Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

De Facto dali czadu! 25-lecie zespołu ze Stargardzkiego Centrum Kultury [zdjęcia, wideo]

Emila Chanczewska
Zespół "De Facto" działający w Stargardzkim Centrum Kultury skończył dwadzieścia pięć lat. Z tej okazji, w niedzielny wieczór, na Dużej Scenie SCK odbył się świetny koncert, w którym wystąpili obecni i byli członkowie grupy, prowadzonej przez Celinę Sadowską-Gładysz.

- "De Facto". Jeden z najbardziej rozpoznawalnych stargardzkich zespołów - mówił prowadzący koncert Krzysztof Gładysz, prywatnie mąż Celiny Gładysz, kierującej zespołem De Facto. - Od dwudziestu pięciu lat działa w strukturze Stargardzkiego Centrum Kultury. Niezmienna jest również osoba prowadzącej zespół. Właśnie od Celiny Sadowskiej wszystko się zaczęło, a właściwie od jej muzycznego mentora, śp. Mariana Bęćkowskiego. To człowiek znany w tutejszym środowisku artystycznym. Spod jego skrzydeł wywodzi się wiele osób, które dziś zajmują się muzyką w Stargardzie. Jedną z nich jest Celina. Gdy dwadzieścia pięć lat temu po dłuższej nieobecności w rodzinnym mieście wróciła z Poznania do domu, usłyszała od swojego nauczyciela: "Tylko ty możesz się zająć w Stargardzie młodymi ludźmi". Wkrótce po tej rozmowie została zatrudniona w SCK. Szybko okazało się, że w Stargardzie nie brakuje młodzieży, chcącej rozwijać swoją artystyczną pasję. Bardzo szybko uformowała się grupa, która z czasem przybrała nazwę De Facto. Początkowo tworzyli ją wyłącznie licealiści, po reformie oświaty granica wieku została obniżona do uczniów gimnazjów.
Inaczej niż dwadzieścia pięć lat temu...

- Aż trudno uwierzyć, że minęło już dwadzieścia pięć lat - mówi Celina Sadowska-Gładysz. - Wiele się zmieniło, ja jestem inna, inna jest też młodzież. Choć podobnie jak 25 lat temu dziś również wielu młodych ludzi marzy o śpiewaniu. Jednak kiedyś poświęcali tej pasji większą część swojego życia. Na zajęciach potrafili wysiadywać godzinami. Każdy koncert był okupiony wielkim zaangażowaniem emocjonalnym nie tylko członków zespołu, ale i ich rodzin. To tu, w pracowni, zawiązywały się przyjaźnie i kwitło ich życie towarzyskie. Dziś jest inaczej. Śpiewanie staje się dodatkiem do mnóstwa innych zajęć, które wypełniają życie młodych ludzi-przyznaje prowadząca grupę.

Na zajęciach w Stargardzkim Centrum Kultury pracują nad wszystkimi odmianami piosenki. Repertuar "De Facto" przez lata nabierał barw.

Począwszy od utworów ambitnych literacko i zaopatrzonych w wysublimowaną melodykę, poznają wspaniałe evergreeny i standardy jazzowe, próbują swoich sił w nośnych dynamicznie piosenkach rockowych i również nie gardzą znanymi piosenkami z kręgu muzyki pop.

Pod okiem instruktora Celiny Gładysz pracują nad emisją głosu, dykcją, nad tekstem i jego interpretacją. De
Facto ma w swoich zasobach repertuarowych wiele koncertów, które uświetniają miejskie uroczystości lub stanowią ważny element propozycji kulturalnej Stargardzkiego Centrum Kultury.

- Pracownia w SCK była dla mnie jak drugi dom - _mówi Anna Krajewska-Pędzik. - _Prosto ze szkoły biegło się na próbę. De Facto odegrało w moim życiu znaczącą rolę. Poznałam ciekawych ludzi, dużo się nauczyłam, nie tylko pod względem wokalnym. Prowadząca grupę zwracała uwagę również na to, jak się zachowywać i w jaki sposób się ubierać, aby dobrze wyglądać na scenie. Najistotniejsze było to, że na scenie zawsze mogłam być inną osobą i robić to, czego nie zrobiłabym w życiu codziennym. Taka zmiana ról jest fascynująca. Panią Celinę traktowaliśmy jak członka rodziny. Zawsze można było na nią liczyć nie tylko w sprawach zespołowych, ale również i w prywatnych. Zachowałam nagrania z koncertów. Będzie, co pokazywać dzieciom.

Aleksandra Myślicka w De Facto śpiewała w latach 1994-98
- To był cudowny czas doskonalenia warsztatu wokalnego, połączony z wieloma wspaniałymi koncertami, przeplatany konkursami, w których próbowaliśmy swoich sił - wspominała w rozmowie z Krzysztofem Gładyszem. - Uczestnictwo w zespole dawało poczucia bycia kimś wyjątkowym. Mogliśmy przebywać w miejscach gdzie normalnie nie było dostępu, spotykać ludzi, których znało się tylko z telewizji. W trakcie naszych prób, spotkań i wyjazdów, nawiązały się przyjaźnie, które trwają do dziś. Muzyka, w przeróżnych formach, jest obecna w moim życiu po dzień dzisiejszy. Nie potrafię żyć bez muzyki.

- Zajęcia w De Facto to praca indywidualna, ale praca wokalisty to także praca w zespołach wokalnych: duety, tercety, praca w chórkach-praca nad brzmieniem w głosach - podkreśla Krzysztof Gładysz. - Przykładem takiego utworu jest "Lady Marmolade", utwór popularny na niemal całym świecie od roku 1975, śpiewają Paulina Dąbrowska, Joanna Kogut, Kinga Klejdysz z towarzyszeniem dziewcząt z grupy De Facto.
W zespole dominowały dziewczęta i tak było zawsze, co nie znaczy, że panowie nie odcisnęli na nim swego piętna.
-Krystian Kowalik przez wiele lat był ważną osobą w zespole i do dziś powraca do zespołu przy okazji kolejnych premier - mówi Krzysztof Gładysz.

Czy każdy może śpiewać?
- Czy każdego można nauczyć śpiewać? - cytując Jonasza Koftę "Śpiewać każdy może..." - odpowiada Celina Sadowska. - Ale w zależności od tego, czy ktoś urodził się z talentem, czy jednak tej iskry Bożej nie posiada, będzie albo artystą, albo tylko rzemieślnikiem. Przy czym nawet do rzemiosła trzeba mieć dobry warsztat, a ten posiada tylko obdarowani słuchem muzycznym i poczuciem rytmu. Ładna barwa głosu już nie jest obowiązkowa. Po opanowaniu sztuki oddychania przeponą, dykcji, interpretacji można już śpiewać głosem, jaki ma. Najwięcej pracy jest przed koncertami. Zdarza się, że młodzież wychodzi z prób późnym wieczorem. Choć piosenka jest tu bardzo ważna, nie tylko o nią chodzi. Mam nadzieję, że oprócz tych lekcji śpiewu daję im coś jeszcze. Na próbach dużo rozmawiamy, i to nie tylko o śpiewaniu. Czasem rozmowa jest ważniejsza od ćwiczeń emisyjnych. Młodzież zwierza mi się ze spraw, o których nie mówi czasem rodzicom. Skoro moja opinia jest dla nich ważna, zawsze znajduję czas, by wysłuchać, co mają do powiedzenia. Gdy otworzą się przede mną, łatwiej im będzie otworzyć się na scenie - mówi C. Sadowska-Gładysz.

Honorata Zajączkowska
w De Facto śpiewała w latach 1995-1999.
- Był to czas wspaniały, właściwie beztroski - wspominała w rozmowie z Krzysztofem Gładyszem. - Czas zabawy, nowych znajomości, poszukiwań - zarówno tych muzycznych jak i życiowych. To, że śpiewałam w De Facto dało mi przede wszystkim możliwość kontaktu ze sceną, z publicznością, szlifowania techniki śpiewu i interpretacji, uwielbiałam to. Były też wyjazdy na różne konkursy, festiwale - nieoceniona możliwość kontaktu z ludźmi z całej Polski, zwłaszcza, że wtedy jeszcze nie było Naszej Klasy ani Facebooka. W czasie tych podróży zdarzały się różne przygody. To zostaje na całe życie. Z niektórymi osobami z zespołu mam kontakt do dziś i są to moi prawdziwi przyjaciele. A muzyka i śpiew nadal są moją pasją. Z wykształcenia jestem aktorką i pracuję w zawodzie, ale współtworzę też projekty muzyczne.
Ciekawa jest też, przytoczona przez K. Gładysza, historia Leszka i Agnieszki Kopaczewskich. Agnieszka w zespole śpiewała w latach 2000-2003.
- W zespole śpiewała również moja siostra i mój przyszły mąż Leszek - wspomina. - Poznaliśmy się właśnie dzięki De Facto. Owocem naszego związku jest synek, który zaraz skończy 3 miesiące. Czas spędzony w De Facto traktujemy jako fajną przygodę, dzięki której mogliśmy zaistnieć. Przekonaliśmy się czym jest trema i stres związany z występem, ale i radość zaprezentowania się na scenie i robienia czegoś wspólnie z rówieśnikami. Czegoś ważnego co wyróżnia, ale i kształtuje, umacnia charakter i pewność siebie. Dzięki De Facto polubiliśmy artystyczną stronę życia ja występowałam w tanecznej rewii, a mąż w musicalu w Operze na zamku.

Na jubileuszowym koncercie były utwory z repertuaru m.in. Włodzimierza Korcza, zespołu Myslivitz, Michaela Jacksona, Florence and the Machine, Erica Claptona, Pink... Na finał zespół wykonał utwór "I'm Coming Out" utwór, który niegdyś śpiewała Diana Ross. Zaśpiewała młodziutka Laura Glina i bardziej doświadczone dziewczyny, które specjalnie przyjechały z odległych miejsc, Beata Siuda i Karolina Trojanowska.

De Facto towarzyszył zespół akompaniujący pod kierownictwem Wiktora Szostaka w składzie: Wiktor Szostak - instr. klawiszowe, Paweł Grzesiuk - bass, Norbert Laskowski - gitara, Kuba Fiszer - perkusja.

Całość przygotowała, wyreżyserowała Celina Gładysz

Wszyscy widzowie przy wyjściu otrzymali w prezencie okolicznościową płytę zespołu De Facto.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto