Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tego się nie spodziewali. Nagle wjechał ciężki sprzęt i wszystko zniszczył

Grzegorz Drążek
Grzegorz Drążek
Mieszkańcy posesji przy ulicy Spokojnej zrobili zdjęcia terenu, którego wciąż jeszcze są dzierżawcami, po tym jak wjechał tam ciężki sprzęt. Przedstawiciele STBS tłumaczą, że byli przekonani, że mieszkańcy wiedzą o tym, że taki sprzęt tam się pojawi
Mieszkańcy posesji przy ulicy Spokojnej zrobili zdjęcia terenu, którego wciąż jeszcze są dzierżawcami, po tym jak wjechał tam ciężki sprzęt. Przedstawiciele STBS tłumaczą, że byli przekonani, że mieszkańcy wiedzą o tym, że taki sprzęt tam się pojawi Czytelnicy
Mieszkańcy ulicy Spokojnej są oburzeni zachowaniem Stargardzkiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Na dzierżawiony przez nich teren wjechał ciężki sprzęt niszcząc przydomowe ogródki. Tymczasem dzierżawa obowiązuje do końca lutego tego roku.

- Dzierżawa została wcześniej opłacona, jak co roku, do końca września bieżącego roku - wyjaśnia Iga Zapolska, mieszkanka posesji przy ulicy Spokojnej 35 w Stargardzie, która napisała do nas w imieniu swoim i grupy mieszkańców tej posesji. - Niestety, na skutek zmian dokonanych nieoczekiwanie przez tę miejską spółkę, wypowiedziano nam tę dzierżawę, skracając czas jej trwania do końca lutego. Ale do tego czasu, mogliśmy nadal w pełni korzystać z tego terenu. Natomiast 1 marca o godzinie 14 teren ten, zgodnie z oficjalnym pismem Stargardzkiego TBS oraz z oficjalnym pismem z Urzędu Miasta Stargard, ma zostać przez nich przejęty w celu budowy na nim dwóch dodatkowych bloków mieszkalnych. Zastrzegam, że nie mamy co do tych postanowień zastrzeżeń

Okazało się jednak, że nikt nie czekał do końca lutego i ładnych kilka tygodni wcześniej na dzierżawiony przez mieszkańców teren wjechał ciężki sprzęt.

- Incydent miał miejsce przed południem w sobotę 8 stycznia 2022 roku - poinformowała nas pani Iga dodając, że napisała w tej sprawie z opóźnieniem, bo mieszkańcy chcieli dać czas zarządowi Stargardzkiego TBS "na przemyślenie zaistniałej sytuacji i wyciągnięcie stosownych wniosków, dając im tym samym szansę na mądrą i adekwatną reakcję".

- W sobotę, 8 stycznia doszło do złamania prawa przez Stargardzki TBS, który przez swoich pracowników zniszczył bezpowrotnie znaczną część naszego mienia na dzierżawionym przez nas terenie: drzewa, krzewy, płoty, ławki, suszarki na pranie i inne obiekty tzw. małej architektury - podkreśla stargardzianka. - Pracownik TBS zezwolił na bezprawny wjazd na teren naszej prywatnej posesji operatorowi koparki, w dodatku bez żadnego uprzedzenia i pozwolenia z naszej strony i nadzorował dokonywane przez niego zniszczenia. Kiedy postanowiliśmy przeciwstawić się temu skandalicznemu łamaniu prawa, zostaliśmy przez niego obrażeni. Padały wyzwiska w naszym kierunku. Czy takie są obowiązujące obecnie standardy zachowania obowiązujące w stargardzkich miejskich spółkach? Czy tak właśnie wygląda szacunek do stargardzian wyrażany przez przedstawicieli miejskich spółek nadzorowanych przez prezydenta Stargardu?

Mieszkańcy interweniowali w Stargardzkim Towarzystwie Budownictwa Społecznego. Wysłali maila. Oczekiwali wyjaśnień.

- W poniedziałek 10 stycznia, gdy sąsiad prosił o jakiekolwiek wyjaśnienia, stawiając się w budynku TBS, okazało się, że nikt nic nie wie o tym zdarzeniu - relacjonuje Iga Zapolska. - Z kolei po moim do nich telefonie, kiedy zapytałam się oficjalnie o wytłumaczenie tego skandalicznego zajścia, to okazało się, że osoba, która jest odpowiedzialna za tę sytuację jest nieobecna w pracy.

Mieszkańcy przyznają, że przed świętami Bożego Narodzenia była u nich przedstawicielka STBS pytając, czy przed końcem dzierżawy będzie można pobrać próbki ziemi i dokonać na tym terenie niewielkich odwiertów.

- Wizyta była w zwyczajowo przyjętych godzinach pracy, więc nie wszyscy lokatorzy byli obecni - wyjaśnia pani Iga. - Tak więc nie uzyskała zgody od wszystkich mieszkańców naszej posesji, ani później nikogo o tych zamiarach nie powiadomiła pisemnie. Z całą pewnością to, co wydarzyło się 8 stycznia nie można w żaden sposób nazwać pobieraniem próbek gruntu i dokonywaniem niewielkich odwiertów. Było to ordynarne niszczenie naszego mienia i równanie go z ziemią.

W poniedziałek, 17 stycznia doszło do spotkania mieszkańców z przedstawicielami STBS.

- Na spotkaniu musieliśmy się dopraszać słowa "przepraszam" - podkreśla stargardzianka z ulicy Spokojnej. - Jan Sawicki, wiceprezes zarządu ds. eksploatacji nie chciał początkowo, jako oficjalny przedstawiciel spółki, przeprosić nas za to, co się wydarzyło. W sumie nie widział też problemu ze złamaniem przez spółkę prawa i chciał dalej kontynuować proces przejęcia trenu, bo jeśli już został on zaczęty, to dlaczego by nie? Zadając nam pytanie o wycenę zniszczonego mienia, zignorował nasze skargi o obraźliwym zachowaniu jego pracowników oraz to, że bez jakiegokolwiek uprzedzenia wtargnęli na nasz prywatny teren traktując go już jako swój. Że zostały zniszczone rzeczy, natura, która została wcześniej opłacona i była nadal w dzierżawie do końca określonego terminu. Nie chciał zrozumieć, że zaburzył nasz spokój, którego nie da się wycenić, ani już go nam zwrócić. Natomiast obecna na tym spotkaniu druga wiceprezes zarządu TBS ds. inwestycyjnych, Natalia Czajkowska-Rzeszut wydawała się być nieobecna i niezainteresowana sprawą.

Mieszkańcy chcieli zadośćuczynienia w postaci wpłaty ze strony Stargardzkiego TBS na Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Kiczarowie.

- Nie zależało nam na dochodzeniu roszczeń za poniesione przez nas straty, ale chcieliśmy, żeby za złamanie prawa "w biały dzień" ta miejska spółka wspomogła zwierzęta - informuje pani Iga. - Nie podaliśmy kwoty, licząc na sensowne zadośćuczynienie ze strony Stargardzkiego TBS. W związku z tym usłyszeliśmy, że TBS musi podjąć decyzję na posiedzeniu zarządu i o ustaleniach w tej sprawie zostaniemy wkrótce poinformowani.

20 stycznia mieszkańcy otrzymali pismo z STBS.

- Okazuje się, że jest to pismo nadal ukazujące brak szacunku, w którym nie ma słowa "przepraszam", pismo które nie jest nawet podpisane przez panią prezes TBS, pismo w którym pobrzmiewa irytujący i arogancki ton niby to jakiegoś wzajemnego niezrozumienia - uważa mieszkanka. - A na zakończenie pada po prostu śmieszna w kontekście możliwości kapitałowych i posiadanych przez TBS zasobów kwota darowizny na Schronisko w Kiczarowie w wysokości 2 tysięcy złotych. Taka forma odpowiedzi oraz zaproponowana kwota spowodowały, że nie doszło do porozumienia stron i sprawa została zgłoszona na policję.

W piśmie STBS informującym mieszkańców posesji numer 35 przy ulicy Spokojnej o wypowiedzeniu umowy o dzierżawę nieruchomości zaznaczono, że "protokolarne przejęcie przedmiotowej nieruchomości w stanie wolnym od praw i rzeczy nastąpi przy udziale przedstawiciela Stargardzkiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego Sp. z o.o. w dniu 1 marca 2022 roku o godzinie 14". W piśmie jest także napisane, że spółka podejmie zdecydowane działania prawne, jeśli mieszkańcy nie przygotują działki do przejęcia przez STBS i że mieszkańcy w takiej sytuacji mogą ponieść dodatkowe koszty. Nikt jednak nie czekał na uwolnienie przez mieszkańców działki, bo wcześniej wjechał na nią ciężki sprzęt.

Jak swoje zachowanie tłumaczy miejska spółka? Odpowiedź jest w piśmie, które otrzymali mieszkańcy posesji numer 35 przy ulicy Spokojnej. Przedstawiciele STBS podkreślają w nim, że byli głęboko przekonani, że mieszkańcy wiedzą o terminie i zakresie wykonania prac. A prace miały polegać przede wszystkim na usunięciu zieleni i wykonaniu dojazdu umożliwiającego przeprowadzenie prac geologicznych na potrzeby projektowe.

- Jak się jednak okazało, wskutek niedostatecznego komunikowania się i niedoinformowania państwa o potrzebie wcześniejszego uwolnienia zajmowanych nieruchomości dla potrzeb przeprowadzenia prac porządkowych, doszło do niepotrzebnych nieporozumień i wywołania sytuacji stresowych z użytkownikami, nad czym ubolewamy - czytamy w piśmie podpisanym przez wiceprezesów STBS Natalię Czajkowską-Rzeszut i Jana Sawickiego. - Zapewniamy jednak, iż nie było naszym zamiarem wywołanie niepotrzebnego konfliktu z użytkownikami dzierżawionych nieruchomości na tle warunków i terminu ich uporządkowania oraz uwolnienia i przekazania właścicielowi. Pragniemy też podkreślić, iż mimo tego, że nikt z państwa nie zgłasza poniesienia nieuzasadnionych kosztów i strat materialnych powstałych w wyniku prowadzonych prac porządkowych, zależy nam na bezkonfliktowym rozwiązaniu problemu wynikającego z zaistniałej sytuacji.

Następnie pada deklaracja wpłaty na rzecz schroniska dla zwierząt w podstargardzkim Kiczarowie kwoty 2 tysięcy złotych, co ma być zgodne z zasadami obowiązującymi w tej miejskiej spółce, a dotyczącymi wspierania inicjatyw społecznych i charytatywnych.

- Wyrażamy głębokie przekonanie, że zawarte w niniejszym piśmie wyjaśnienia i deklaracje pozwolą uznać wywołany nieświadomie konflikt za zakończony - czytamy na koniec pisma STBS.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto