Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rosjanie chcą Kijowa. Ciężkie bombardowania miast, ta zbrodnicza taktyka ma polityczny cel

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Twitter
Ostrzeliwanie i obleganie ukraińskich miast brytyjski minister obrony Ben Wallace określił mianem brutalnej, twardej doktryny taktycznej. Przerażające sceny z Charkowa, Mariupola, Chersonia i Kijowa mają zmusić Ukraińców do zaprzestania oporu. A ten jest niespodziewanie twardy. Ukraińskie siły zadały rosyjskim wojskom ogromne straty, w ciągu tygodnia od początku wojny

Institute for the Study of War, amerykański think tank analizujący politykę obronną wskazuje wyraźnie, że głównym celem rosyjskiego ataku na Ukrainę jest stolica kraju, Kijów. ISW już we wtorek wskazywał, że siły rosyjskie przegrupowują się na północ od Kijowa, a kolejnymi działaniami będą próby odcięcia miasta od zachodu, południa za pomocą zagonów wojsk zmechanizowanych. Pierścień wokół Kijowa, uniemożliwiający dostawy zaopatrzenia, połączony z ostrzałem i bombardowaniami, miałby zmusić obrońców do poddania miasta. Planowane są uderzenia kierowane z północnego-wschodu, z rejonu Konotopu, oraz miasta Sumy.

Oblężone i ciężko ostrzeliwane są Mariupol nad Morzem Azowskim (według ISW Rosjanie rozważają całkowite zniszczenie infrastruktury), Charków a Chersoń (miasto kluczowe dla obrony Odessy), który ostatecznie w minionych dniach miał zostać przejęty przez Rosjan. Wszystkie te miasta, łącznie z Kijowem były w analizach ISW wskazywane jako główne cele rosyjskich wojsk. Ofensywa rosyjska ma być wznowiona w najbliższych dniach.

Tego chcą Rosjanie

Tuż po rozpoczęciu agresji na Ukrainę znaczna część analityków wskazywała, że Rosjanie postawili sobie za cel ustanowienie w Kijowie podległego sobie rządu marionetkowego. Na jego czele miałby prawdopodobnie stanąć były prezydent Wiktor Janukowycz, ścigany za masakrę protestujących na Majdanie w 2014 r. Wywiad ukraiński donosił, że Janukowycz jest w Mińsku na Białorusi i czeka na rozpoczęcie „operacji specjalnej”.

- Można snuć scenariusz zakładający instalację w Kijowie marionetkowego wobec Putina gabinetu. Jednak jego wpływ na całą Ukrainę, choćby część zachodnią, były znikomy. Ale może właśnie o to chodzi? By poszerzyć tę ranę w postaci Doniecka i Ługańska, wsysającą ukraińskie zasoby, by doprowadzić do kantonizacji tego państwa i odebrać Ukraińcom możliwość odbudowania stabilnej państwowości. Trzymania Ukrainy w nieustannym klinczu politycznym, rozwojowym - podkreślał w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” prof. Krzysztof Kubiak, analityk obronności, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Nie należy wykluczać, że Rosjanie przyjmą wariant minimum, czyli odcięcia Ukrainy od Morza Azowskiego i Czarnego, (co miałoby dewastujący wpływ na gospodarkę tego państwa) i kolejne wojskowe interwencje w tym kraju w przyszłości. Niewykluczone, że Rosjanie, wzorem wojny gruzińskiej, mogą uznać, że Ukrainę ukarali, a następnie wycofać się z zajętych terytoriów (wskazywać mogłyby na to np. niszczenie portu w Berdiańsku). Warunkiem tych scenariuszy byłyby oczywiście skuteczny opór wojsk ukraińskich i dewastujące skutki sankcji zachodnich dla rosyjskiej gospodarki.

W środę 2 marca, o zmianie taktyki rosyjskich wojsk mówił w rozmowie ze Sky News brytyjski minister obrony Ben Wallace. - Rosjanie ponoszą znacznie więcej ofiar w ludziach niż zakładali, co powoduje zmianę ich taktyki. To, co teraz widzimy, to ciężkie bombardowania w nocy, a w niektórych przypadkach naloty dywanowe na miasta. Powoli, ale nieuchronnie będą starali się otoczyć miasta i albo je ominąć, albo zbombardować. Taka jest rzeczywistość i obawiam się, że będzie jeszcze gorzej. Rosyjska doktryna jest coraz cięższa i twardsza - wyjaśniał Wallace.

- To jest taktyka ludobójcza, np. w Charkowie, które stoi Rosjanom kością w gardle. Ona jest obliczona na złamanie ducha walki Ukraińców. Stąd zakazana amunicja kasetowa czy bomby próżniowe - ocenia Marcin Samsel, analityk, ekspert ds. bezpieczeństwa, wykładowca Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni.

Dodajmy, że poszczególne przypadki ostrzału ukraińskich miast są obecnie badane, m.in. przez organizacje międzynarodowe.

Kill boxy, drony i oszczepy

Opór walczących o wolność swojego kraju Ukraińców dowodzi nie tylko hartu i determinacji ukraińskich żołnierzy, lepiej umotywowanych do walki od znacznej liczby pochodzących z poboru żołnierzy rosyjskich. Ben Wallace określił go mianem „sprytnego”. To znana m.in. z ostatniej odsłony wojny między Armenią a Azerbejdżanem w Górskim Karabachu taktyka uderzeń w transportów z dostawami paliw i amunicji, poruszających się za pierwszorzutowymi siłami bojowymi, czołgami, wozami piechoty itp. W konsekwencji unieruchomione pojazdy były albo porzucane przez załogi, albo niszczone przez Ukraińców. Siły tego państwa urządzały też zasadzki na kolumny rosyjskich wojsk, w których wykorzystują m.in. amerykańskie ręczne wyrzutnie przeciwpancerne javelin (ang- oszczep) czy brytyjskie N-Law, artylerię i lądowe jednostki specjalne. Efekty działania takiej „strefy śmierci (ang. kill box) pokazał jeden z filmików nagranych telefonem komórkowym przez mieszkańców miejscowości Bucza. Główną ulicę tego niewielkiego miasteczka wypełniają spalone wraki bojowych pojazdów rosyjskich, w tym przypadku należących do pododdziału wojsk powietrzno-desantowych.

Mobilność pancernych oddziałów rosyjskich Ukraińcy ograniczali wysadzając mosty i wiadukty.

Kluczowy udział w walkach ukraińskich uderzeniowych dronów analityk branżowego portalu Defence 24 kmdr w st. spocz. Maksymilian Dura przewidywał zarówno późną jesienią ub. Roku, jak i już po rosyjskiej agresji. Wskazywał, że Rosjanie bardzo prawdopodobnie nie mieli na broń tego typu odpowiedzi.

- Nowoczesne uzbrojenie przeciwpancerne i przeciwlotnicze pozwala Ukraińcom zatrzymywać rosyjskie ataki - podkreślał w jednej swoich analiz Maksymilian Dura. Podkreślił on jednak, że to drony TB2 Bayraktar tureckiej produkcji, o ile Ukraińcy otrzymają więcej takich bezzałogowców wraz z uzbrojeniem, mogą zmienić układ sił w całej konfrontacji Ukrainy z Rosją. Analityk zaznaczał, że choć niemal wszystko wskazuje, że Rosjanie nie zdołali zniszczyć ukraińskich dronów, zarówno na ziemi jak i powietrzu (ukrycie tego sprzętu było jednym z najważniejszych zadań ukraińskiej armii), to siły tego państwa dysponowały w momencie wybuchu działań ograniczoną liczbą TB2 oraz przenoszonymi przez nie bombami kierowanymi i rakietami (są informacje, że kraje zachodnie przekażą Ukrainie, obok kolejnych ręcznych pocisków przeciwpancernych i przeciwlotniczych właśnie drony).

- Ukraińcy nie pokazują ataków na czołgi i transportery, ale uderzenia na znajdujące się w kolumnie lub w zgrupowaniu ciężarówki przewożące amunicję. Ważnym celem nalotów prowadzonych przez Bayraktary są składy i transporty paliwowe. Ukraińcy wiedzą bowiem, że w miarę posuwania się rosyjskich wojsk i wydłużenia się linii dostaw, może to nawet doprowadzić do zatrzymania operacji i ułatwia atakowanie unieruchomionych pojazdów przez wojska lądowe i lotnictwo. To właśnie dlatego w sieci pojawił się film, na którym ukraiński Bayraktar zniszczył poprzez odpowiednie trafienie pociąg transportujący cysterny z paliwem - podkreślał w Defence 24 Maksymilian Dura.

- Operacja obronna ukraińskiej armii to dowód, że przez dobór odpowiedniej taktyki oraz wykorzystanie nowoczesnego uzbrojenia można zatrzymać nawet najlepsze rosyjskie oddziały - wskazuje analityk.

Pierwsze dni

Jak wskazywał pierwszego dnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę prof. Piotr Mickiewicz, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert stosunków międzynarodowych, działania armii rosyjskiej wzdłuż granicy białorusko-ukraińskiej i rosyjsko-ukraińskiej miały zmusić siły ukraińskie do utrzymywania w gotowości na pozycjach defensywnych w tych częściach kraju. - Trwał atak na obiekty ukraińskiej infrastruktury wojskowej, polegający na uzyskaniu przewagi w powietrzu. Rosjanie chcą zablokować możliwości manewru ukraińskich sił - mówił prof. Mickiewicz.

Prof. Krzysztof Kubiak wskazywał dodatkowo na działania rosyjskich wojsk powietrzno-desantowych, uznawanych za jedne z najlepszych, rosyjskich formacji, i próbę ujęcie lotniska w Hostomelu niedaleko Kijowa, tuż po rozpoczęciu inwazji w czwartek 24 lutego.

- Niemal żaden z celów postawionych przed rosyjskimi siłami nie został przez nie osiągnięty. W wielu miejscach trwają ciężkie walki. Rosjanie mają też olbrzymie kłopoty logistyczne. Oczywiście, Ukraińcy ponoszą straty, ale widać, że skutecznie się bronią, wypychani z obronnych pozycji kontratakują lub wciągają Rosjan w zasadzki. Zadają bolesne ciosy. Przyznam, że nie spodziewałem się, że Ukraińcy utrzymają zdolność walki powietrznej, a tak się stało. Wiedzieliśmy, że mają doskonałych pilotów, ale przewaga w powietrzu Rosjan wydawała się miażdżąca - zaznacza Samsel.

Prof. Kubiak podkreślał, że atutem Ukrainy jest terytorialna rozległość, wymuszająca taktykę atakujących wojsk. - Musimy pozbyć się postrzegania konfliktu na Ukrainie przez kalkę ciągłych frontów znanych z II wojny światowej. Ukraina to terytorium liczące 600 km kw., teren dwa razy większy od Polski. Rosjanie mogą rzucić do działań 180 - 200 tys. żołnierzy (wg części informacji powołujących się na źródła wywiadowcze Rosjanie zaangażowali w tej chwili ok. 80 proc. swoich sił przewidzianych do ataku - red.) Dlatego siłą rzeczy działają tzw. grupami taktycznymi, zagonami z otwartymi skrzydłami, przy bardzo wydłużonych liniach zaopatrzeniowych - mówił prof. Kubiak.

Największe sukcesy Rosjanie wydają się osiągać na południu Ukrainy, gdzie atakują zmechanizowane jednostki wkraczające z zaanektowanego Krymu. Zajęli wybrzeże Morza Azowskiego w kierunku Mariupola, otoczyli to miasto.

Uderzyli w kierunku Chersonia, i dalej Mikołajowa i Odessy. - Nie do oceny jest kwestia tego, czy Ukraińcy słabo walczyli ze zgrupowaniem rosyjskim, które wyszło z Krymu. Geograficznie teren sprzyja w tamtej części Ukrainy atakującemu. To otwarty step. W obliczu tego, że Rosjanie mają przewagę w artylerii, w manewrowości, broni pancernej, możemy przypuszczać, że stawiające tam opór siły ukraińskie zostałyby kolokwialnie mówiąc, rozjechane. Być może jest to zatem manewr uchylenia się przed silniejszym przeciwnikiem, po to, by wykorzystać tereny zurbanizowane, czy przeszkody wodne, np. kluczowy Dniepr, do skuteczniejszej obrony. Nie należy oczywiście wykluczać, że z armią ukraińską dzieje się coś złego - podkreślał Kubiak.

Karty przy orderach

W środę po południu armia ukraińska poinformowała, o pierwszej w tym konflikcie operacji zaczepnej - uderzyła na Gorłówkę, miejscowość w Donbasie utraconą w 2015 r na rzecz separatystycznej republiki donieckiej. Wydaje się jednak, że w kwestii możliwości użycia swoich sił pancernych czy rakietowych Ukraińcy wciąż trzymają „karty przy orderach”.

- Moim zdaniem, prędzej czy później siły ukraińskie będą kontratakować. Wydaje się, że celami ataku wydają się być np. rejony koncentracji sił rosyjskich atakujących z Białorusi - mówi Samsel. - Natomiast zadaniami Zachodu, w tym Polski, powinien być rozszerzany zakaz dostępu do portów morskich dla rosyjskich statków i rosyjskich towarów, zakaz tranzytu kołowego przez nasze kraje, zakaz eksportu rosyjskiego węgla i paliw w niedalekiej przyszłości. Powinniśmy też przyspieszyć ewakuację cywilnych osób z Ukrainy. Tu pomoc organizacyjną mogłaby wziąć ambasada polska w Kijowie, z ambasadorem Cichockim, którego postawa jest godna najwyższego szacunku.

Odrobiona lekcja

Rosjanie przegrywają wojnę informacyjną - wskazuje natomiast Marcin Samsel. - Działania służb ukraińskich, w połączeniu ze zdjęciami przekazywanymi przez samych mieszkańców pokazują zniszczony sprzęt rosyjski, jeńców, opór cywilów w częściach kontrolowanych przez Rosjan. Do tego informacje o ogromnych stratach jakie Rosjanie ponoszą.

Według strony ukraińskiej to ponad 200 czołgów, 862 innych pojazdów opancerzonych, dziewięć zestawów przeciwlotniczych, 40 sztuk artylerii rakietowej i 85 sztuk lufowej, 355 samochodów, 60 cystern wojskowych, 30 samolotów, 31 śmigłowców. Wyłączonych z walki miało zostać ponad 5840 rosyjskich żołnierzy. Niemal 6 tysięcy, czyli niemal połowa osobowych strat Armii Czerwonej w trwającej niemal 10 lat wojnie w Afganistanie. Takie informacje dewastują morale.

Widać, że Ukraińcy odrobili lekcję z roku 2014 w Donbasie. Wówczas media społecznościowe były pełne przekazów pokazujących zwycięskie siły separatystów nad regularną armią ukraińską. Teraz role się odwróciły.

- Trzeba też zwrócić uwagę na ataki hakerskie na rosyjską infrastrukturę, kolejową, bankową, informacyjną a nawet kosmiczną. Znów, jeszcze do niedawna działania w cyberprzestrzeni stanowiły jeden z ważnych oręży Rosjan. Dziś ponoszą tu porażkę - mówi Marcin Samsel.

Wszystko co najlepsze

Wśród licznych nagrań i zdjęć z przesłuchania jeńców wziętych przez Ukraińców do niewoli jedno wyróżnia się szczególnie. Na tym jednym wideo każdy z całej grupy Rosjan przyznaje się do pracy w szkole i braku przeszkolenia wojskowego - są nauczyciel francuskiego, rosyjskiego, pedagog specjalny pracujący z dziećmi, informatyk, nauczyciele zawodu w technikum. - Sami nauczyciele? - przesłuchujący ich ukraiński oficer zdaje się nie wierzyć w to co słyszy… Ludzie ci przyznają, że zostali wezwani do jednostek, jak im przekazano, na krótkie przeszkolenie, w sobotę, już po rozpoczęciu inwazji. Niemal natychmiast skierowano ich w rejon walk.

Według analityków, choć nie należy wierzyć bezwarunkowo w słowa jeńców, armia z poboru tego typu, w obliczu zagrożenia, nieodpowiednio w dodatku umotywowana, nie będzie walczyć. Pojawia się zresztą wiele informacji o poddających się Ukraińcom całych rosyjskich pododdziałów lub buntach w rosyjskich jednostkach.

Czy oznacza to, że Rosjanie nie zaangażowali jeszcze swoich najlepiej wyszkolonych formacji?

- Dotychczasowe walki na Ukrainie wykazały, że najsłabszym punktem wojsk rosyjskich są sami żołnierze. Rosjanie - szczególnie służący w korpusie szeregowych nie chcą walczyć, a na to wszystko nakłada się jeszcze zmęczenie i zniechęcenie - wskazywał Dura.

Zdaniem analityka Defence 24, w wojnie na Ukrainie „Rosjanie wykorzystują swoje najlepsze jednostki wojskowe, najnowszy sprzęt i uzbrojenie (m.in. pociski kierowane Kalibr, rakiety balistyczne Iskander, systemy przeciwlotnicze, najnowsze wersje zmodernizowanych czołgów T80, T90, nowe wozy piechoty Tigr) oraz realną taktykę przygotowaną do działania na teatrze europejskim”.

- Miały one najczęściej przydomek „gwardyjski” lub „uderzeniowy”, co oznacza najwyższy poziom wyszkolenia, praktycznie stuprocentowe uzupełnienie etatowe i co najważniejsze - wyposażenie w najnowocześniejszy sprzęt (oczywiście z rosyjskiego punktu widzenia) - pisał Dura.

Dodał, że zdjęcia z rejonu walk wskazują, że ukraińskiej armii udało się zniszczyć lub zdobyć bardzo wiele egzemplarzy najnowszego lub zmodernizowanego rosyjskiego sprzętu. Pozwala to na ocenę rzeczywistego potencjału militarnego Rosji.

- Ukraina, i to można już teraz zaakcentować, jest konfliktem porównywalnym chyba z wojnami - Sześciodniową, Jom Kippur (obie na Bliskim Wschodzie i obie, gdzie zetknęły się ze sobą wizje myślenia oraz technologie Zachodu i Wschodu) oraz wojną w Zatoce z lat 1990-1991 - stwierdził w Defence 24 analityk Jacek Raubo.

- Ten mit niezwyciężonej armii rosyjskiej upada - mówi Samsel. - Podobnie upadnie mit silnego Putina.

On musi się przekonać na własnej skórze, że świat wybije mu zęby. Ten niedźwiedź jest stary, a zęby mu długo nie odrosną.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rosjanie chcą Kijowa. Ciężkie bombardowania miast, ta zbrodnicza taktyka ma polityczny cel - Dziennik Bałtycki

Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto