Grzegorz Drążek: Co pan, wieloletni samorządowiec, od dwóch lat prezydent miasta, pomyślał, gdy dowiedział się o zbrodni w Gdańsku, o zabójstwie prezydenta tego miasta Pawła Adamowicza?
Rafał Zając: Oczywiście uczucia szoku, pustki i niezrozumienia były pierwsze, pewnie nie tylko w moim przypadku. Jednocześnie tak po ludzku towarzyszyło mi poczucie ogromnej straty, bo przecież człowiek z takim doświadczeniem i kompetencjami jest ważnym przedstawicielem polskich elit politycznych i intelektualnych. Odczuwałem również ogromny żal i współczucie dla rodziny śp. prezydenta i całej gdańskiej społeczności. Tym bardziej, że przecież dwa lata wcześniej też ciężko doświadczyliśmy przedwczesnej śmierci śp. Sławomira Pajora.
G.D.: Czy Pan kiedykolwiek czuł się zagrożony pracując jako samorządowiec, będąc prezydentem miasta? A może teraz zmieni się pana podejście do tego tematu?
R.Z.: Życie samorządowca to dla mnie z definicji życie z ludźmi i blisko ludzi. Ciężko mi sobie wyobrazić włodarza miasta, który chce rozumieć swoją małą Ojczyznę i troski jej mieszkańców chowającego się za ochroną czy technicznymi barierami. Poza tym, specyfiką samorządowej służby jest to, że przecież ja też w moim mieście mieszkam. Tu robię zakupy, odprowadzam dzieci do przedszkola czy na zajęcia pozalekcyjne. Po prostu jak każdy mieszkaniec tu żyję.
G.D.: Uważa pan, że w polskiej polityce przekroczona została granica dobrego smaku, że rządzi w niej nienawiść?
R.Z.: Tak daleko idących wniosków bym nie wyciągał. Niewątpliwie jednak polskiej polityce i w ogóle życiu publicznemu potrzeba więcej odpowiedzialności i szacunku. W szczególności odpowiedzialności za słowa i szacunku do drugiego człowieka. Musimy pamiętać, że nie tylko czynami, ale też słowem możemy wyrządzać krzywdę, czasem nawet większą w tym drugim przypadku. Jak łatwo przychodzi nam wygłaszać nieraz skrajnie krytyczne opinie o sportowcach, aktorach, nauczycielach, lekarzach, księżach czy wreszcie, a może nawet w szczególności o politykach. Warto najpierw kogoś wysłuchać, poznać punkt widzenia i motywację, zanim się oceni zarówno jego, jak i aktywność, którą podejmuje. Tymczasem w polskim życiu publicznym chcemy dokonywać czarno-białych ocen, jakby życie nie miało odcieni i jakbyśmy sami byli krystaliczni. Możemy wówczas niestety obserwować, jak jakaś postać życia publicznego odbierana jest jako zło w czystej postaci. Od takich ocen i postaw niedaleka droga do czynów.
G.D.: Co zrobić, żeby w polskiej polityce było lepiej?
R.Z.: Słuchać i szanować się nawzajem.
G.D.: Kilka dni temu usłyszeliśmy, że Paweł Adamowicz zamierzał zaprosić polskich samorządowców do wspólnych obchodów trzydziestej rocznicy 4 czerwca. Ta inicjatywa będzie realizowana. Weźmie pan w niej udział?
R.Z.: W obliczu śmierci śp. Pawła Adamowicza tym bardziej widzę potrzebę organizowania lokalnych obchodów rocznicy Okrągłego Stołu. Musimy przypominać sens i sukces tej bezkrwawej rewolucji, nawet jeśli z perspektywy widzimy, że nie była pozbawiona wad. Warto budować nasze polskie, pozytywne punkty odniesienia. Musimy troszczyć się o ważne dla nas postaci, autorytety. Obchody gdańskie z tej perspektywy powinniśmy widzieć jako jeden z elementów tych wydarzeń, może na przykład wyjazd do Gdańska mógłby być formą wyróżnienia aktywnej w tych obszarach grupy stargardzian.
G.D.: Był pan w Gdańsku na uroczystościach pogrzebowych zamordowanego prezydenta Gdańska. O czym rozmawialiście w gronie samorządowców, padły jakieś deklaracje?
R.Z.: Podczas uroczystości panowała atmosfera żałoby, smutku i szacunku. Na refleksje i wnioski przyjdzie jeszcze czas.
Posłuchaj Rafała Zająca podczas piątkowej prezentacji zakupionych przez policję i samorządy dla stargardzkiej policji radiowozów i motocykli:
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?