Stargardzianin ubrany w ochronną maseczkę i niebieski ochronny fartuch o własnych siłach wszedł do mieszkania. Przed blokiem czekali jego bliscy, którzy odjechali po tym, gdy mężczyzna wszedł do klatki.
Jak ustaliliśmy, mężczyzna od końca roku przebywał u rodziny we Włoszech. Po powrocie razem z żoną był pod nadzorem epidemiologicznym sanepidu. Po 4 dniach trafili do szpitala, gdzie stwierdzono u nich zarażenie koronawirusem. Byli to pierwsi zarażeni w całej Polsce, zaraz po tzw. "pacjencie zero" z lubuskiej Cybinki.
Dziś przed godziną 17 transport medyczny przywiózł stargardzianina do domu.
- Rzeczywiście, pacjent został wypisany dziś do domu, dzisiejszy wynik testu na koronawirusa był negatywny - informuje Mateusz Iżakowski, rzecznik szpitala przy ul. Arkońskiej w Szczecinie. - Za 10 dni musi być wykonany kolejny test i również dać wynik negatywny, by można było mówić o całkowitym wyzdrowieniu. Przez ten czas mężczyzna będzie w domowej kwarantannie. Czuje się dobrze, klinicznie - jest zdrowy.
W szpitala na intensywnej terapii pozostała jego żona.
Stargardzianin z żoną mieszkają w dużym bloku.
- Dwie rodziny były w kwarantannie po tym, gdy jeden z sąsiadów podał mu rękę w windzie, a kto inny tylko jechał z nim w windzie po ich powrocie z Włoch - opowiadają sąsiedzi. - O pozostałych lokatorów nikt nie zadbał, nikt się nami nie zainteresował. Nie wprowadzono żadnych środków ostrożności.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?