W Reptowie razem walczą z koronawirusem. Mają tam już drugie ognisko choroby. Z przyjazdem pracowników z Ukrainy przybyło przypadków zakażeń

- Żyjemy normalnie, pracujemy, ale gdy okazało się w maju, że zachorowało 9 osób z jednej rodziny, byliśmy w szoku, dotarło do nas, że to może dotknąć każdego - opowiadają mieszkańcy Reptowa. - Zaraziła się pani, która pracuje w transporcie. Od niej pozarażały się osoby z rodziny, 5 trafiło do szpitala. W śpiączce leżała 78-letnia kobieta. Wyszła z tego, może dlatego, że jest aktywna, chodzi z kijkami. Była zamówiona msza za zdrowie tej rodziny, a potem następna - w podziękowaniu tym, co im pomagali. Bo ludzie się nie odizolowali, starali się pomagać. Podawali zakupy przez płot. Były miłe gesty: uszyte serduszko, balony... Rozmowy do późnej nocy.

Problemem w tej rodzinie było właściwe przestrzeganie zasad kwarantanny...
- Sąsiedzi byli lepsi od policji - wspominają mieszkańcy. - Mieszkańcy wciąż bardzo się pilnują. Mamy w Reptowie trzy sklepy. Do środka wszyscy wchodzą w maseczkach i rękawiczkach. Gdy ktoś nie ma maseczki, może ją dostać, bo były akcje szycia maseczek, m.in. z panią Dianą z Kobylanki, i jeszcze zostały.

Od lipca, co roku do sezonowej pracy pod Reptowem zjeżdżają Ukraińcy. Nawet do 500 osób. Zakwaterowani są w obozowisku pod wsią. W tym roku, zaraz po przyjeździe, na miejscu przechodzą testy na obecność koronawirusa. Mieszkańcy Reptowa przyzwyczaili się już do częstego widoku karetek. Było tam około 10 pozytywnych wyników, większość zakażonych osób trafiła do szpitala. Duża grupa osób - na kwarantannę. Według mieszkańców, nie ma tam problemów z jej przestrzeganiem.

Rozmawialiśmy z szefostwem firmy, w której są zatrudniani pracownicy z Ukrainy. Ze względu na dobro pracowników, odmówiono nam oficjalnej wypowiedzi. Usłyszeliśmy jednak zapewnienia, że są tam bardzo dobrze przygotowani na taką sytuację i nie jest ona zaskoczeniem. Że opłacane jest wykonanie testów dla pracowników (jeden kosztuje 580 zł). Że skrupulatnie przestrzegane są zasady kwarantanny. Że do pracy kierowani są wyłącznie zdrowi pracownicy i kontakt z nimi oraz z towarem, którym się zajmują, nie stanowi zagrożenia dla innych.
- Stanęli na wysokości zadania! - komentują mieszkańcy. - Wszystko jest pod kontrolą.

Reptowo to miejscowość, w której zawsze dużo się działo. Działa tam prężne koło gospodyń wiejskich, które do tej pory brało udział w różnych wydarzeniach. Czy epidemia koronawirusa wszystko powstrzymała? O to zapytaliśmy sołtys Reptowa i przewodniczącą KGW Reptowo, Zofię Dąbkowską.
- Co roku w połowie sierpnia mieliśmy 3-dniową biesiadę, uroczysty odpust, w tym roku będą to 2 dni, 15 i 16 sierpnia - mówi Zofia Dąbkowska. - Pierwszego dnia będzie spektakl teatralny dla dzieci, drugiego kabaret i występy dla dorosłych. Poczęstunek i paczki dla dzieci będą na wynos. Wcześniej KGW wzięło udział w GaszynChallenge dla Franusia, udało się zebrać 315 zł. Działamy też na elektronicznym bazarku ZODR Barzkowice, gdzie wystawiamy swoje dżemy, suszone warzywa, siateczki. Niestety nie będzie w tym roku dożynek, a jarmark Złota Dynia nad Miedwiem będzie trwał tylko jeden dzień. Skrócony i w zmienionej formie jest też maraton rowerowy, który co roku przejeżdża przez Reptowo. Co jeszcze porabiamy? Spotykamy się w domach i w mniejszych grupkach na świetlicy, która od 16 marca do połowy czerwca przeznaczona była na miejsce kwarantanny. Staramy się wciąż aktywnie działać. Oczywiście z zachowaniem ostrożności...