Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Znalazł broń w jeziorze

Emila Chanczewska
- Miejsce zabytków jest w muzeum - uważa Krzysztof Tuleja z Chociwla (obok jego cenne znalezisko). - Im będzie ich więcej, tym chętniej ludzie będą tu przychodzić.
- Miejsce zabytków jest w muzeum - uważa Krzysztof Tuleja z Chociwla (obok jego cenne znalezisko). - Im będzie ich więcej, tym chętniej ludzie będą tu przychodzić.
Pochodzące z XIV wieku topór, grot i nóż wczoraj zostały zaprezentowane w stargardzkim muzeum. Trafiły tam dzięki mieszkańcowi Chociwla, który znalazł je w jeziorze Starzyc. Zabytki są już po konserwacji.

Krzysztof Tuleja to 33-latek mieszkający w Chociwlu i pracujący tam w firmie montażowo-budowlanej. To on był bohaterem wczorajszego spotkania w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Stargardzie. Dyrektor MAH chciał mu oficjalnie podziękować za godną naśladowania postawę. Pan Krzysztof bowiem, podczas oczyszczania brzegu chociwelskiego jeziora natknął się na trzy żelazne elementy, które okazały się bezcennymi późnośredniowiecznymi zabytkami.
- Przyniosłem je do domu, razem z żoną umyliśmy z osadów pod prysznicem, wysuszyliśmy i szukaliśmy informacji, co to może być - mówi Krzysztof Tuleja. - Miałem sugestie, by je sprzedać, ale od razu podjąłem decyzję, że przekażę te przedmioty do muzeum. Jestem zadowolony, że to się udało i że okazały się aż tak dawne.
Znaleziska z Chociwla to żelazne militaria, grot włóczni, obuch topora bojowego i nóż bojowy.
- To wyposażenie zbrojnego pieszego z czternastego wieku - tłumaczy Marcin Majewski, dyrektor Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Stargardzie. - Nie jesteśmy jednak w stanie zidentyfikować ich wytwórcy. Topór z pewnością jest bojowy, nie ciesielski. Takiego jeszcze w naszych zbiorach nie było. Mamy pochodzący z przełomu trzynastego i czternastego wieku miecz wydobyty z Miedwia, topór ciesielski, który nie jest typową bronią oraz noże, które mogły służyć jako bojowe, znalezione na terenie Starego Miasta.
Przekazane trzy zabytki zachowały się w dość dobrym stanie, dzięki temu, że leżały w słodkiej i mało natlenionej wodzie. Działała na nie jednak wilgoć i bakterie. Trzeba było usunąć grube warstwy korozyjne.
- Proces konserwacji był mozolny - mówi Klaudia Pławiak, zajmująca się w stargardzkim muzeum konserwacją zabytków.
Szczątkowo zachowała się drewniana rękojeść noża.
- Drewno archeologiczne zachowuje się bardzo rzadko - podkreślał Marcin Majewski. - To bardzo cenne znalezisko.
Dyrektor muzeum mówił, że tego typu znaleziska najczęściej lądują wystawione na serwisach aukcyjnych, a następnie w rękach prywatnych kolekcjonerów. W tygodniu, w którym skarby z jeziora Starzyc trafiły do stargardzkiego muzeum, jeszcze dwie inne osoby przyniosły do niego zabytkowe przedmioty.
- To był dobry tydzień, ale to wyjątkowa sytuacja - mówi dyrektor Majewski. - Taka postawa jest godna podkreślenia, bo dzięki temu cenne przedmioty służyć będą wszystkim.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto