłaściwego zachowania pracowników wobec zwierząt.
- Gdyby coś się zdarzyło to musiałabym powiadomić przełożonych - mówiła dziś na rozprawie. - Nieraz używają poganiacza elektrycznego, ale bardzo rzadko. Częściej taką klepaczkę, która wydaje dźwięki. U nas na rzeźni nie ma tatuownic, bo zwierzęta są znaczone w zakładach.

Większość przesłuchiwanych dziś osób przyznała, że po nagłośnieniu sprawy, Agrofirma zabezpieczyła blachą tzw. przepęd, by świnie nie miały możliwości utknięcia w nim, zlikwidowano też wysoki próg w przyczepie do transportu, który wcześniej zwierzaki musiały pokonywać. Pracownicy zostali też przeszkoleni w zakresie traktowania zwierząt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto