W połowie lat '80 byłem świadkiem wizyty w Stargardzie Rosjanki w średnim wieku. Była córką żołnierza, który nie wrócił z wojny. Szukała śladów swojego ojca i znalazła. Pojawiła się w Urzędzie Miasta z informacją, że zginął przy wyzwalaniu (!!!) Stargardu.
Ówczesna kierowniczka Wydziału Kultury pani Lidia Walasek zajęła się kobietą. Dotarła do spisów mogił na Cmentarzu Wojennym i okazała się, że w jednej z kwater pochowany został ojciec tej pani. Nie pamiętała ojca. Jednak chciała odnaleźć i następnie odwiedzić jego grób.
Nie pamiętam, jak się nazywała. Nie pamiętam, w jakiej randze wojskowej zginął jej ojciec. Pamiętam samą skromną i osobistą uroczystość uwiecznioną na fotografiach. Było to złożenie kwiatów i chwila zadumy. Pamiętam jednak doskonale, że córka poległego żołnierza bardzo interesowała się powojenną historią Stargardu. Oglądała zdjęcia odbudowywanego miasta. Zadawała wiele pytań na temat życia mieszkańców.
Z ludzkiego punktu widzenia ważne było dla niej, że śmierć jej ojca miała sens. Chciała głęboko wierzyć, że jej cierpienia i życie bez ojca mało swoistą rekompensatę z szczęśliwym życiu mieszkańców wyzwolonego (!) przez jej ojca Stargardu.
Ocenę możnych tego świata zostawmy historykom, a zwykłych ludzi trzeba zrozumieć w kontekście ich marzeń do sensownego życia. Myślę, że warto mówiąc o historii widzieć w niej człowieka z jego marzeniami i cierpieniami.
Możni tego świata podejmowali swoje wielkie decyzje. Konsekwencje tych decyzji odczuwali zwykli ludzie. I rozpatrywanie w kategoriach winy i kary życia zwykłych ludzi traci jakikolwiek sens.
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?