Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wierzbno. Chcieli popływać rowerem wodnym. Daleko od brzegu zaczął tonąć

Wioletta Mordasiewicz
Sytuacja była bardzo niebezpieczna. Mogli zatonąć ludzie.
Sytuacja była bardzo niebezpieczna. Mogli zatonąć ludzie. prywatne
Sytuacja była bardzo niebezpieczna. Rower znajdował się kilkaset metrów od brzegu. Głębokość sięgała tam do ok. 10 metrów.

Z redakcją skontaktowała się pani Emilia. Opowiedziała nam o niedawnym incydencie, do którego doszło w Wierzbnie.
- Podczas płynięcia wypożyczonym rowerkiem wodnym, po ok. 45 minutach, zaczęliśmy tonąć - opowiada pani Emilia, która z panem Pawłem i 6-letnim synem Gabrielem wybrali się na krótki rejs po jeziorze. - Prawa część roweru zaczęła się przechylać.

Załoganci wpadli w panikę. Zadzwonili do znajomej, która powiadomiła straż pływającą po jeziorze Miedwie. Strażacy udzielili im natychmiastowej pomocy.
- Sytuacja była poważna - przyznaje Michał Gieroń ze straży. - Pomogliśmy tym ludziom dostać się na brzeg.
- Pytaliśmy właścicieli wypożyczalni czy stan techniczny jest przez nich w jakiś sposób kontrolowany - kontynuuje pani Emilia. - Otrzymaliśmy informacje, że sprzęt jest kontrolowany rano i wieczorem. Tymczasem wypożyczając sprzęt pracownik wybierał wodę z tego roweru po opadach deszczu. Nie był skontrolowany w żaden sposób. Dzięki zdrowemu rozsądkowi i zachowaniu środków bezpieczeństwa nie doszło do
tragedii. Gdyby nie pomoc straży będącej obecnie na jeziorze Miedwie mogło by się to skończyć o wiele gorzej.

Powodem tonięcia roweru było najprawdopodobniej rozszczelnienie dna sprzętu w przedniej jego części.
- Ci ludzie nie dostosowali się do regulaminu korzystania z rowerów wodnych - mówi Krystian Mejza, współwłaściciel wypożyczalni sprzętu. Gdyby rower był niesprawny, zaczęliby tonąć od razu. Tymczasem zaczął nabierać wody po 45 minutach, co potwierdzili podpisem w protokole. Oni za bardzo przeciążyli ten rower na przedniej części. Warstwa z przodu zaczęła nabierać wody.

Straż przekazała sprawę policji. O incydencie poinformowano też gminę.
- Była u nas kontrola, sprawdzano sprzęt wodny - dodaje współwłaściciel wypożyczalni. - Nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. Kontrolerzy mieli uwagi jedynie do kosmetycznych pęknięć. Ale wszystko jest w porządku.
Krystian Mejza dodaje, że rower wodny, którym płynęły osoby składające skargę, jest w normalnym użyciu.
- Ludzie pływają i nic się nie dzieje - zapewnia.

Zobacz też:

Kolizja niedaleko ogólniaka

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stargard.naszemiasto.pl Nasze Miasto