Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NaM ocenia(ć) Spójnię. Noty za mecz z Anwilem. Ale to już było...

Oceniamy koszykarzy PGE Spójnia w rewanżowym meczu z Anwilem Włocławek. Po wyjazdowym zwycięstwie 96:84, także w Stargardzie triumfowała PGE Spójnia. 9 marca 2021 roku pokonała u siebie Anwil 77:67.

W PGE Spójni wciąż nie gra kontuzjowany Tomasz Śnieg. Pozostali zawodnicy byli gotowi do gry. Trener Marek Łukomski wprowadził na parkiet dziewięciu zawodników.

W roli oceniających redaktorzy Naszego Miasta Stargard "NaM" Grzegorz Drążek i Maciej Gładysiewicz.

Skala ocen 1-6

1 fatalny
2 przeciętny
3 przyzwoity
4 solidny
5 bardzo dobry
6 gwiazdorski

Tytułem wstępu

G.D.: Najważniejsze jest zwycięstwo i nic tak naprawdę innego się nie liczy. Można grać dobrze i przegrać, a można też grać słabo i wygrać. Po spotkaniu z Anwilem pewnie niejeden kibic Spójni będzie zachwycony postawą koszykarzy stargardzkiego zespołu. W końcu pokonany został wielki Anwil. Ja aż tak bardzo nie jestem. To nie jest ten Anwil, który rządził w polskiej lidze. Wielkie w tym klubie w tym sezonie to są problemy. Moim zdaniem to był najsłabszy przeciwnik PGE Spójni w tym sezonie. Ktoś pamięta te zdania? Stosując metodę "kopiuj - wklej" znalazły się one tutaj z podsumowania gry koszykarzy stargardzkiego zespołu w pierwszym meczu z Anwilem, rozegranym 8 listopada 2020 roku. I jak ulał te słowa pasują do tego, co działo się w rewanżowym meczu. Anwil to, moim zdaniem, obok Polpharmy Starogard Gdański najsłabszy obecnie zespół w ekstraklasie. W tej formie raczej nie powalczyłby nawet o najwyższe miejsca w I lidze. We włocławskim klubie wszyscy są już zapewne myślami przy nowym sezonie, szykując rewolucję w zespole. Rozgrywki dograć jednak trzeba, mamy więc takie "widowiska", jak to wczorajsze.

M.G.: Na parkiecie przy ul. Pierwszej Brygady oglądaliśmy popłuczyny po wielkich meczach Spójni z Włocławkiem, które z wypiekami na twarzy oglądaliśmy w tym miejscu w latach 90. W pierwszej kwarcie Baylee Steele dał przez chwilę nadzieję na nawiązanie do tradycji wielkiej bijatyki z Nobilesem w 1994 i ruszył z pięściami na Ivicę Radica, ale skończyło się na mruczeniu pod nosem. To były niestety ostatnie tego dnia emocje w Stargardzie. Kronika zapowiedzianej śmierci beznamiętnego Anwilu toczyła się leniwie z kwarty na kwartę wg scenariusza, w którym Marek Łukomski nawet nie pomyślał o braniu czasu w pierwszych trzech kwartach meczu, a social media z Włocławka ogłosiły "sukcesem" doprowadzenie do remisu 55:55. Mecz wygrany i to jego jedyna zaleta. Szkoda, że w klubie nikt w tym sezonie nie myśli już o kibicach.

TUTAJ RELACJA:

Nick "wolność i swoboda" Faust

G.D.: Na początek weźmiemy pod lupę najlepszego strzelca PGE Spójni w meczu z Anwilem. Nick Faust rzucił 19 punktów. Jak miał ich jednak nie rzucić, jak oddał aż siedemnaście rzutów z gry, w tym cztery za 3 punkty. Stargardzki klub nie miał chyba nigdy wcześniej w składzie tak niepoukładanego zawodnika, którego żadne ramy taktyczne nie trzymają. On wchodząc na boisko w oczach ma już swoje własne, samolubne akcje. Jak trafia, można udawać, że nie widzi się chaosu w jego grze. Jak jednak pudłuje, widać go aż nadto. Nieokiełznany przez trenerów Nick robi co chce i kiedy chce. I żeby nie było. Niejeden raz zasłużył na brawa. Nie brakuje kibiców, którzy lubią oglądać koszykarzy streetballowych na parkietach. Fausta nie można nie lubić, ale to nie znaczy, że należy go chwalić za jego "wybryki" boiskowe. Po spotkaniu z Anwilem w pamięci pozostanie jego akcja sam na sam z koszem, kiedy po przebiegnięciu z piłką bez rywala przy boku, połowy boiska, spudłował. Ocena 4.

M.G.: Szczerze mówiąc mam już powoli dosyć nadpobudliwego streetballowca, który gra na siebie, nie oglądając się na resztę drużyny. Pamiętam paru łowców statystyk w biało-bordowych barwach, ale każdy z nich zawsze wybierał najpierw kolegów na lepszej pozycji i dopiero potem brał na siebie ciężar zdobywania punktów. Wyglądało na to, że Faust miał zgodę na taką grę od trenera, który nie zdejmował go z parkietu w momentach, w których powinien z niego wylecieć i dostać mokry ręcznik na rozgrzany łeb. Ocena 3.

G.D.: Jay Threatt obok Nicka Fausta to tak jakby jabłko porównać z truskawką. Oba owoce smaczne, na jeden i drugi znajdzie się wielu amatorów, ale truskawka wielkością nie dorówna jabłku. Threatt nawet jeśli nie gra skutecznie, solidnie pracuje na cały zespół. I myśli na boisku. Efektem w meczu z Anwilem było trzynaście asyst. Miał także osiem punktów i sześć zbiórek. Jego próby mijania rywali mają sens, pomysł, w przeciwieństwie do akcji na hurrrra Nicka Fausta. Nota 5.

M.G.: Trafił się w kryzysowym momencie sezonu Spójni, jak - nomen omen - ślepej kurze ziarno. Zostawia na parkiecie kawał zdrowia i potężną liczbę asyst. Jest pewnie, nie zagłębiając się w statystyki, jednym z najlepiej podających graczy w historii klubu. Z Anwilem cierpliwie prowadził piłkę, porządkując ogólny bałagan na parkiecie. Uosobienie spokoju i doświadczenia. Ocena 4.

Sześć minut Francisa

G.D.: Raymond Cowels III zdecydowanie lepiej prezentował się w obronie niż w poprzednich dwóch meczach, przeciwko Startowi Lublin i Stali Ostrów Wielkopolski. Był bardziej zadziorny, nie odpuszczał rywalom, a i pod koszami był bardziej widoczny. Tym razem brakowało jego rzutów. Główny snajper stargardzkiego zespołu miał ich tylko cztery, co przy siedemnastu próbach Nicka Fausta jest niczym. Ocena 3.

M.G.: Rzeczywiście, były momenty, gdy Cowels odzyskał wigor przy kryciu obwodowych Amerykanów Anwilu i miał w tym elemencie na pewno spory wpływ na karczemnie niski procent z gry przeciwnika (32,8 proc.). No ale z przeciwnikiem, który niespecjalnie stara się wygrać, trudno utrzymać koncentrację do ostatnich minut. Ocena 3,5.

G.D.: Francis Han w kolejnym spotkaniu dostał od trenera Marka Łukomskiego tylko sześć minut gry. Jeśli powodem nie jest jakiś uraz, to najwidoczniej trener przekonał się, że sprowadzenie tego zawodnika na ratunek Spójni nie było najlepszym posunięciem. Francis Han tym razem jednak nie tylko stał na obwodzie i podawał piłkę do kolegów z zespołu. Raz wbiegł nawet pod kosz rywala, ale przestraszył się oddania rzutu. Oddał natomiast rzut z dystansu, ale niecelny. Nota 2.

M.G.: Wydaje się, że bez uszczerbku dla nikogo można domknąć ocenę (2) tego gracza w jednym zdaniu.

G.D.: Filip Matczak był bardziej widoczny niż w spotkaniach ze Startem i Stalą. Był także autorem ważnych akcji w drugiej połowie. Jako zawodnik obwodowy powinien być groźniejszy także trochę dalej od kosza. On jednak lepiej czuje się bliżej obręczy. Ocena 4.

M.G.: Matczak długo wyglądał, jak reszta stargardzkiej drużyny, czyli blado, ale to do niego i do Kacpra Młynarskiego należały najważniejsze trafienia w czwartej kwarcie. Szkoda, że pan Filip wciąż niepewnie czuje się w nieskutecznych penetracjach na tablicę, ale za to z półdystansu jest już znacznie lepiej. Najdłużej ze wszystkich pozostawał na parkiecie, jak zwykle zjadliwy przy kryciu rozgrywających. Ocena 3,5.

ZOBACZ TEŻ:

Spójnia w drodze do play off. Zobaczcie na zdjęciach, jak og...

Gudul pozazdrościł koledze

G.D.: Baylee Steele tym razem mniej aktywny pod koszami niż w ostatnich spotkaniach. Miał pięć zbiórek, ale wszystkie w obronie. Kilka efektownych akcji w ataku jednak zanotował. Występ solidny, bez fajerwerków. Nota 4.

M.G.: Steele przykuł moją uwagę wyłącznie starciem z Radicem. Na dodatek tylko tym bokserskim, bo w klasycznych sytuacjach koszykarskich Chorwat przeważnie był górą. Nie zmienia to faktu, że Steele wykonuje swoją pracę jak solidne rzemiosło. Mógłby czasem spojrzeć w kierunku sztuki, ale nie spogląda. Ocena 3,5.

G.D.: Omari Gudul pewnie ostatnio czuje się w akcjach ofensywnych. Nie ucieka nawet od kończenia ich wsadami, co wcześniej było wizytówką jego kolegi, bo to Baylee Steele lubi popisywać się takimi akcjami. Ale i on to potrafi robić. Tym razem brakowało nieco skuteczności w akcjach podkoszowych. Ale sześć zbiórek podzielił równo na bronioną i atakowaną tablicę. Nota 4.

M.G.: Redaktorowi na tym "4" najwyraźniej zablokowała się klawiatura numeryczna, bo Gudul to gracz na stałe poruszający się w zakresie ocen 2-3. Fajny mecz, nie powiem. Ocena 3.

G.D.: Mateusz Kostrzewski po solidnej grze ze Stalą postanowił oddać pole kolegom z zespołu. Nie oznacza to, że zrezygnował z rzucania, bo rzutów miał dziewięć. Ale większość to były pudła, bo wykorzystał trzy. Jedna efektowna akcja jeden na jednego zakończona celnym rzutem spod kosza to trochę mało, żeby otrzymać wysoką notę. Ocena 3.

M.G.: Kostrzewski był bardzo aktywny w pomalowanym, ale nie wynikały z tego dla niego korzyści punktowe. Mateusz Kostrzewski nie grozi z jakichś powodów rzutem z półdystansu, który zapewne pomógłby zwiększyć różnorodność jego zagrań w strefie przeciwnika. Ocena 3.

G.D.: Kacper Młynarski w swoim stylu po wejściu z ławki rezerwowych od razu bierze się do rzucania. Ale trzeba przyznać, że tym razem szukał lepszych wyborów. Skończyło się dwoma celnymi rzutami trzypunktowymi. Więcej chciałoby się go widzieć w akcjach bliżej kosza. Ocena 3.

M.G.: Mniej widoczny tym razem w ofensywie, przynajmniej do momentu, gdy zamknął mecz trójką w ostatniej minucie gry na 73:64 dla Spójni. Ocena 3,5.

Podsumowanie ocen (średnia ocen po 28 meczach)
Jay Threatt 4,1
Nick Faust 3,7
Ricky Tarrant 3,7
Raymond Cowels III 3,6
Kacper Młynarski 3,5
Tomasz Śnieg 3,5
Filip Matczak 3,5
Mateusz Kostrzewski 3,4
Baylee Steele 3,3
Szymon Walczak 3
Szymon Szmit 3
Omari Gudul 2,7
Wayne Blackshear 2,6
Francis Han 2,4
Jerome Dyson 2

Bądź na bieżąco i obserwuj:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: NaM ocenia(ć) Spójnię. Noty za mecz z Anwilem. Ale to już było... - Stargard Nasze Miasto

Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto