Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pamiętacie Keitha Williamsa? To wielka część historii Spójni Stargard. Wywiad i ZDJĘCIA sprzed lat i teraz

Grzegorz Drążek, Sebastian Drążek
Keith Williams był w Stargardzie i grał w Spójni w latach 1995-1997
Keith Williams był w Stargardzie i grał w Spójni w latach 1995-1997 Tadeusz Surma
Porozmawialiśmy z Keithem Williamsem, który przez dwa sezony w latach 90. XX wieku był koszykarzem Spójni Stargard i zdobył ze stargardzkim zespołem wicemistrzostwo Polski. Przeczytajcie, jak wspomina Stargard i Spójnię, co ciekawego wydarzyło się w czasie jego pobytu w Stargardzie, dlaczego z dnia na dzień odstawił piłkę do koszykówki na bok. Obejrzyjcie także jego archiwalne zdjęcia ze Stargardu autorstwa Tadeusza Surmy i kilka aktualnych. Zobaczcie, jak się zmienił przez 24 lata.

Spójnia Stargard największy sukces odniosła w 1997 roku. Wywalczyła wtedy wicemistrzostwo Polski w koszykówce. Liderem zespołu był wtedy niezapomniany dla kibiców koszykówki w Stargardzie Keith Williams. Porozmawialiśmy z nim o tamtym sukcesie, o Stargardzie w latach 90. XX wieku, o jego życiu po zakończeniu kariery sportowej.

Keith Williams grał w Spójni Stargard w sezonach 1995/96 i 1996/97. Miał ogromny wpływ na to, że w roku 1997 stargardzki zespół, wtedy występujący w najwyższej lidze w Polsce pod nazwą Komfort Forbo, wywalczył wicemistrzostwo Polski. Jest to do dzisiaj największy sukces stargardzkiego klubu.

Amerykański koszykarz, zanim przybył do Stargardu, odnosił sukcesy w innych polskich klubach. Trzykrotnie zdobył mistrzostwo kraju jako zawodnik Śląska Wrocław (1992, 1993, 1994) i raz jako gracz Mazowszanki Pruszków (1995).

Keith Williams 30 marca 2021 roku obchodzić będzie 56 urodziny. Kibice Spójni Stargard doskonale pamiętają jego grę w stargardzkim klubie.

Porozmawialiśmy z Keithem Williamsem o czasach jego gry w Spójni, o Stargardzie w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, o tym, co porabia po zakończeniu koszykarskiej kariery. Jeden z najlepszych koszykarzy Spójni w historii stargardzkiego klubu opowiedział nam ciekawe historie, nie tylko te czysto sportowe.

Z Keithem Williamsem w styczniu 2021 roku skontaktowali się reporterzy NaM Grzegorz Drążek i Sebastian Drążek. Poniżej rozmowa z byłym koszykarzem Spójni Stargard.

ZOBACZ TEŻ: Spójnia Stargard w latach 90. XX wieku. Kibice i pierwsi Amerykanie w składzie. Archiwalne zdjęcia

Spójnia Stargard w latach 90. XX wieku. Kibice i pierwsi Ame...

G.D., S.D.: Jak pamiętasz czas spędzony w Stargardzie? Jakie masz wspomnienia?

K.W.: Pamiętam Stargard jako małe miasto z bliskim mi klimatem. Główna ulica pełna sklepów. Mijanie i spotykanie tych samych osób, które mnie rozpoznawały. Rondo, stacja kolejowa na wzgórzu, pobliskie jezioro Miedwie i oczywiście hala w której graliśmy mecze. Słyszałem, że hala została rozbudowana i więcej kibiców może przyjść na mecz i stworzyć tę gorącą, wspaniałą atmosferę, którą świetnie pamiętam. Muszę powiedzieć, że nieco obawiałem się przenosin do Stargardu, ale miasto i kibice przyjęli mnie bardzo ciepło i stworzyliśmy świetną drużynę, dzięki której Stargard zaistniał na koszykarskiej mapie Polski.

G.D., S.D.: Masz kontakt z zawodnikami Spójni lub kimś ze Stargardu?

K.W.: Dzięki sile Facebooka jestem w kontakcie z kilkoma zawodnikami, trenerami oraz kibicami ze Stargardu, którzy mnie pamiętają. Jesteśmy przyjaciółmi na moim profilu.

G.D., S.D.: Sprawdzasz czasami, co się dzieje w Spójni lub w Stargardzie?

K.W.: Oczywiście, że tak. Zawsze interesowałem się polską koszykówką, szczególnie klubami, w których spędziłem wiele lat. Jestem członkiem jednego z fanpage Spójni na Facebook i jestem regularnie informowany o tym co się dzieje w klubie, o jego zawodnikach i meczach.

G.D., S.D.: Czy zachowałeś medal za wicemistrzostwo Polski zdobyty ze Spójnią Stargard? Masz inne pamiątki z pobytu w Stargardzie?

K.W.: Mój srebrny medal mistrzostw Polski zdobyty z Komfortem Spójnią to moje trofeum i razem z czterema złotymi medalami wisi na ścianie mojego domu. Posiadam również tablicę pamiątkową oraz piękną kryształową piłkę, które otrzymałem będąc wyróżnionym tytułem Sportowca Roku w Stargardzie w 1997 roku!

G.D., S.D.: Przyjeżdżałeś do Polski po zakończeniu swojej kariery?

K.W.: Byłem krótko w Polsce w 2000 roku na weselu mojego przyjaciela. Ostatni raz przyjechałem w 2005 roku. Zostałem zaproszony do rozegrania pożegnalnego meczu ze Śląskiem Wrocław. Planuję przyjechać do Polski w niedługim czasie. Tęsknię za Polską, ludźmi i kulturą waszego kraju. Pewnego dnia planuje objechać Polskę wraz z moją żoną i dziećmi, by pokazać im gdzie mieszkałem, gdzie grałem i jak duży wpływ miało to na moje życie. Obiecuję, że z wolą bożą nastąpi to w ciągu kilku lat.

G.D., S.D.: Jak zapamiętałeś Stargard? Lata 90. XX wieku to był szczególny czas dla naszego kraju. Co ci się podobało, a czego nie lubiłeś? Masz jakieś szczególne wspomnienia?

K.W.: Przeżyłem w Polsce kilka wspaniałych lat. Mam wiele wspomnień i historii, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Doskonale pamiętam mój pierwszy sezon w Stargardzie. Grałem wówczas z Martinem Egglestonem. Wspólnie odwiedzaliśmy stargardzkie szkoły, spotykaliśmy się z dziećmi, ucząc ich koszykówki. To było bardzo fajne dla nas, ale myślę że przede wszystkim bardzo edukacyjne dla tych dzieci. W tamtym czasie niewielu mieszkańców Stargardu miało styczność z obcokrajowcami. Pamiętam szczególnie jedną wizytę. Rozmawiałem z dziećmi. Odpowiadałem na ich pytania, ale od początku moją uwagę przykuła dziewczynka, która stała z boku i tylko mi się przyglądała. Czujnie mnie obserwowała. Gdy już zostałem sam, odważyła się i podeszła do mnie by zadać mi pytanie: skąd jestem, czy przyjechałem z Afryki i czy moi rodzice wiedzą że tu jestem? Najbardziej zdziwiła mnie jej prośba o możliwość dotknięcia mojej ręki i sprawdzenia koloru mojej skóry. To była ważna, głęboka chwila dla nas obu. Przez kilka minut opowiadałem jej o Ameryce, o mnie, moim kolorze skóry, o moich rodzicach i rodzinie. Myślę, że ta rozmowa pozostała w niej na zawsze tak jak i we mnie.
Pamiętam, że wielokrotnie jeździłem do Szczecina, Świnoujścia, a nawet do Berlina. Szczególnie utkwił mi w pamięci jeden wyjazd. Wysłałem swój samochód z USA do Niemiec. Pojechałem ze swoją dziewczyną go odebrać. Z Berlina pojechaliśmy do Wrocławia. W drodze z Wrocławia do Stargardu zaczął padać śnieg. Chyba jechałem nieco za szybko i około 25 kilometrów przed Stargardem wpadłem w poślizg. Bóg nade mną czuwał i udało mi się na tyle zapanować nad autem, aby nie wylecieć z drogi. Byłem bardzo szczęśliwy, gdy dotarłem na miejsce. Przestraszony, ale cały i zdrowy.

G.D., S.D.: Co robiłeś po zakończeniu przygody z koszykówką? Co obecnie porabiasz? Czy ma to związek z koszykówką?

K.W.: Bezpośrednio z Polski powróciłem do USA i zrobiłem sobie rok przerwy od jakiejkolwiek pracy. Następnie rozpocząłem pracę w ochronie jako Security Site Manager. Aktualnie pełnię tę rolę w centrali CDC Center for Disease Control and Prevention w Atlancie. Po powrocie z Polski całkowicie porzuciłem zawodową koszykówkę. Duży wpływ na taką decyzję miał śmiertelny wypadek samochodowy mojego najlepszego przyjaciela Marka Sobczyńskiego. Miałem z nim wtedy razem jechać. Okoliczności sprawiły, że pojechał beze mnie. Mieliśmy wspólne plany na przyszłość związane z koszykówką. Miałem zostać w Polsce i wspólnie z Markiem rozpocząć pracę trenerską. Niestety, po jego śmierci straciłem pasję i serce do koszykówki. Czasami pogrywam z dziećmi i przyjaciółmi.

G.D., S.D.: Pamiętasz finałowe mecze sezonu 1996/97 z Pruszkowem? Pamiętasz, jaka była atmosfera tych spotkań?

K.W.: Tak, tak. To był niesamowity czas. Atmosfera była niezwykle "elektryczna" i większość fanów pewnie nigdy jej nie zapomni. Byliśmy wśród najlepszych, w co mało kto na początku sezonu wierzył. Miałem nadzieję, że uda nam się pokonać Pruszków w finale. Byli jednak po prostu nieco lepsi od nas, ale tanio skóry nie sprzedaliśmy. Postawiliśmy się i walczyliśmy. Drugie miejsce, srebrne medale i puchar na zawsze pozostaną w historii Spójni Stargard.

G.D., S.D.: Mówisz po polsku? A może chociaż rozumiesz? Czy pamiętasz pierwsze słowa w naszym języku jakich się nauczyłeś?

K.W.: Ha, ha. Mój polski nie był najlepszy, ale rozumiałem niemal wszystko i byłem wystarczająco komunikatywny, by samemu sobie radzić w codziennych sprawach. Oczywiście, każdy obcokrajowiec na początku poznaje brzydkie wyrazy, ale dość szybko opanowałem także te ładne: dziękuję, proszę, a także słownictwo związane z garderobą, czy łazienką. Ogromnie pomogła mi moja dziewczyna, którą poznałem zaraz po przyjeździe do Wrocławia w 1991 roku. Ona i jej rodzina byli moimi pierwszymi nauczycielami języka polskiego, a także uczyli mnie, jak robić rzeczy "po polsku".

G.D., S.D.: Planujesz odwiedzić Stargard?

K.W.: Zdecydowanie tak. Planuję około dwutygodniową wycieczkę po Polsce. Na pewno znajdę ze dwa dni, by przyjechać do Stargardu i spotkać się z przyjaciółmi i fanami Spójni Stargard!!! Bardzo się cieszę, że jestem czule pamiętany i wspominany w Stargardzie. Jestem częścią historii Spójni, którą reprezentowałem przez dwa sezony. Mój pobyt w tym mieście, ludzie których tam spotkałem na zawsze mają specjalne miejsce w moim sercu. Proszę przekazać najlepsze życzenia dla miasta i kibiców Spójni

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto