PGE Spójnia źle rozpoczęła sezon 2020/2021. Przed dzisiejszym spotkaniem w stolicy miała tylko jedno zwycięstwo i cztery porażki.
W Warszawie stargardzki zespół miał szansę na przełamanie. Gospodarze nie zagrali najlepszego meczu i można było powalczyć o wygraną. No i PGE Spójnia powalczyła.
Po wyrównanej pierwszej kwarcie był remis 15:15. W drugiej najpierw przewagę osiągnęli gospodarze i wyszli na prowadzenie 25:15. W tym momencie do ptracy wzięli się goście i nie tylko odrobili ten dysans, ale nawet wyszli na prowadzenie. Po 20 minutach PGE Spójnia wygrywała 30:27. Legia rzuciła więc w drugiej części drugiej kwarty 2 punkty, a stargardzki zespół 15.
Po długiej przerwie ponownie lepiej prezentował się warszawski zespół. Kilka trójek, słabsza obrona gości i gospodarze odskoczyli. W pewnym momencie wygrywali trzynastoma punktami, a po 30 minutach było 61:50. W trzeciej kwarcie gospodarze rzucili 34 punkty.
W czwartej kwarcie PGE Spójnia zanotowała kolejny zryw. Kolejno trójki rzucili Raymond Cowels III, Ricky Tarrant i ponownie Cowels i stargardzki zespół wrócił do gry o zwycięstwo. Końcówka spotkania była emocjonująca. Goście przegrywali już tylko punktem. W samej końcówce nie zebrali jednak piłki po niecelnym rzucie Michała Sokołowskiego, co miało kluczowe znaczenie dla wyniku meczu. Kolejne próby trzypunktowe stargardzkiego zespołu nic już nie zmieniły i Legia wygrała 77:73.
Można doszukiwać się różnych przyczyn porażki stargardzkiego zespołu w dzisiejszym spotkaniu. Nie trzeba jednak daleko szukać. Wystarczy spojrzec w tabelę rzutów osobistych. PGE Spójnia wykorzystała tylko 11 rzutów na 22 próby. 50 procent skuteczności w tym elemencie to fatalny wynik.
Tylko Tomasz Śnieg nie spudłował, wykorzystując dwa osobiste. A jak wypadli w tym elemencie jego koledzy? Ricky Tarrant 1 na 4, Omari Gudul 1 na 4, Mateusz Kostrzewski 4 na 6, Baylee Steele 2 na 4, Kacper Młynarski 1 na 2.
Żeby mieć porównanie, Legia wykorzystała 18 rzutów osobistych na 26 prób, mając skuteczność 69 procent. Spójnia, gdyby miała taką skuteczność, nie przegrałaby dzisiejszego spotkania.
To kolejny mecz, w którym koszykarze stargardzkiego zespołu słabo spisują się na linii osobistych. W miniony piątek z Kingiem trafili 15 na 28 takich rzutów (53,6 procent, porażka 64:72), wcześniej z GTK Gliwice 15 z 23 (65,2 proc, porażka 78:84), ze Śląskiem Wrocław 19 z 35 (54,3 proc, porażka 73:74), z Treflem Sopot 16 z 20 (80 proc., porażka 81:91), ze Startem Lublin 18 z 24 (75 proc., wygrana 70:65).
Patrząc na te liczby, można dojść do wniosku, że gdyby zawodnicy PGE Spójni lepiej rzucali osobiste, mieliby szansę wygrać z Legią, Śląskiem i GTK.
ZOBACZ TAKŻE
Legia Warszawa - PGE Spójnia Stargard 77:73 (15:15, 12:15, 34:20, 16:23)
Legia: Sokołowski 22 (dwa razy za 3 pkt), Bibbins 19 (3), Karolak 12 (1), Morris 10 (1), Wyka 10 (2), Watson 4, Kamiński, Konopatzki, Kulka, Linowski
PGE Spójnia: Kostrzewski 21 (1), Tarrant 18 (3), Cowels III 16 (4), Steele 8, Śnieg 6, Młynarski, 3, Gudul 1, Matczak
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?