W roli subiektywnie oceniających redaktorzy "NaM" Maciej Gładysiewicz i Grzegorz Drążek.
Team Macieja Raczyńskiego wygrał piąty z ostatnich sześciu meczów. W składzie stargardzkiego zespołu debiutował Amerykanin Nick Faust, który ma za sobą występy w Izraelu, Włoszech i na Węgrzech. Nie oceniamy gry Filipa Siewruka i Szymona Walczaka, których Maciej Raczyński nie zaprosił na parkiet z ławki rezerwowych..
Skala ocen 1-6
1 "fatalny"
2 "przeciętny"
3 "przyzwoity"
4 "solidny"
5 "bardzo dobry"
6 "gwiazdorski"
M.G.: Co za mecz! Twitter niemal jednogłośnie obwołał spotkanie Spójni z Ostrowem najładniejszym dotąd w sezonie. Niektórzy nawet najlepszym, choć pewnie mocno przymykali przy tym oczy na defensywę obu ekip. – Wszyscy grali jak w NBA – mówił po meczu z przekąsem trener gospodarzy, Łukasz Majewski, wyraźnie zirytowany postawą w obronie. A Maciej Raczyński nie mógł podczas pomeczowej rozmowy zapanować nad uśmiechem tryumfu . Wygrywa w końcu piątą z sześciu swoich gier. W piątek wypuścił wyraźnie głodnych gry koszykarzy na bój śmiertelny. Kosz za kosz. Nie ma zmiłuj. Kto pamięta Raczyńskiego z gry w barwach Spójni wie, że na parkiecie nie cofał się o pół buta. I tak zrobił tym razem. Nie ma jeszcze doświadczenia, nie ma pewnie kompletnego warsztatu trenerskiego, ale lekcje z coachingu odrobił znakomicie. – Zwycięstwo jest istotne – mówił po meczu. – Ale najważniejsze jest to, że wygrywamy razem, albo przegrywamy razem. I żeby cieszyć się tym także poza boiskiem.
Tak zmotywowanej Spójni nie widziałem od wielu lat.
G.D.: W czasach, kiedy nikt nie przejmował się obroną w meczach koszykówki i trzycyfrowe zdobycze zespołów nie były niczym wyjątkowym, pewnie bym tak jak kolega rzucał ochami i achami na lewo i prawo. Koszykówka się jednak przez lata zmieniła i znaczenia nabrała obrona, na co ja akurat zwracam uwagę, czując sentyment do Spójni z lat dziewięćdziesiątych, kiedy to stargardzki zespół trzymany był twardą, obronną ręką przez trenera Tadeusza Aleksandrowicza. W tym sezonie zespoły Energa Basket Ligi wracają do tego, co było kiedyś i coraz częściej można obejrzeć mecze, w których zespoły zdobywają po sto i więcej punktów. Koszykarze Stali i Spójni też obroną się nie przejmowali. A taka gra stargardzkiej drużynie jak najbardziej pasuje. W Spójni nie brakuje strzelców i to na każdej pozycji. Jak więc rywal nie przykłada się do obrony, oni to wykorzystują i w tej trochę szalonej koszykówce się sprawdzają.
Doktor Jekyll and Mr Kostrzewski
M.G.: Mateusz Kostrzewski gra w tym sezonie albo mecze znakomite, albo znakomicie przeciętne. Oba style postanowił połączyć podczas jednego spotkania w Ostrowie, w którym zdobywał kolejne medale mistrzostw Polski. Rozpoczął z animuszem, ale kolejne jego rajdy kończyły się fatalnymi pudłami, często z idealnych pozycji. – Ostrzegałem zawodników – mówił po meczu Majewski. - Nie możecie dopuścić, żeby otworzyć Cowelsa, Młynarza i Kostka. Nie posłuchali.
Gdy w połowie kluczowej, trzeciej kwarty Jakub Garbacz kolejną trójką wyprowadził Ostrów na 10-punktowe prowadzenie, gospodarze poczuli zapach końcowej wygranej. A Kostrzewski rozpoczął koncert. Zaliczył dwa kolejne punktowe wejścia na kosz, trafił osobiste, zakręcił Mokrosem na niesportowy faul i wreszcie rzutem za trzy doprowadził do remisu. Zdobył w tej kwarcie 13 punktów. Może nie widać tego było wcześniej, może nie widać tego w statystykach, ale z mojego punktu widzenia, to Kostrzewski przechylił w piątek szalę zwycięstwa na korzyść Spójni. Dla mnie gracz meczu. Ocena 5.
G.D.: Pełna zgoda co do tego, że to Mateusz Kostrzewski przechylił szalę zwycięstwa na korzyść Spójni. Bez jego skutecznej gry w trzeciej kwarcie skończyłoby się porażką stargardzkiego zespołu i to być może wysoką. Chwaląc pana Mateusza za trzecie dziesięć minut nie można jednak zapominać o tym, co mu w innych kwartach nie wyszło. A było tego trochę. Warto też wspomnieć o tym, że tym razem Mateusz Kostrzewski nie został ukarany przewinieniem niesportowym, co ostatnio mu się zdarzało, a to na nim rywal złapał taki faul. Ocen 4,5.
Młynarski i Cowels od czarnej roboty
M.G.: Nie mam pojęcia, z czego wynika metamorfoza krytykowanego przez nas we wcześniejszych ocenach Kacpra Młynarskiego, ale w piątek kibice przecierali ze zdziwienia oczy obserwując jego ponadprzeciętne zaangażowanie w grę. Od pierwszej do ostatniej minuty. Dosłownie. Przypomnijmy sobie ostatnią akcję meczu z wsadem Fausta. Może z pół minuty do końca. Po osobistym Cowelsa na zbiórkę twardo idzie Młynarski, na kozłującym ostrowianinie przechwytu szuka Młynarski, po niecelnym rzucie Smitha piłkę zbiera Młynarski i wreszcie kończące podanie do Fausta też wychodzi z ręki… Młynarskiego. I to wszystko po ponad 31 minutach, które spędził – głównie jako ostoja w grze obronnej – na parkiecie. Do tego świetna selekcja w rzutach z pół- i z dystansu. Plus 6 zbiórek. Jak dla mnie 4,5.
G.D.: Takiego Kacpra Młynarskiego chciałoby się oglądać częściej. Brawo za zaangażowanie, brawo za mądre wybory w ataku. Jak widać, nie trzeba na siłę rzucać z dystansu, co jest niestety wizytówką pana Kacpra. Tym razem ograniczył te zapędy i skończyło się na dwóch celnych trójkach na dwie próby. Nota 4,5.
M.G.: Z trójki graczy, przed którymi ostrzegał swoich koszykarzy trener Młynarski, nie udało się też powstrzymać Raymonda Cowelsa. To drugi po Młynarskim filar gry obronnej w tym meczu. Spędził na parkiecie tylko kilkanaście sekund mniej, niż „Młynarz”. I tym razem był śmiertelnie dokuczliwy w ataku. Wymusił aż 8 fauli, miał 7/10 z osobistych, 3/3 z dystansu i 3/5 za trzy. Jego trójka z ostatnich minut meczu była gwoździem do trumny przeciwnika. Ocena 4,5.
G.D.: 22 punkty ze skutecznością 75 procent rzutów z gry. 100 procent skuteczności rzutów za 2 pkt i 60 procent za 3 pkt. Potrafił celnie rzucić z odległości 10 metrów i popisać się skutecznym rzutem w akcji granej na niego przy wybiciu piłki zza linii. Ocena 5. Tak powinien grać lider zespołu.
ZOBACZ TEŻ
Koszykarze PGE Spójni Stargard w liczbach. To nie Cowels III...
Wysocy całkiem, całkiem…
M.G.: Baylee Steele komplementował w pomeczowych rozmowach rolę Omari Gudula w kluczowych momentach spotkania. Trochę może na wyrost, po koleżeńsku, ale trzeba przyznać, że Kongijczyk dał klasyczną, poprawną zmianę na parkiecie. Tym razem bez głupich strat i seryjnych fauli, i bez przestrzelonych akcji spod kosza. Ocena 3.
G.D.: Omari Gudul nie mógł w tym spotkaniu wiele pograć, bo Baylee Steele grał na tyle dobrze, że Omari musiał schować się w cieniu Amerykanina. Pewnie gdyby był na parkiecie dłużej, to i miałby lepsze statystyki. Nota 3.
M.G.: Tymczasem Steele komplementowany jest już coraz szerzej w koszykarskim światku Energa Basket Ligi. Postępy tego gracza widoczne są gołym okiem. Z meczu na mecz. W tym tempie pracowity Amerykanin może być pod koniec sezonu w ofensywie jednym z czołowych graczy w lidze na swojej pozycji. Już teraz jest solidną opcją na otwarcie meczu w Spójni. W pierwszej połowie przez 10 minut miał 100 procent z gry (4/4 i 2/2 za 3 pkt). Stargardzki „rookie” był równorzędnym przeciwnikiem dla o niebo bardziej doświadczonego Josipa Sobina. Ocena 4.
G.D.: O ile Baylee Steele nie musi mnie przekonywać do swoich ofensywnych walorów, bo te wcześniej podkreślałem niejednokrotnie, to tym razem zaskoczył mnie poprawną obroną. Może trochę w tym zasługi Josipa Sobina, który po prostu grał źle. Ale może sam Baylee daje sygnał, że będzie lepszym defensorem. Może ktoś powie, że to nieco na wyrost ocena, ale u mnie ma notę 5.
„Ricky&Tomasz” – fabryka asyst
M.G.: Przy rewelacyjnej dyspozycji rzutowej całej Spójni ( w piątek 63 proc. z gry) dwaj nominalni rozgrywający nie muszą już na siłę szukać punktów z gry i koncentrują się na skutecznym, spokojnym prowadzeniu gry. Rozdali 17 z 23 asyst. Trudno porównywać ich odmienne style gry. Tarrant skutecznie penetruje atakowaną strefę i gra na dobrym procencie z gry. Śnieg sporo pudłuje, ale bije Amerykanina na głowę w grze obronnej i może dłużej przebywać na parkiecie bez uszczerbku dla tempa gry. W meczu w Ostrowie – obaj panowie po 4.
G.D.: Musi być jakaś różnica w ocenie gry obu tych koszykarzy. Ricky Tarrant grając mniej, rozdał trzy asysty więcej, zanotował cztery razy więcej zbiórek, rzucił ponad dwa razy więcej punktów, no i zagrał na zdecydowanie lepszej skuteczności. A i jego luki w obronie nie były tak widoczne, bo w ogóle obrona w tym spotkaniu była na drugim planie. Polski rozgrywający - ocena 4, amerykański - 5.
Kim Pan będzie Panie Faust?
M.G.: Debiutujący w Biało-Bordowych Nick Faust ostatnie ligowe spotkanie rozegrał podobno na wiosnę. Jeśli to prawda, utrzymał formę w imponującym stylu. Na pierwszy rzut oka widać, że ma diabelskie predyspozycje do gry z kontry, szuka gry na deskach, sprawia niezłe wrażenie w defensywie. Czyżby udany transfer? Debiut bardzo efektowny. Zagrał na widocznym głodzie koszykówki. Ma jednak pierwsze symptomy egoistycznej gry, która kompletnie nie pasuje do obecnego stylu drużyny Raczyńskiego. Zobaczymy, jak poradzi sobie w Zielonej Górze w zderzeniu ze skrajnie fizyczną grą Zastalu. Na początek przypniemy mu ostrożną notę na poziomie 3,5.
G.D.: Nie spróbuję nawet po jednym spotkaniu wyrokować, czy Nick Faust będzie ważnym ogniwem PGE Spójni. Pewne jest to, że zanotował mocne wejście w stargardzkiej drużynie. 16 punktów i 67 procent skuteczności rzutów z gry, efektowne wsady piłki do kosza, dwie trójki, cztery zbiórki. Chyba każdy zawodnik chciałby mieć taki debiut. Ocena 4,5.
Podsumowanie ocen (średnia ocen po czteranastu meczach)
Raymond Cowels III 4
Nick Faust 4
Ricky Tarrant 3,7
Filip Matczak 3,6
Baylee Steele 3,4
Tomasz Śnieg 3,3
Kacper Młynarski 3,3
Mateusz Kostrzewski 3,2
Omari Gudul 2,8
Wayne Blackshear 2,6
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?