Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NaM ocenia(ć) Spójnię. Czy leci z nami jeszcze jakiś pilot?

Od lewej Marek Łukomski, Ireneusz Purwiniecki, Maciej Raczyński
Od lewej Marek Łukomski, Ireneusz Purwiniecki, Maciej Raczyński Tadeusz Surma
PGE Spójnia Stargard przegrała 3 grudnia 2021 roku we Wrocławiu 90:105 ze Śląskiem, tracąc w pierwszej połowie rekordową liczbę 64 punktów. Oceniliśmy grę stargardzkiego zespołu, który systematycznie spada w ligowej tabeli rozgrywek Energa Basket Ligi.

Odwieczny rywal stargardzian ani przez moment nie utracił kontroli nad przebiegiem spotkania, pewne pokonując Spójnię osłabioną brakiem Kacpra Młynarskiego (uraz stawu skokowego) i Jonasa Zohore, który cierpi na zapalenie płuc.

W roli oceniających redaktorzy Naszego Miasta Stargard Grzegorz Drążek i Maciej Gładysiewicz.

Tytułem wstępu

M.G.: Wszystko sprzysięgło się w tym sezonie przeciwko Bogu ducha winnemu zarządowi Spójni. Jonas Zohore okazał się strzałem w płot, strzelec Boykins - można powiedzieć po jego wyczynach w ostatnim meczu - płotem, a Tomasz Śnieg i Daniel Szymkiewicz nie chcą na złość po ciężkich kontuzjach wrócić do optymalnej formy. Na dodatek Piotr Niedźwiedzki spakowany już do Wałbrzycha, O'Brien do cieplejszych krajów. Wychowankowie klubu nie chcą się wychowywać na klasowych graczy. Trener bardzo się stara, ale im więcej, tym gorzej mu to wychodzi. Do tego kontuzje, covid i nieznane wcześniej nad Iną korki. O pozostałych złośliwościach losu można będzie usłyszeć w wieczornych audycjach muzycznych. W przerwach między "Waterloo" Abby i "Małomiasteczkowym" Dawida Podsiadły.

Tegoroczna selekcja trenera Łukomskiego właśnie zakończyła się katastrofą. Zespół pozostał bez wysokich graczy, z grającymi w kratkę rozgrywającymi i Amerykanami, którzy sami decydują o przebiegu i schematach gry. Jeśli spojrzeć na ten bałagan z boku, Spójnia z powodzeniem mogłaby dogrywać sezon bez armii urzędników i garniturowych trenerów. "Iku" Purwiniecki spokojnie wypuści graczy z ławki, sędziowie podadzą piłkę, a dalej jakoś tam pójdzie. Rok temu, mniej więcej o tej samej porze roku władze klubu zostawiły PGE Spójnię bez rozgrywającego. Dzisiaj jesteśmy świadkami podobnej sytuacji na pozycjach podkoszowych. Nie można w końcu zatrudnić w tym klubie jakiegoś fachowca od skautingu?

G.D.: Oczywiście, że są w Spójni kłopoty zdrowotne i ma to wpływ na grę zespołu. To jest dla mnie jednak tylko wygodna wymówka trenera czy zarządu klubu mająca wytłumaczyć kolejny słabiutki występ. A tu nie chodzi o to, że jeden czy drugi zawodnik nie może grać. Tu chodzi o to, że zespół został fatalnie zbudowany i wystarczy, że jedno czy dwa ogniwa wypadają i pozostaje cieszyć się z tego, że Spójnia wysoko nie przegrała, bo o jakiejkolwiek szansie na zwycięstwo nie może być mowy. Strach pomyśleć, co by było gdyby w piątek koszykarzom stargardzkiego zespołu nie "siedziały" rzuty trzypunktowe. Byłaby kolejna w tym sezonie kompromitacja.

Nie znam się na pogodzie, ale prognozy już od ładnych kilku tygodni zapowiadają solidne burze nad stargardzkim klubem. Terminarz nie jest korzystny dla PGE Spójni. Przed nami w tym miesiącu mecze z Anwilem Włocławek u siebie, Czarnymi Słupsk na wyjeździe, Astorią Bydgoszcz u siebie, Kingiem Szczecin na wyjeździe. Wygramy choć jeden? O ile porażki z drużynami z Włocławka, Słupska, Szczecina można będzie jeszcze przeżyć, to potknięcie z Astorią może okazać się bardzo bolesne. Spójnię mogą wtedy już wszyscy dogonić i zacznie się balansowanie nad przepaścią. Trener PGE Spójni ma wprawdzie w tym doświadczenie, tylko że zespół z którym to przeżywał gra obecnie o klasę niżej. Parasol zarządu stargardzkiego klubu rozłożony nad Markiem Łukomskim chroni głowę trenera przed zmoknięciem, ale nie chroni zespołu. Kibicom pozostaje liczyć na to, że prognozy się nie sprawdzą i nad Spójnią zaświeci słońce. Ewentualnie jeszcze na to, że dalej stargardzki zespół będzie rzucał po siedemnaście trójek w meczu.

Śląsk Wrocław - PGE Spójnia Stargard. Co nam się podobało

M.G.: Prawie dwa miesiące klub zwlekał z uzupełnieniem wakatu po Jacobim Boykinsie. W meczu ze Śląskiem zadebiutował w końcu 26-letni Admon Gilder i od razu pokazał się jako strzelec z 23 punktami i 62-procentową skutecznością z dystansu (5/8 prób). Zwraca uwagę fizyczność Amerykanina, który nie boi się twardej gry. Nie bez powodu, jest bardzo silny, nie miał problemu, żeby wyłożyć na parkiet środkowego z Wrocławia, Aleksandra Dziewę. Mocną koszykówkę gra także Daniel Szymkiewicz, zaliczając udane spotkanie ze skutecznością 6/10 z gry w tym z trzema celnymi rzutami z dystansu.

Na plusie: Admon Gilder

G.D.: Numerem jeden dla mnie w stargardzkiej drużynie nie był debiutant Admon Gilder, mimo że zagrał nieźle, przynajmniej na tle swoich kolegów. Wreszcie zobaczyłem skutecznego Daniela Szymkiewicza, który nie tylko grał jeden na jednego tyłem do kosza, ale i bez obaw rzucał z dystansu. Czy to już przebudzenie na dobre tego koszykarza, czy tylko pobudka na chwilę, pokażą kolejne spotkania. To było udane.

Amerykanin Admon Gilder dopiero co pojawił się w Stargardzie, a już notuje najlepsze statystyki w PGE Spójni. Czy on taki dobry, czy stargardzki zespół taki słaby? Na dzisiaj oba warianty są możliwe.

Pod nieobecność centra z Danii i Kacpra Młynarskiego więcej grali Dominik Grudziński i Szymon Szmit. Odwrócić losów tego spotkania nie mogli, ale i nie mają co się wstydzić swoich występów.

Na plusie: Daniel Szymkiewicz

Śląsk Wrocław - PGE Spójnia Stargard. Co nam się nie podobało

M.G.: Nie pasuje mi w tym sezonie postawa na parkiecie Tomasza Śniega, który zdaje się po raz kolejny przechodzić koło meczu. Jeden celny rzut w meczu i dwie asysty to trochę za mało, by mówić o jakimkolwiek wsparciu osłabionej drużyny ze strony jej kapitana. Nie wiem, co lub kto nie pasuje w tym sezonie rozgrywającemu Spójni, ale w niczym nie przypomina lidera, którego pamiętamy z ostatnich sezonów w Stargardzie.

W tej sytuacji pierwszym rozgrywającym Spójni będzie Eric Neal, którego patrząc w statystyki warto by pochwalić za 7 asyst i 18 punktów. Eric prowadzi jednak grę w sposób chaotyczny, sytuacyjny, trudno mu zarzucić realizowanie z góry ustalonych schematów i zagrywek. No, chyba że ich aktualnie nie ma...

Na minusie: Tomasz Śnieg

G.D.: Tutaj się zgodzę, Tomasz Śnieg nie rozgrywa dobrego sezonu. W takich meczach jak ten we Wrocławiu, kiedy w składzie brakuje dwóch ważnych zawodników, to doświadczony rozgrywający powinien wziąć na siebie odpowiedzialność, pilnować żeby gra się nie posypała, ustawiać zespół, samemu coś dorzucić. Tego nie było.

Nie spodobała mi się w tym spotkaniu gra Justina Graya. Był nieskuteczny, podejmował niewłaściwe decyzje, nie pomagał wiele w obronie.

No i cała obrona stargardzkiego zespołu to był jeden wielki klops. To, co się działo pod koszem PGE Spójni, było parodią defensywy. Koszykarze Śląska punktowali jak chcieli bliżej kosza. I nie jest wytłumaczeniem, że nie grał Jonas Zohore. Tutaj chodzi o ustawienie zespołu w obronie, pomoc, zasłony. To kompletnie nie funkcjonowało.

Na minusie: Tomasz Śnieg

Liczba plusów w sezonie

Justin Gray 5
Erick Neal 5
Jonas Zohore 3
Jake O'Brien 2
Tomasz Śnieg 2
Jacobi Boykins 1
Admon Gilder 1
Kacper Młynarski 1
Daniel Szymkiewicz 1

Liczba minusów w sezonie

Jake O'Brien 6
Tomasz Śnieg 5
Jacobi Boykins 3
Marek Łukomski 3
Erick Neal 3
Kacper Młynarski 2
Jonas Zohore 2
Daniel Szymkiewicz 1

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: NaM ocenia(ć) Spójnię. Czy leci z nami jeszcze jakiś pilot? - Stargard Nasze Miasto

Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto