Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NaM ocenia(ć) Spójnię. Noty za ćwierćfinał play off z Zastalem. Niewykorzystana szansa

Grzegorz Drążek
Grzegorz Drążek
Oceniamy koszykarzy PGE Spójnia po meczach ćwierćfinałowych w play off ekstraklasy z Eneą Zastalem BC Zielona Góra. Stargardzki zespół przegrał tę rywalizację 1:3 i zakończył sezon 2020/2021.

W ćwierćfinale play off rywalizacja toczyła się do trzech wygranych spotkań. Pierwsze dwa mecze były w Zielonej Górze. Spójnia przegrała 30 marca 2021 roku 70:90 i 1 kwietnia 74:89. Trzecie spotkanie rozegrane zostało w Stargardzie. 5 kwietnia wygrała PGE Spójnia 82:77. Rywalizacja toczyła się więc dalej. Czwarty mecz był także w Stargardzie. Spójnia przegrała 7 kwietnia po dogrywce 80:91. W rywalizacji ćwierćfinałowej Spójnia przegrała z Zastalem 1:3. W grze o mistrzostwo Polski pozostała Enea Zastal BC, a PGE Spójnia zakończyła sezon 2020/2021.

W roli oceniających redaktorzy Naszego Miasta Stargard "NaM" Grzegorz Drążek i Maciej Gładysiewicz.

Skala ocen 1-6

1 fatalny
2 przeciętny
3 przyzwoity
4 solidny
5 bardzo dobry
6 gwiazdorski

Tytułem wstępu

G.D.: Trzy z czterech spotkań miały niemal identyczny przebieg. Stargardzki zespół zdobywał przewagę, zielonogórzanie odrabiali dystans i o wszystkim decydowała czwarta kwarta. W pierwszym i drugim spotkaniu wyraźnie w niej dominował Zastal, ale w trzecim meczu Spójnia na to nie pozwoliła i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Inny był czwarty mecz, ponieważ to Zastal odskoczył Spójni, a stargardzki zespół gonił wynik. No i nie tylko mógł, ale powinien to spotkanie wygrać. Przy remisie ostatnią akcję czwartej kwarty rozgrywali stargardzianie, ale zepsuli akcję, a rzut na siłę z daleka Kacpra Młynarskiego został zablokowany. W dogrywce Zastal dominował. PGE Spójnia nie wykorzystała wielkiej szansy na przedłużenie serii i kto wie, może awansu do półfinału. Zastal, którego skład jakiś czas temu się mocno zmienił, nie jest tym zespołem, który wcześniej rządził w ekstraklasie. To teraz jest zespół, z którym można skutecznie rywalizować. Spójnia podjęła rękawicę, napsuła sporo nerwów trenerowi zielonogórskiego zespołu i jego zawodnikom, ale ostatecznie przegrała nie wykorzystując wielkiej szansy na ogranie, przynajmniej dwukrotnie, faworyta.

M.G.: Emocje opadły, koszykarze się rozjechali, końcowy wynik PGE Spójni Stargardowi wstydu nie przynosi. Gdyby nie dwie porażki w Zielonej Górze, losy tej rywalizacji mogłyby się w ćwierćfinale potoczyć różnie. Destrukcyjny charakter gry Spójni wyprowadzał z rytmu zawodników Zastalu, a z równowagi - trenera Tabaka, który zasłynął w Stargardzie głównie atakami na sędziów i siedziska. Inna decyzja trenera Łukomskiego o rozegraniu ostatniej akcji w regulaminowym czasie gry w spotkaniu nr 4 mogła doprowadzić do ostatniej gry w Zielonej Górze. Jej wynik, jak rzut monetą, pozostawałby otwarty według mnie do ostatniego gwizdka sędziów. Trzeba chyba przyznać, że do półfinału awansował zespół lepszy, ale równie dobrze mógł się tam znaleźć zespół niewiele tylko gorszy. Bywa.

ZOBACZ TAKŻE: Spójnia - Zastal na zdjęciach. Faworyt bezradny w Stargardzie

Spójnia - Zastal na zdjęciach. Faworyt bezradny w Stargardzie

Na obwodzie rządził Jay

G.D.: Spotkania z Zastalem potwierdziły, że liderem stargardzkiego zespołu jest Jay Threatt, że Francis Han nie jest w stanie dokonać czegoś wyjątkowego i że Raymond Cowels III to walczak, który jednak pewnego poziomu nie przeskoczy i pozostanie solidnym graczem, który od czasu do czasu rozegra świetne spotkanie, a od czasu do czasu bezbarwne.

Jay Threatt poprowadził Spójnię najpierw do play off, a potem w play off do walki jak równym z równym z najlepszym klubem rundy zasadniczej. Na jego asysty zawsze można liczyć, rzutowo bywało różnie. Bez niego jednak stargardzki zespół nic by nie zdziałał. Ocena za play off 5.

Francis Han przybył do Stargardu mniej więcej w tym samym czasie co Jay Threatt. Obaj mieli decydować o sile obwodowej zespołu, kreowaniu gry. Francis Han ograniczał się do solidnego rozgrywania polegającego na tym, że nie daje sobie odebrać piłki. Tak było także w play off. Trener Marek Łukomski sam już jednak widział, że zawodnik ten nic więcej nie wymyśli i długimi fragmentami trzymał go na ławce rezerwowych. W jedynym wygranym spotkaniu nie grał nawet pięciu minut. Należy go natomiast pochwalić za kilka celnych rzutów, bo to zawodnik, który rzadko rzuca. Ocena za play off 2,5.

Raymond Cowels III grał dużo w play off, nie bał się brania na siebie odpowiedzialności, ale ze skutecznością nie było najlepiej. I tego właśnie brakowało Spójni. Kto jak nie on miał trafiać do kosza Zastalu w decydujących momentach? Nie było źle, ale i jakoś najlepiej także nie. Nota za play off 4.

M.G.: Jay Threatt już po pierwszym meczu w barwach zespołu z francuskiej Akwitanii, pewnie z niewielkimi na dzisiaj perspektywami powrotu do nieco mniej malowniczego Stargardu. Jego gwiazda świeciła w play-off najjaśniej, obok wyśmienitego Groselle'a. Przyklejony do piłki długo podejmował decyzje o ostatnim podaniu, właściwie w sposób nieprzewidywalny dla przeciwnika. Można by odnieść wrażenie, że schematyczny sposób przytrzymywania piłki przez Amerykanina powinien być łatwy do rozszyfrowania. Nic bardziej mylnego. Agresywnie broniącemu Zastalowi kompletnie to nie leżało. Trzeba było długo biegać wokół rozgrywających Spójni, a przechwytów z tego nie było. Ocena 5.

Ray Cowels nie będzie zapamiętany w Stargardzie jako legendarny strzelec rozstrzygający o losach spotkań. Trochę chyba niepotrzebnie wyostrzyliśmy sobie w tym kierunku apetyty po pierwszym "covidowym" sezonie tego gracza w Stargardzie. Cowels to bardzo solidny obrońca, być może jeden z lepszych w lidze, ale o bardzo ograniczonej przydatności w rozegraniu piłki. Przy małej liczbie zagrywek dedykowanych na otwarcie mu pozycji do rzutu z dystansu, nie mógł odegrać decydującej roli w play-off. Chętnie zobaczyłbym go w barwach Spójni w kolejnym sezonie. Ocena 4

Francis Han przyjechał do Stargardu z polskim paszportem w walizce i to był jeden z jego nielicznych atutów, obok naprawdę solidnego panowania nad piłką. Oczekiwania wobec niego nie były wysokie, miał być solidnym zmiennikiem dla Threatta, ale jednak niedosyt pozostał. Dwie, trzy odważniejsze akcje w każdym meczu w play-off odciągnęłyby obrońców Zastalu od kluczowych graczy ze Stargardu. Były może te dwie, czy trzy, ale w całym cyklu spotkań z Zastalem. Ocena 3.

Aż trenerowi puściły nerwy

G.D.: Obwodowych graczy mieli wspomagać w akcjach ofensywnych Filip Matczak i Nick Faust. Pierwszy z nich robił, co mógł, żeby tak było. Natomiast drugi z nich nie zmienił się w play off i luźno traktując obowiązki w zespole robił w zasadzie co chciał na parkiecie.

Trener Marek Łukomski także chyba miał już tego dość, bo nie dawał mu wielu minut gry. Amerykanin błysnął w drugim spotkaniu, w którym rzucił 17 punktów. Ale ogólnie, w play-off więcej chyba przeszkadzał w realizacji założeń taktycznych zespołu, niż pomagał je wypełniać. Nota za play-off 3.

Filip Matczak to obok Raymonda Cowelsa III największy walczak w stargardzkiej drużynie. W obronie biega za dwóch, a czasem za trzech. To jego najwięcej faulowali zawodnicy Zastalu. To po akcji z jego udziałem trener Zastalu Zan Tabak stracił nerwy w trzecim spotkaniu, co skończyło się przewinieniem dyskwalifikacyjnym i pomogło PGE Spójni w zwycięstwie. Filip Matczak nie bał się także rzutów. Skuteczność nie była jednak najlepsza. Lepiej szło mu w akcjach bliżej kosza. Nota za play-off 4.

M.G.: Już parę razy napisaliśmy, że Filip Matczak był chyba najbardziej (wspólnie z Threattem) udanym transferem Spójni w tym sezonie. Przyszedł podobno ze względu na trenera Winnickiego, ale to w meczach prowadzonych przez Macieja Raczyńskiego i Marka Łukomskiego rozgrywał najważniejsze swoje mecze. W starciu z Zastalem, który podobno zerka w stronę tego gracza, grał bez kompleksów i zasłużył na miano drugiego - po Cowelsie - najlepszego obrońcy w Stargardzie. Ocena 4.

Nick Faust nie dostał wielu szans na grę z Zastalem. Bardzo słusznie. Gra poza drużyną, skoncentrowany na własnych statystykach. Paradoksalnie to właśnie taki styl poprowadzi go do gry w jakiejś marginalnej lidze w Europie, gdzie zachwyci w kilku meczach, by w kolejnych siać destrukcję w meczowych koncepcjach kolejnych trenerów. Sympatyczny, ale nieprzydatny w grze o poważną stawkę. Ocena 3.

Spójnia - Zastal w czwartym meczu play off na zdjęciach. Zma...

Rezerwowemu poszło lepiej

G.D.: Nasi polscy skrzydłowi z pozycji numer 3 i 4 nie zaliczyli udanego play-off. Więcej powodów do zadowolenia niż Mateusz Kostrzewski może mieć Kacper Młynarski, który jednak zepsuł najważniejszą akcję ćwierćfinałowej rywalizacji z Zastalem.

Mateusz Kostrzewski u trenera Marka Łukomskiego miał miejsce w podstawowej piątce. Ale w meczach z Zastalem był bezbarwny na boisku. Od święta coś mu się udało ciekawego zdziałać. Albo rywale dobrze go rozpracowali, mocno ograniczając jego poczynania na parkiecie albo Mateusz Kostrzewski po prostu nie trafił z formą na play-off. Ocena za play-off 3.

Kacper Młynarski wychodząc na parkiet z ławki rezerwowych wniósł więcej do gry stargardzkiego zespołu. Miał on spory udział w jedynym zwycięstwie w play-off. Rzucił wtedy 14 punktów, trafiając cztery z sześciu rzutów z gry, miał 4 zbiórki. Nieźle radził sobie także w czwartym meczu, w którym był na parkiecie ponad 33 minuty, co u niego, nawet biorąc pod uwagę, że była dogrywka, nie zdarzało się często. Nie może być jednak zadowolony z siebie w najważniejszym momencie czwartego spotkania. To on otrzymał piłkę w akcji na zwycięstwo na koniec czwartej kwarty. Nie miał pomysłu, co zrobić i został zablokowany. Ocena za play off 4.

M.G.: Mateusz Kostrzewski i jego gra "w kratkę" to jedna z przyczyn końcowej porażki z Zastalem w fazie play-off. Kostrzewski został solidnie zatrzymany w atakowanej strefie przez obrońców z Zielonej Góry, a przy nieobliczalnym zachowaniu Fausta i bezradności dwójki wysokich, był na tej części parkietu właściwie jedyną opcją do dyspozycji Marka Łukomskiego. Pretensji do niego mieć zbyt wielkich nie można. Trafił po prostu na lepszych graczy. Ocena 3,5.

Tymczasem Kacper Młynarski zagrał w play-off swoją najlepszą serię w sezonie. Czuł się na parkiecie naprawdę dobrze, niestety wciąż daleko od "pomalowanego", gdzie gracze Spójni radzili sobie w ataku, co tu dużo mówić, źle. Nie ma sensu obwiniać go za zablokowany rzut w ostatnich sekundach spotkania nr 4. Ta akcja nie powinna tak wyglądać. Ocena 4.

Wysocy nie podołali

G.D.: O sile podkoszowej decydowali w stargardzkiej drużynie zagraniczni zawodnicy. Obaj nie grali dobrze w play off. A to właśnie rywalizacja pod koszami była kluczem do ogrania Zastalu. Klucz ten jednak pozostał w szufladzie. Wysocy gracze Zastalu Geoffrey Groselle i Rolands Freimanis dali im dość bolesną lekcję gry blisko kosza. A w czwartym spotkaniu koszykarze ci rzucili w sumie Spójni 50 punktów. Cały zielonogórski zespół rzucił wtedy 91 pkt.

Baylee Steele w play off potwierdził to, na co zwracaliśmy uwagę przez całą rundę zasadniczą. Jest słabym obrońcą. W ataku potrafi zagrać efektownie i skutecznie, ale widocznie zachowań w defensywie nikt go w USA nie uczył i przez osiem miesięcy w Stargardzie tego nie nadrobiono. W play off wysocy gracze Zastalu ogrywali go bez problemów. W jedynym zwycięskim spotkaniu długo przesiedział na ławce, mimo że u trenera Marka Łukomskiego miał miejsce w pierwszej piątce. Nota w play off 3.

W zasadzie tak samo można napisać o postawie w play off drugiego podkoszowego koszykarza stargardzkiego zespołu. Omari Gudul także był nieporadny w większości akcji przeciwko wysokim graczom zielonogórskiego zespołu. Ale w zwycięskim spotkaniu miał swoje dobre fragmenty i można mu przypisać udział w tej wygranej. Na parkiecie był blisko 27 minut, co nie jest częste u niego. Nota za play off 3.

M.G.: Baylee Stelee już od dłuższego czasu tęsknił za powrotem do domu i nie przykładał się - w moim subiektywnym przekonaniu - do rozwoju swojego warsztatu w drugiej części sezonu. Podobnie było w play-off, w którym zgodnie z przewidywaniami, "robił za tyczkę treningową" w akcjach tyłem do kosza wysokich Zastalu. Na tej jego słabości strategię w pierwszej połowie meczu nr 4 oparł zresztą trener Tabak, którego gracze raz za razem dogrywali piłki do Groselle'a i Freimanisa. Ocena 3.

Omari Gudul z kolei nauczył się w Stargardzie naprawdę dużo i będzie w następnym sezonie solidnym zmiennikiem dla jakiegoś gracza w lidze lepszej, niż bułgarska. Poprawił się w obronie, nabrał pewności siebie i był też jednym z najbardziej zaangażowanych mentalnie w grę zawodnikiem PGE. W starciu z klasowymi graczami Zastalu przepaść była zbyt duża, by mógł odegrać decydującą rolę. Ocena 3.

Podsumowanie ocen (średnia ocen po 34 meczach)

Jay Threatt 4,3
Ricky Tarrant 3,7
Kacper Młynarski 3,6
Raymond Cowels III 3,6
Filip Matczak 3,6
Tomasz Śnieg 3,5
Nick Faust 3,5
Mateusz Kostrzewski 3,4
Baylee Steele 3,2
Szymon Walczak 3
Filip Siewruk 2,9
Omari Gudul 2,7
Francis Han 2,6
Wayne Blackshear 2,6
Szymon Szmit 2,5
Jerome Dyson 2
Dominik Grudziński 2

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: NaM ocenia(ć) Spójnię. Noty za ćwierćfinał play off z Zastalem. Niewykorzystana szansa - Stargard Nasze Miasto

Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto